Europejska muzyka klasyczna zawsze istniała w przestrzeni pomiędzy teorią a praktyką. Także w XX wieku – przy całej swojej kontrowersyjnej swobodzie – nie uciekła od systemu, na co można było liczyć obserwując jej początki. Arnold Schönberg czy Josef Matthias Hauer pisali z początku utwory atonalne, swobodne, szybko jednak zapragnęli tę swobodę uprządkować.
W swoim podręczniku harmonii z 1910 roku Arnold Schönberg zasugerował możliwość wykorzystania materiału wszystkich dwunastu tonów europejskiej skali temperowanej. W tym samym czasie Josef Matthias Hauer obmyślał pierwsze zasady muzyki dwunastotonowej. Pełne kompleksy dwunastotonowe pojawiają się niezależnie w utworach dadaisty Jefima Gołyszewa, kompozycjach Mikołaja Rosławca, Alfreda Caselli, Fritza Heinricha Kleina czy Mikołaja Obuchowa.
Niektórzy opisują te początki jak wyścig o palmę pierwszeństwa – jednak to Schönberg w powszechnym mniemaniu kojarzony jest z odkryciem i opisaniem dodekafonii jako systemu, z którego wywodzi się ogromna część późniejszej muzyki europejskiej. - Bez wątpienia Schönberg skomponował pierwsze pełnowartościowe artystycznie dzieła dwunastotonowe. Utwory Hauera to raczej ćwiczenia z nowej metody kompozytorskiej - podkreśliła dr Iwona Lindstedt.
Co ciekawe, Schönberg nigdy nie skodyfikował dodekafonii - On komponował tą metodą i dał na jej temat kilka wykładów. Dopiero jego uczniowie ją formalnie opisali - wyjaśniał gość Adama Suprynowicza. - Takie opracowania stały się w pewnym momencie bardzo potrzebne jako drogowskaz dla poszukujących kompozytorów. Dodekafonia jako alternatywa dla systemu tonalnego okazała się bowiem bardzo atrakcyjną propozycją. W praktyce żaden wartościowy utwór dwunastotonowy nie trzyma się podręcznikowych zasad - podkreśliła dr Iwona Lindstedt, kwestionując zarazem mit o stricte matematycznym, pozbawionym ekspresji charakterze muzyki dodekafonicznej.
Zachęcamy do wysłuchania całej audycji z cyklu "Bariera dźwięku".
mm/jp