Opoczyńskie tradycje na Krajowej Liście Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego
Opoczyńskie to jeden z regionów, w których do dziś kultywowane są tradycje muzyczne i rękodzielnicze. Kultura tradycyjna Opoczyńskiego – gwara, muzyka, rękodzieło – została ostatnio wpisana na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.
- Region opoczyński cały czas jest dla nas ważny pod kątem etnomuzykologicznym i etnograficznym. Stąd pomysł, by wpis na listę Niematerialnego Dziedzictwa obejmował (prawie) wszystkie żywe zjawiska. Nie chcieliśmy dzielić tego ogromnego potencjału na poszczególne zjawiska – mówił Andrzej Białkowski, kierownik Działu Dziedzictwa Kulturowego i Folkloru Regionów w Łódzkim Domu Kultury. – Tradycyjna muzyka, haft, strój opoczyński, plastyka obrzędowa… Są jeszcze całe opoczyńskie wsie, gdzie te zjawiska są żywe, żywy jest przekaz kulturowy. Nie ma też wydarzenia, gdzie strój opoczyński nie byłby zakładany przez mieszkanki.
O żywym przekazie kulturowym najlepiej opowiedzą jednak sami twórcy regionalnego dziedzictwa…
Opoczno słynie z oberka
- Opoczno słynie z oberka. To chyba cała Polska już wie, że jak Opoczno, to oberek – podkreślał Mirosław Cieluch. – Teraz jestem emerytem, ale jeszcze tańczę w zespole, od 1974 roku. Z kolegów już nie jeden umarł, ale ja dalej tańczę, nie dam się. Na występach w oberku to jest choreografia, ale na weselach każdy tańczy, jak umie, jak go rodzice nauczyły. Moim zdaniem oberek nie jest jeden. Nie ma tak, żeby każdy tańczył tak samo. Oberka trzeba tańczyć, jak serce podpowiada. Tak mi zawsze dziadek mówił.
- Śpiewam i tańczę od najmłodszych lat – mówiła Barbara Stępień, mieszkanka Sitowej. –Przyśpiewek uczyła mnie babcia, chodziło się na wesela, słuchało przyśpiewek. Tańca uczył mnie tato. Trzeba mieć do tego dryg. Taniec opoczyński jest bardzo żywiołowy, tam nie może być nudy! Jest tu i wirowanie, i tańczenie „po ścianie”, czyli dookoła pomieszczenia. To też taniec zalotny – chłopaki popisywali się przed dziewczętami swoimi umiejętnościami.
Muzyka z Opoczyńskiego
- Muzyka z tego regionu jest bardzo ekspresyjna, żywiołowa – wskazywała Kamila Biniek z rodzinnej Kapeli Bińków. – Taki bardziej archaiczny skład opoczyńskiej kapeli to bębenek z brzękadełkami, basy i skrzypce. Później harmonia, bębenek i skrzypce. Ten skład utrzymał się do tej pory i w naszej rodzinie. Co mnie urzekło w tej muzyce? Dokładnie pamiętam ten moment! Jako nastolatka w ogóle nie interesowałam się ta muzyką. Ale około 1997 grała Kapela ze Wsi Warszawa. Tak mi się to spodobało! Usłyszałam melodie z naszych stron, wykonane w taki sposób! Od tego czasu tym żyję.
Obecnie Kamila Biniek zajmuje się nauczaniem muzyki tradycyjnej dzieci i młodzież. Jak mówi, stara się ich nie zmuszać, ale na swoim przykładzie wskazywać, że można grać różne rodzaje muzyki, w tym – tradycyjną. Melodii ze swojego regionu uczy m.in. w zespole założonym przez śpiewaczkę Annę Wąsik.
Anna Wąsik z Bukowca Opoczyńskiego na Taborze Opoczyńskim prowadziła warsztaty śpiewu.
- Śpiewałam 35 lat w zespole, który sama założyłam. Pani Kamila nam przygrywa i uczy śpiewu, bo już się wycofałam. Panie, które uczyłam na warsztatach szybko łapały melodie. Są smutne pieśni, można powiedzieć – żałobne. Ale są i wesołe. O czym? O miłości. Dziś śpiewają o miłości i dawniej też śpiewano o miłości. Przeważnie jest o tym, jak Jaś kochał albo zdradzał Marysię, albo Marysia Jasia.
Z czterech zespołów regionalnych w okolicach Bukowca Opoczyńskiego w pewnym momencie powstał jeden – „Opoczyńskie Nuty”. To grupa wielopokoleniowa: „od babciów pod 80, po dzieci”, jak mówiła Anna Wąsik.
- Tradycja w Opoczyńskiem jest żywa i mam nadzieję, że nie zaginie – dodała śpiewaczka.
Muzyka jest w regionie żywa, występuje i na weselach, choć, jak wskazywała Wąsik, symbolicznie: oberek, poleczka, potem disco-polo.
- Tu się wtrącę! Od disco-polo można tylnymi drzwiami dojść do muzyki tradycyjnej – wtrąca Kamila Biniek. – Mnie udało się „nawrócić” kilka osób. Ale nie siłą, nie negując. Po prostu mówiłam: „a, może posłuchasz jeszcze tego czy tego…?”. Miałam kilka takich dziewczyn, które z ludowego repertuaru śpiewały „Kukułeczka kuka” czy coś w tym stylu. Ale nauczyły się tradycyjnych pieśni. Teraz, jak śpiewają, to jest czad! Nie mówią już, że za trudne słowa, gwara, trudna melodia…
Niemniej, i Kamila Biniek przyznaje, że styl opoczyńskiego wesela jest obecnie mocno „biesiadny”.
- Muzycy na tych imprezach szczycą się, że potrafią zagrać oberka opoczyńskiego, choć, szczerze mówiąc, czasem niewiele ma to z oberkiem wspólnego. Tradycja poszła bardziej w przyśpiewki. Choć i te śpiewają muzycy, a ludzie za stołami – słuchają i traktują jak formę kabaretu.
Plastyka i rękodzieło z regionu opoczyńskiego
Zofia Pacan urodziła się w 1949 w Bielowicach – wsi słynącej z mnogości zamieszkujących ją twórców ludowych. W ciągu lat tworzenia tradycyjnego rzemiosła Pani Zofia współpracowała m.in. z Cepelią i podróżowała po całej Europie, ostatnio odwiedziła nawet Dubaj!
- Zajmuję się tą twórczością od najmłodszych lat. Robię wszystko: haftuję, piszę pisanki, robię kwiaty z bibuły, wycinam wycinanki. Wszystko, co robiło się dawniej, ja kontynuuję – podkreśla Zofia Pacan. – Najbardziej charakterystyczny jest chyba haft. Na koszulach, na bieżnikach, ręcznikach, serwetkach. Pisanki są charakterystyczne, bo są pisane woskiem, to jedna z najstarszych metod! Kwiaty z bibuły, pająki też są charakterystyczne. Ale najbardziej chyba ten haft. Haft jest krzyżykiem, rzadko gdzie już się haftuje krzyżykiem, tylko płaskim. U nas w Opoczyńskiem na haftach są przeważnie kwiaty. Kwiaty kolorowe, liście zielone. Na pisankach tak samo są wzory kwiatowe, roślinne i „wiatraczki”.
Strój opoczyński
- Kiecka, zapaska i tu kaftan mam na sobie – wymienia Zofia Pacan. Na Taborze Opoczyńskim artystka pojawiła się w barwnym tradycyjnym stroju. – On jest po to, by się przykrywać, żeby było cieplej.
Strój opoczyński jest swoistym pasiakiem. Pasy są węższe i drobniej rozmieszczone niż w popularnym stroju Łowickim. Są zarówno na kiecce – sukience – jak i zapasce.
- Pasy do zapaski są drobniejsze, a do kiecki trochę grubsze. W opoczyńskim są wąskie pola i dlatego pasy na stroju są wąskie. W innych regionach pola są szerokie to i pasy w kieckach są szersze – tłumaczyła Zofia Pacan.
Pytana o to, dlaczego akurat w Bielowicach jest tak wielu twórców ludowych, pani Zofia odpowiada zaskakująco:
- A, bo to taka zazdrość była między mieszkańcami: „ja ładniejsze wyhaftuję, ty gorsze” i tak każdy się starał, więc tych ludzi więcej się naradzało. I to cały czas trwa. W Bielowicach jest przynajmniej 25 twórców, którzy są w Stowarzyszeniu Twórców Ludowych, a jeszcze jest sporo młodych, którzy pięknie robią, ale do STL-u jeszcze nie należą.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Aleksandra Stec
Data emisji: 30.09.2024
Godzina emisji: 12.00
mg