Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet w Toruniu w tamtejszym Muzeum Etnograficznym odbędzie się spotkanie "Służące". Wydarzenie to będzie poświęcone bardzo licznej w okresie dwudziestolecia międzywojennego, w oczywisty sposób sfeminizowanej grupie zawodowej służących. Wśród prowadzących to spotkanie będzie dr Olga Kwiatkowska, która zdradziła nam nieco szczegółów.
Służąca podczas pakowania bagaży, 1936.
Z jakich grup społecznych się wywodziły?
W dwudziestoleciu międzywojennym osoby, które były troszeczkę bogatsze i stać je było na to, żeby utrzymać służącą, taką służącą miały. Ich grupa była bardzo liczna. Często zdarzało się w małych miasteczkach, że osoby wyżej postawione w strukturze społecznej miały swoje służące, np. aptekarze, osoby posiadające sklepy drogeryjne, ale też i bogatsi chłopi mieli osoby, które pomagały i wspierały gospodynie. Na wsi wyglądało to inaczej, ponieważ gospodynie również wykonywały przydzielone im prace i jednocześnie miały wsparcie w postaci dziewczyn pomagających. W miastach służące do wszystkiego wykonywały ogrom prac i nie robiły tego wspólnie z paniami chlebodawczyniami, tworzyły odrębną sferę. Separacja w domach mieszczańskich i ziemiańskich była wyraźnie większa.
Status służącej
Służąca w domu Henryka Zaremby podczas składania zeznań, 1932.
Służąca była osobą obcą w domu, przychodziła z zewnątrz przynosząc ze sobą cały swój bagaż kulturowy. Jednocześnie przebywała bardzo blisko chlebodawcy. Dystans z taką osobą był niewielki. Strategie, które przyjmowano w związku z tym były różne. - Służąca powinna być niewidoczna, nie powinno się jej słyszeć. Powinna poruszać się po domu jak cień, szczególnie w sytuacjach towarzyskich, kiedy przyjmowano gości. Wszystkie rzeczy, które dotykają państwo, dotykały również służące i dla mnie jest to jeden z bardziej intrygujących wątków - tłumaczyła dr Olga Kwiatkowska. - W konkretnych domach różnie to wyglądało. Niekiedy pomiędzy służącymi a gospodarzami relacje były familiarne i związywano się z nimi bardzo, szczególnie widoczne było to w przypadku dzieci. Czasem mimo widocznego związania, kiedy służąca była chora potrafiono ją pożegnać. Scenariusze bywały różne. Osobowość służącej była bardzo istotna w tych relacjach.
Poradniki dla chlebodawców i służących
Rodzina ze służącą, 1939.
Michalina Ulanicka napisała w latach trzydziestych "Poradnik służby domowej" i zawarła tam wskazówki jak mają zachowywać się osoby ubiegające się o pracę służącej, np. jakie zachowania są grzeczne czy jak ma przebiegać rozmowa związana z zatrudnieniem. Duża część zatrudnianych kobiet nie potrafiła czytać i pisać. Poradniki takie były kierowane do dwóch stron.
- Jest to bardzo ciekawe, że taki poradnik powstał - dr powiedziała Olga Kwiatkowska. – Podejrzewam, że jakaś część służących i osób ubiegających się o ich pracę potrafiła czytać albo potrafiła znaleźć osobę, która by im to przeczytała.
Poradniki takie opowiadają współczesnym jakie oczekiwania były stawiane służącym i jednocześnie pokazują jakie zachowania były niepożądane i piętnowane. Mówienie gwarą, zwracanie się bezpośrednio do państwa, zwracanie się głośnym tubalnym głosem, odzywanie się bez pytania, głośne śmianie się były niemile widziane przez chlebodawców. Nawet sposób chodzenia był strukturyzowany. W poradnikach można było znaleźć wskazówki jak należy poruszać się po podłodze domu tak, aby meble się nie trzęsły, a podłoga nie dudniła. Dziewczyna przyjęta na służbę musiała nauczyć się zupełnie nowych zachowań.
Służąca: zawód na całe życie?
Najczęściej zatrudniano niezamężne młode kobiety. Większość z nich marzyła o wyjściu za mąż, niekiedy godziły się na służbę po to, żeby zdobyć zasoby pieniężne, które pozwoliłyby im wyjść za mąż. Zdarzało się też tak, że gdy relacje z chlebodawcą dobrze się układały takie kobiety zostawały z rodziną u której pracowały i nigdy nie zakładały swojej rodziny. Preferencje dotyczyły osób silnych i takich, które potrafiłyby wykonywać najróżniejsze prace wymagających hartu ducha i zdrowia. Wraz z wiekiem brakowało tych sił i wiązało się to z przymusowym odejściem z pracy.
Źródła wiedzy o życiu przedwojennej służącej
Czynszówka. Tam toczyło się życie służących
W 2018 roku ukazała się książka "Służące do wszystkiego" Joanny Kuciel-Frydryszak. Autorka wykonała ogromną pracę przeglądając rozmaite archiwa, szukając notatek prasowych dotyczących służących, opisów spraw kryminalnych, które się z tym życiem wiązały. Dotarła do pamiętników i notatek osób, które zatrudniały służące. Zapisów robionych przez same służące jest mniej. - Mamy do dyspozycji opisy etnografów mówiące o życiu kobiet na wsi i w momencie, gdy opuszczały one terytorium wsi i szły na służbę znikały etnografom z pola widzenia. Informacje o tym są rozproszone. Dla nas ta książka była niezwykle inspirująca. Wskazała nam, że możemy połączyć wiedzę na temat kobiet wiejskich z wątkiem związanym ze służącymi, ponieważ kiedy służące opuszczały wieś i trafiały do miasta dochodziło do niezwykłego kontaktu kulturowego, gdzie wątki związane z wsią były w inny sposób prezentowane. Było to karczowanie przyzwyczajeń, wartości i zachowań pochodzących z kultury wiejskiej. Pewne zjawiska na styku wsi i miasta do dziś się nie zmieniły - zakończyła dr Olga Kwiatkowska.
***
Tytuł audycji: Poranek Dwójki
Prowadził: Piotr Kędziorek
Data emisji: 7.03.2020
Godzina emisji: 9.25
gs/pg