Rok 1572. Na ślub francuskiej księżniczki Małgorzaty i króla Nawarry Henryka, zjeżdżają katoliccy i protestanccy poddani. Wobec ciągnących się od lat wojen religijnych, wydarzenie to niesie nadzieję na obustronne zawieszenie broni. Jednak fanatyzm królowej matki, nieudolność króla i spiski możnych doprowadzają do największej masakry w historii Paryża - rzezi hugenotów w noc św. Bartłomieja.
Tak pokrótce przedstawia się fabuła "Królowej Margo", głośnej powieści Aleksandra Dumasa, rozsławionej przez filmową ekranizację z roku1994.
Przeniesienia na deski teatralne historii tragicznych wydarzeń z szesnastowiecznej Francji, podjął się ceniony reżyser, Grzegorz Wiśniewski, który sztukę opartą na tekście Dumasa wystawił w warszawskim Teatrze Narodowym. Zdaniem gości "Sezonu na Dwójkę" nie do końca z powodzeniem.
- Film Patrice Chéreau był krwisty i barwny, spektakl niestety nie przynosi podobnych emocji - recenzował w Dwójce Wojciech Majcherek. - Przede wszystkim nie wiem w jakiej sprawie to przedstawienie zostało zrobione - zastanawiał się.
Gość Tomasza Mościckiego zwracał uwagę, że słabość spektaklu może leżeć w tekście wyjściowym. - Z Aleksandra Dumasa nie da się zrobić Szekspira, a ambicje tego spektaklu są ewidentnie szekspirowskie - zauważał.
Z argumentem tym nie do końca zgodził się Przemysław Skrzydelski. - Ta literatura miała szansę dorównać Szekspirowi, tyle że Grzegorz Wiśniewski pozbawił ten spektakl emocji. To co ważne w tej historii, rozgrywa się poza za sceną - zarzucał krytyk.
Więcej na temat tej sztuki, ale też dramatycznej sytuacji Teatru Rozmaitości w nagraniu audycji.
bch