Nocą z 13 na 14 czerwca 1975 roku Miron Białoszewski pisał: „Ostatnia noc na placu Dąbrowskiego. 17 lat mieszkania tu. I już gotowe do przewózki czekają: wieszak, który grał w teatrze, szafa po Romanie na płyty i do siedzenia skrzynia z podwórza, stolik od Teresy pod gramofon, dwie torby książek i walizka z piżamami, koszulami i przepisanym szpitalem. Do tego dołączy nowy tapczan, dwa krzesła, szafeczka i stoliczek”- tak rozpoczyna się niepublikowana dotąd dziennikowa powieść Mirona Białoszewskiego „Chamowo”.
Prozatorskie zapiski Mirona Białoszewskiego pochodzą z okresu od czerwca 1975 roku do czerwca roku 1976. Był to dość istotny etap w życiu autora „Pamiętnika z powstania warszawskiego”. Po kilku latach dzielenia mieszkania z Le, czyli Leszkiem Solińskim, przyjaciele podjęli wspólną decyzję o rozstaniu. Miron wrócił właśnie z sanatorium w Konstancinie. Niespodziewanie pojawił się przydział na mieszkanie przy Lizbońskiej, czyli w dzielnicy zwanej przez mieszkańców Saskiej Kępy - Chamowem. "Dom ogromny, na dziesięć pięter wysoki, na ćwierć kilometra długi. Stał szary i pusty. Na podwórzu skorup (...)Wszystko obce. Nie mam tu do niczego zaufania”- tak Białoszewski opisywał swoją nową przystań.
Cezary Polak, gość "Rozdroży kultury", przypomniał, że Miron Białoszewski nie chciał przeprowadzać się na Lizbońską. „To Leszek Soliński dostał przydział na to mieszkanie i . zdecydował, że to Miron przeprowadzi się do Chamowa.
Ku zaskoczeniu bliskich Białoszewskiemu osób nowy dom stał się źródłem eksplozji twórczej. Po latach „życia na leżąco” Białoszewski wyszedł z domu i z ciekawością zaczął oswajać i zaprzyjaźniać się z nieznaną mu dotąd częścią Warszawy. Daleki Grochów, Gocławek, Gocław, Saska Kępa - w tych częściach prawobrzeżnej Warszawy można go było spotkać.
Z daleka od głównych szlaków komunikacyjnych - biedne, znane nielicznym zakamarki interesowały Białoszewskiego najbardziej.
"Wiele miejsc do których dotarł Miron Białoszewski nie jest znanych nawet starszym mieszkańcom Pragi"- uważa Cezary Polak. Jednym z takich miejsc jest jego zdaniem Rondo Wiatraczne, które w jednym z opowiadań tak opisał autor "Chamowa": "Między domem a Trasą Łazienkowską ni to skwer, ni to łączka. Le. powiedział - tu była sadzawka, ale już ją zakopali. Został rząd topól idący ukosem przez łączkę. Agnieszka wpadła na odkrycie - to po tych wsiach i ja sobie przypomniałem, że ileś lat temu zwiedzałem przyszłą Trasę Ł i na jej przedłużeniu wyszedłem na jakiś folwark, łąkę i na jej przedłużeniu pasły się krowy, jedna obróciła za mną głowę i długo się przyglądała. I to było chyba moje przyszłe miejsce czyli Chamowo.
Tak jak we wcześniej wydanych utworach Mirona Białoszewskiego, tak i w „Chamowie” język, którym posługuje się Białoszewski pozstaje znaczącym elementem świata przedstawionego. I tak jak np. w "Pamiętniku z powstania warszawskiego" jest to język mówiony- potoczny, pełen niedomówień, niepoprawności, skrótów myślowych. Pomimo chronologicznego przedstawiania faktów odnosi się wrażenie chaosu. Jest to też język pełen metafor przez co np. w "Chamowie" elektrociepłownia na Siekierkach jawi mu się jako zamek średniowieczny, Pałac Kultury i Nauki w Warszawie jako świątynia Salomona, mostek nad Saską jako mostek u Moneta.
Zdaniem Emiliana Kamińskiego, gościa "Rozdroży kultury", język Mirona Białoszewskiego, mimo że czasem dziwny i nieczytelny kryje w sobie wiele znaczeń. „Słowa są mało ważne, istotniejsze jest to, co pojawia się między nimi”- komentuje Emilian Kamiński.
Obszerne fragmenty „Chamowa” miały być początkowo opublikowane w tomie „Rozkurz”. Książka została poszerzona o inne jego utwory, przez co „Chamowo” stało się jedynie esencjonalną pigułką. Całość pozostała w wydawnictwie i zgodnie z wolą artysty do druku trafia po jego śmierci.
W tym roku przy współpracy Radiowej Agencji Fonograficznej Polskiego Radia ukazała się płyta "Pamiętnik z Powstania Warszawskiego" będąca autorskim projektem Mateusza Pospieszalskiego.
(mz na podst. audycji Rozdroża Kultury)