XIX wiek to czas powstania i gwałtownego rozwoju turystyki. Idea wypoczynku szybko zdobyła popularność, odkąd w latach 40. XIX wieku angielski pastor Thomas Cook założył pierwsze biuro turystyczne.
Bogacące się społeczeństwa europejskie miały więcej wolnego czasu, który przeznaczały na coraz modniejsze podróże. Nie inaczej było z Polakami, którzy także dali się ponieść turystycznemu szałowi. Dotyczyło to zwłaszcza mieszkańców Warszawy, największego polskiego miasta, którzy w wolnej chwili pragnęli uciec od zatłoczonego i nagrzanego miejskiego bruku.
Bogatsi warszawiacy mogli sobie pozwolić na dalekie wyprawy do popularnych europejskich kurortów, albo nawet na krajoznawczy wyjazd w Tatry lub nad Bałtyk, ale zdecydowana większość mieszkańców miasta musiała się zadowolić krótszym wypoczynkiem w bezpośredniej okolicy.
Sanatorium Przeciwgruźlicze doktora Władysława Przygody w Otwocku zbudowane w charakterystycznym stylu świdermajer. Żr. NAC
Wilegiatura wśród otwockich sosen
Jednym z najpopularniejszych miejsc na letni wypoczynek warszawskiej klasy średniej był Józefów, Otwock oraz pozostałe miejscowości położone wokół rzeki Świder, płynącej na południowy-wschód od Warszawy. Taka forma spędzania wolnego czasu była nazywana wilegiaturą.
Sezon letniskowy trwał od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Wczasowicze wynajmowali domek na kilka tygodni, rzadziej na całe lato. Często zdarzało się, że odpoczywała w nim jedynie matka z dziećmi, a zapracowany mąż przyjeżdżał z miasta tylko na weekend.
Pierwsze drewniane wille letniskowe w charakterystycznym stylu świdermajer zbudował Michał Elwiro Andriolli, słynny ilustrator "Pana Tadeusza", na zakupionych w 1880 roku 200 hektarach ziemi wokół rzeki Świder. Trzy lata wcześniej została otwarta linia Kolei Nadwiślańskiej, którą niedługo później zaczęły przyjeżdżać tłumy letników. Dobra komunikacja zapewniła swobodny dostęp dla wczasowiczów, za czym poszedł rozwój miejscowości.
23:05 świdermajer.mp3 W audycji Aldony Łaniewskiej-Wołłk z cyklu "Spotkania po zmroku" o architekturze w stylu świdermajer opowiadają: pisarz Józef Hen, Katarzyna Stanny z ASP w Warszawie, popularyzatorka architektury świdermajer Agnieszka Gaic, Paweł Ajdacki z Muzeum Wawra oraz Tomasz Brzostek, organizator Festiwalu Świdermajer. (PR, 4.08.2015)
Pocztówka z 1903 roku, przedstawiająca dworzec Świder-Otwock. Źr. Polona
– Andriolli zawsze marzył o takim miejscu, a że był artystą grafikiem i osobą wrażliwą to przeniósł zaobserwowane w Tyrolu i Rosji style architektoniczne na lokalny grunt. Sam projektował bogate ozdoby domów. Później wszyscy inni kopiowali jego rozwiązania, a trochę poddawali się modzie. Koniec XIX wieku to w Europie moda na drewniane budownictwo – mówił Paweł Ajdacki z Muzeum Wawra w audycji Aldony Łaniewskiej-Wołłk.
W ślad za Andriollim szybko poszli lokalni ziemianie, którzy zaczęli budować wille letniskowe, a na przełomie XIX i XX wieku w świdermajery inwestowali zamożniejsi warszawiacy, którzy gościli swoich znajomych w drewnianych domkach. Otwock szybko zyskał sławę popularnego uzdrowiska.
– Świdermajery były wygodne i popularne jako miejsce letniskowe, ponieważ nie nagrzewały się zbyt szybko i miały szerokie werandy – mówiła Agnieszka Gaic, popularyzatorka wiedzy o architekturze świdermajer, w audycji Polskiego Radia z 2015 roku.
Nadwiślańskie festyny
Ci, którzy nie mogli sobie pozwolić na wyjazd na letnisko do Otwocka, niekoniecznie musieli się obejść smakiem. Na przełomie XIX i XX wieku parki i obrzeża Warszawy zapełniały się latem mieszkańcami spędzającymi wolny czas, a ubożsi warszawiacy korzystali z wolnych dni od pracy i starali się na swój sposób naśladować wypoczynek zamożniejszych sąsiadów.
Tego rodzaju wycieczki najczęściej kierowały się na Bielany oraz Saską Kępę, gdzie w letnie i wiosenne miesiące odbywały się liczne festyny i zabawy. Tereny wokół bielańskiego klasztoru były szczególnie popularne jako miejsce dorocznego ludowego festynu podczas Zielonych Świątek.
Piechotą, dorożkami i statkami po Wiśle zmierzało na niego nawet kilkadziesiąt tysięcy warszawiaków zwabionych biesiadami, potańcówkami, wspólnymi śpiewami i innymi atrakcjami, takimi jak diabelskie młyny albo pokazy sztukmistrzów. Tego rodzaju festyny nierzadko przebiegały w atmosferze skandali wszczynanych przez podpitych uczestników.
Majówka na Bielanach pod Warszawą. Fotografia Konrada Brandla z około 1885 roku. Źr. Polona
Nie mniej popularnym miejscem na krótki wypoczynek poza miastem były nadwiślańskie plaże na Saskiej Kępie. Na przełomie XIX i XX wieku była najpopularniejszym miejscem dla spragnionych kontaktu z naturą uboższych mieszkańców Warszawy.
Sezon wypoczynkowy na Saskiej Kępie zaczynał się wraz z majówkowymi piknikami i trwał do jesieni. Jego głównymi bywalcami byli warszawscy robotnicy, którzy przedostawali się na drugi brzeg Wisły promami za opłatą kilku kopiejek. Atrakcje, którymi można było się raczyć ponad sto lat temu na Saskiej Kępie przypominały te dostępne na bielańskim festynie. Plażowicze zmęczeni kąpielą w nurcie Wisły mogli odpocząć w pobliskich ogródkach piwnych lub jeździć na karuzeli.
Nadwiślańskie plaże cieszyły się niesłabnącą popularnością w dwudziestoleciu międzywojennym oraz w powojennych latach. Do dzisiaj pozostają jednym z ulubionych miejsc wypoczynkowych w Warszawie, ale obecnie z powodu zanieczyszczenia wody mało komu przychodzi do głowy zażywanie kąpieli w Wiśle.
sa