Profesor Witold Kieżun mówi, że Niemcy zniszczyli mu młodość. Wskutek rany odniesionej podczas Powstania Warszawskiego musiał zrezygnować z kariery pianisty. Został jednak jednym z najbardziej cenionych na świecie specjalistów teorii zarządzania.
Z Wilna do Warszawy
Prof. Witold Kieżun przyszedł na świat 6 lutego 1922 w Wilnie.
– Pochodzę z Wilna, ale moim miastem jest Warszawa, w której dorastałem, chodziłem do szkoły, przeżyłem całą okupację i Powstanie – mówił w audycji Polskiego Radia z 2012 roku.
41:34 godzina prawdy_Kiezun_20.04.2012.mp3 – Z mojego pokolenia prawie nikogo już nie ma. Przeżyłem sowiecki łagr. Mam to doświadczenie, że kolosalne znaczenie odgrywa postawa psychiczna – wspominał prof. Witold Kieżun w audycji Michała Olszańskiego z cyklu "Godzina prawdy". (PR, 20.04.2012)
Mieszkał na Żoliborzu, który był jeszcze słabo skomunikowany z pozostałą częścią miasta. Kiedy jechał do Śródmieścia to mówił, że jedzie do Warszawy.
Witold Kieżun zdał maturę w 1939 roku, w przededniu wybuchu II wojny światowej. Latem 1939 roku dostał przydział do Szkoły Podchorążych Artylerii Przeciwlotniczej w Trauguttowie pod Brześciem. Wyruszył tam po radiowym apelu pułkownika Romana Umiastowskiego z 7 września 1939, który wezwał mężczyzn z Warszawy do ewakuacji na wschód, gdzie mieli tworzyć jednostki wojskowe do dalszego oporu przeciwko najeźdźcy. Dotarł do Trauguttowa 15 września 1939 roku. Tego samego, którego pierwotnie miał się stawić w jednostce.
Witold Kieżun: jestem dzieckiem szczęścia
– Tam spotkałem jakiegoś kapitana, stanąłem przed nim na baczność i powiedziałem: panie kapitanie, poborowy z cenzusem Witold Kieżun melduje przybycie. On odparł, żebym natychmiast uciekał, bo Niemcy są już pięć kilometrów stąd – opowiadał prof. Kieżun.
Koniec marzeń o karierze pianisty
Powrócił do Warszawy i już jesienią 1939 roku zaangażował się działalność konspiracyjną i wstąpił do jednej z powstających wtedy spontanicznie tajnych organizacji. Rozpoczął także naukę w szkole technicznej, która powstała w budynku dawnej Szkoły Wawelberga. Nie było się do niej łatwo dostać, ponieważ legitymacja szkolna gwarantowała bezpieczeństwo w razie łapanki. W drugim roku nauki zdał sobie sprawę, że inżynieria budowlana nie pociąga go dostatecznie i rozpoczął tajne komplety z prawa na Uniwersytecie Warszawskim.
W latach okupacji grał na fortepianie w jednej z cukierni na Żoliborzu. Któregoś dnia jego grę usłyszał szef konserwatorium muzycznego z Poznania, który stwierdził, że Kieżun w przyszłości ma szansę na zwycięstwo w Konkursie Chopinowskim. Rana odniesiona podczas Powstania Warszawskiego przekreśliła jego marzenia.
– To była tragedia. Dostałem postrzał w dłoń, lewy palec jest martwy. Teraz gram dla siebie – powiedział w audycji Polskiego Radia z 2019 roku.
11:51 PR3 Puls Trojki 1 sierpień 2019 17_45.mp3 Prof. Witold Kieżun wspomina Powstanie Warszawskie w audycji Marcina Pośpiecha z cyklu "Puls Trójki". (PR, 01.08.2019)
W Armii Krajowej był żołnierzem w "Baszcie" czyli w Batalionie Sztabowym, w kompanii "Lucjan". Jego oddział został rozpracowany i rozbity na początku 1944 roku. Kieżun szczęśliwie uniknął aresztowania, ale musiał szukać nowego przydziału. Dołączył do batalionu "Gustaw", który tworzył specjalny oddział dywersyjny i w jego szeregach walczył w trakcie Powstania Warszawskiego.
Mundur na defiladę
– Powstanie musiało wybuchnąć, bo gdyby nie wybuchło, to i tak Niemcy by nas zniszczyli. Trzeba pamiętać o jednej rzeczy: w 1942 roku już był plan, że po wojnie Warszawa ma być zniszczona. Niemcy nienawidzili Warszawy, bo wiedzieli, że to centrum oporu – tłumaczył prof. Witold Kieżun w audycji Michała Olszańskiego.
Powstanie Warszawskie - zobacz serwis specjalny
Nad ranem 1 sierpnia 1944 roku dowiedział się, że Armia Krajowa ruszy do otwartej walki w Warszawie. Prędko pojechał do mieszkania, aby pożegnać się z matką i wziąć polski mundur, który pozostał mu po kuzynie, zmarłym w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz.
– Matka mówi: daj spokój, przecież powstanie potrwa dwa dni, ubrudzisz go w okopach. Ten mundur założysz na defiladę zwycięstwa – mówił w rozmowie z Marcinem Pośpiechem w 2019 roku.
Oddział Kieżuna był wyjątkowo dobrze wyposażony. On sam wyruszył do walki uzbrojony w dwa granaty i pistolet maszynowy.
Witold Kieżun podczas powstania warszawskiego 23 sierpnia 1944. Foto: Wikimedia Commons/dp
Drugiego dnia Powstania Warszawskiego wziął do niewoli czternastu esesmanów. Tym wyczynem zapracował na jeden ze swoich pseudonimów konspiracyjnych, "Wypad". Podczas ataku na Pocztę Główną wpadł do pokoju wypełnionego niemieckimi żołnierzami. Jak opowiadał po latach:
– Naciskam cyngiel. Nic. Naciskam drugi raz, nic. No i wtenczas wołam do nich: alles, hände hoch. I posłuchali – wspominał w audycji z 2019 roku.
Kieżun również brał udział w walkach o komendę policji na Krakowskim Przedmieściu i kościoł Świętego Krzyża. Za bohaterskie czyny w Powstaniu Warszawskim został udekorowany Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Orderu Viruti Militari, wręczonym pod koniec września przez gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego.
Po Powstaniu wraz z innymi żołnierzami Armii Krajowej dostał się do niewoli, ale zdołał zbiec pod Warszawą i uciekł do Krakowa, gdzie kontynuował konspiracyjną pracę. Historia ponownie się o niego upomniała. W marcu 1945 roku został aresztowany przez NKWD i trafił na zesłanie do Turkmenistanu. Cudem udało mu się przeżyć i wrócić do Polski.
Witold Kieżun - cudem ocalony
Ceniony ekonomista
Skończył studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Później pracował między innymi w Narodowym Banku Polskim, a w 1964 roku zdobył tytuł doktora ekonomii na Szkole Głównej Planowania i Statystyki. Naukowo zajmował się w teorią zarządzania, w której został jednym z najbardziej cenionych na świecie specjalistów.
Wykładał zarządzanie między innymi na Akademii Leona Kożmińskiego, na Temple University w Filadelfii i na Uniwersytecie w Montrealu. Z ramienia ONZ pracował też w Burundi, gdzie pomagał w tworzeniu nowoczesnej administracji. Otrzymał wiele nagród i odznaczeń, w tym Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari i Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski
sa/bm