Ojciec Jana Kopinskiego był polskim lotnikiem walczącym w siłach RAF-u z Niemcami. Jak wielu innych po wojnie zdecydował się nie wracać do komunistycznej Polski, a jego syn urodził się już w Anglii. Z czasem młody Kopinski zainteresował się sztuką, zaczął grać jazz na saksofonie tenorowym, a im bardziej rosło jego zainteresowanie muzyką, tym częściej odkrywał też polskie wątki:
Z dzieciństwa pamiętam wielu Polaków, którzy u nas bywali – wspomina saksofonista – w tym muzyków grających na akordeonach. Czasem chodziłem do polskiej szkoły czy z ojcem do Domu Lotnika. Pamiętam, że zacząłem słuchać Pendereckiego, wielkie wrażenie zrobiła na mnie Jutrznia, potem odkryłem Lutosławskiego, a także Panufnika. Zainteresowałem się klasyką, ale też muzyką ludową – razem z kolegami, którzy byli w podobnej sytuacji.
Jesteśmy, wiecie, dziwni: pół-Anglicy, pół-Polacy. Czasami czuję się bardziej Polakiem, a kiedy indziej myślę sobie: a niby dlaczego, przecież urodziłem się w Anglii.
Kopinski opowiadał między innymi o niespodziankach, jakie czekały na zachodnich muzyków grających trasy koncertowe w Polsce lat 80,. tworzeniu muzyki do słynnego filmu niemego Ziemia Ołeksandra Dowżenki o kolektywizacji ukraińskiej wsi, o celtyckich echach w muzyce Alberta Aylera i o Nottingham, mieście, w którym do dzisiaj mieszka.
Do wysłuchania nagrania audycji zapraszają Janusz Jabłoński i Tomasz Gregorczyk.
mc/bch