W hołdzie Elżbiecie i Janowi Sebastianowi
Passio et Mors Domini Nostri Jesu Christi secundum Lucam, czyli Pasja według świętego Łukasza, powstała w latach 1963-1965 na zamówienie Westdeutscher Rundfunk z okazji siedemsetlecia katedry w Münster, aczkolwiek kompozytor myślał także o tysięcznej rocznicy chrztu Polski. Zadedykowana została żonie i muzie kompozytora, Elżbiecie. Pisząc to dzieło, twórca złożył też hołd Johannowi Sebastianowi Bachowi, którego Pasja według świętego Mateusza była dla kompozytorów idealnym wręcz wzorcem tego gatunku. Jednym z głównych motywów utworu jest ten oparty na czterech dźwiękach: B-A-C-H, tworzący powszechnie znany kryptogram symbolizujący lipskiego kantora.
Prawykonanie pełne napięcia
Podczas prawykonania 30 marca 1966 roku grała Orkiestra Radia Zachodnioniemieckiego z Kolonii, śpiewali wybitni polscy soliści: Stefania Woytowicz (sopran), Andrzej Hiolski (baryton) i Bernard Ładysz (bas). Za partię recytatora odpowiedzialny był niemiecki aktor Rudolf Jürgen Bartsch, śpiewał zaś chór radiowy z Kolonii i chór chłopięcy z Bad Tölz. Dyrygował Henryk Czyż.
- Próby były dość nerwowe. Wszystkim udzielało się napięcie - tym bardziej, że współdziałać mieli ze sobą soliści, orkiestra i odpowiednio rozmieszczone chóry. Musieliśmy też uwzględnić innego jeszcze "wykonawcę": wnętrze świątyni z imponującym pogłosem. Także wskutek wspaniałej akustyki prapremiera trwała o kilkanaście minut dłużej niż przeciętna długość późniejszych wykonań w innych salach czy kościołach. Może i dobrze, że - uwzględniając rozmiary dzieła - z próbami było dość kuso, bo prawdopodobnie nie wytrzymalibyśmy tego psychicznie - wspominał dyrygent.
Czytaj także:
Koncert w blasku świec
Koncert cieszył się ogromnym zainteresowaniem ze strony krytyki. W Münster zjawiło się 70 dziennikarzy. Był wśród nich także Jerzy Waldorff. - Katedra jest bardzo piękna i trochę dziwna. Nie posiada mianowicie kruchty, wchodzi się do jej wnętrza portalami bocznymi, natomiast - po obu stronach nawy głównej - ma dwie absydy: romańską i gotycką. Otóż w romańskiej ustawiono amfiteatralne podium dla orkiestry i trzech chórów mieszanych oraz balkon dla chóru chłopięcego, a [...] ciemne nawy, oświetlone w górnych łukach rzędami migoczących świec, wypełniły się półtoratysięcznym tłumem - pisał krytyk.
Popularność, która zaskoczyła samego twórcę
Dzieło zdobyło ogromną popularność, która zaskoczyła nawet samego kompozytora. - Nie otwierałem się świadomie w kierunku tzw. szerokiej publiczności. Po prostu - napisałem kolejny utwór. Czułem, że się już nie mieszczę w awangardzie, że lada moment będę się powtarzał. Chciałem, aby Pasja pozostała ważnym utworem, ale że stanie się aż tak popularna - nie, tego nie przewidywałem - wyznał po latach Penderecki. - Zamierzeniem moim było odejście od relacji statycznej, od opowiadania wydarzeń ewangelicznych. Pasja w zamyśle jest dynamicznym, a niekiedy nawet drapieżnym przeżyciem - dodawał.
Autentyczność ponad etykietkami
Pisząc Pasję, łącząc techniki współczesne i tradycyjne, Penderecki naraził się części środowiska muzycznego. Do tej pory uważano go za czołowego przedstawiciela awangardy. Zwrot ku muzyce sakralnej uznano za jej zdradę. Twórca dystansował się wobec tego typu opinii. - Nie zależy mi na tym, jak Pasja zostanie określona, czy jest tradycjonalna, czy awangardowa. Dla mnie jest po prostu autentyczna. I to wystarczy - zaznaczał kompozytor. Zależało mu też na tym, aby odbiorca poczuł się wciągnięty w muzyczną narrację - Chodziło mi o to, aby nikt nie stał z boku. Każdy może być wciągnięty przez ów tłum pasyjny, turbę, która domaga się ukrzyżowania Chrystusa, podobnie jak każdego dotyczy Odkupienie - tłumaczył.
Pasja na płytach
W Polsce Pasja po raz pierwszy zabrzmiała 22 kwietnia 1966 roku w Filharmonii Krakowskiej. Kolejne wykonania odbyły się 10 czerwca na dziedzińcu Zamku na Wawelu oraz 24 września podczas festiwalu Warszawska Jesień. We wszystkich tych polskich prezentacjach utworu udział wzięły Chór i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Krakowskiej pod dyrekcją Henryka Czyża. To także ci wykonawcy wzięli udział w pierwszym w historii fonografii nagraniu tego dzieła. Później kompozycję tę nagrał także sam Krzysztof Penderecki, a także inni dyrygenci, m.in. Antoni Wit czy Marc Soustrot.
Pasja Pendereckiego zabrzmiała także podczas tegorocznej edycji festiwalu "Eufonie". Zabrzmi jeszcze raz, 7 grudnia, w Dębicy, mieście narodzin kompozytora.
Czytaj także:
***
Oskar Łapeta