Dina Gottliebova była więźniarką obozu Auschwitz-Birkenau. Dobrze rysowała, więc dla doktora Mengele portretowała badanych przez niego Cyganów. Na kanwie jej życia, Lidia Ostałowska w książce "Farby wodne" przedstawia historię zagłady europejskich Romów.
- Była to sytuacja niezwykle trudna dla portretowanych i też dla niej - opowiada autorka w "Przestrzeniach kultury" w Dwójce - Zastanawiało mnie jak to jest, kiedy się wykonuje pracę pod presją, a jednocześnie jest się artystą i czuje się przecież radość z malowania.
Powstało dziesięć, dwanaście wykonanych akwarelą portretów cygańskich twarzy. Artystka wspomina, że byli stoiccy, że nigdy o nic nie pytali. Dina Gottliebova po wojnie wyjechała do Stanów Zjednoczonych i stała się jedną z czołowych animatorek Studia Walta Disneya.
Utrzymywała przez całe życie, że nie miała pojęcia o eksperymentach, które na Romach przeprowadzał Mengele. - Nie wierzyłam jej - mówi Ostałowska - Dopiero neuropsycholog wytłumaczyła mi, co dzieje się z pamięcią osób po takim doświadczeniu, mają prawo nie pamiętać.
Pod koniec swojego życia Dina Gottliebova postanowiła prace odzyskać z muzeum KL Auschwitz-Birkenau. Obecnie w sprawę zaangażowani są spadkobiercy artystki, amerykańscy politycy i rysownicy. Akwarele znajdują się w tej chwili w Oświęcimiu, gdzie odrębny Pawilon Cygański powstał dopiero dziesięć lat temu. Portrety Gottliebovej to jedne z niewielu świadectw wojennych losów Romów, którzy w swojej kulturze niechętnie spoglądają wstecz i nie zbierali nigdy relacji tych, którzy przeżyli. Polscy Romowie chcą by pozostały w Oświęcimiu, amerykańscy, by wróciły do rodziny Diny Gottliebovej.
* * *
W pierwszej części audycji "Przestrzenie kultury" Katarzyna Nowak rozmawiała także z Maciejem Zarembą Bielawskim o książce "Higieniści". Dziennikarz w 1997 roku wywołał w Szwecji burzę, pisząc dwa artykułu. Jego teksty uświadomiły opinii publicznej prawdę kryjącą się za ustawą o sterylizowaniu jednostek mniej wartościowych, która w kraju działała przez 40 lat.
Wcześniej nikt nie był zainteresowany podejmowaniem tematu. Ustawa została w latach 30. przyjęta przez szwedzki parlament aklamacją. Lekarze też się nie kwapili do dyskusji, protestów w tym środowisku prawie nie było.
- W trzeciej Rzeszy, tuż po przejęciu władzy Hitler podpisał prawo o przymusowej sterylizacji małowartościowych. Była już taka ustawa w Danii. dwa lata później pojawiła się w Szwecji - opowiada dziennikarz w Dwójce - One były praktycznie identyczne merytorycznie, z tą różnicą, że nazistowska była explicit przymusowa, policja mogła zawlec pacjenta do szpitala. W Szwecji przymus był ukryty.
usc/fot. Wyd.Czarne