- Agnieszka Kardas zmaga się z dysforią płciową, co spowodowało u niej depresję.
- Diagnoza dysforii płciowej jest długim procesem, składającym się z wielu badań.
- Rodzina Agnieszki nie potrafiła zaakceptować sytuacji, jej małżeństwo się rozpadło.
- Terapia hormonalna i chirurgiczna korekcja płci pomogły Agnieszce w walce z depresją.
Dysforia płciowa jest cierpieniem psychicznym spowodowanym niedopasowaniem tożsamości płciowej do płci przypisanej w chwili urodzenia. - Dzisiaj jestem szczęśliwa jako Agnieszka, wcześniej przez 30 lat miałam inne imię, występowałam w innej roli, miałam nawet żonę i byłam bardzo nieszczęśliwa, bo nie wiedziałam, kim jestem - mówi słuchaczom Czwórki Agnieszka Kardas, psycholożka i osoba dotknięta tą przypadłością. W audycji "Bez tabu" opowiedziała o swojej drodze do diagnozy i o tym, jak wygląda jej życie, odkąd zaczęła stosować kurację hormonalną.
Poruszanie się w czarnej matni
Agnieszka Kardas od 4 lat jest pod opieką lekarzy i stosuje kurację hormonalną. Wcześniej przez lata zmagała się ze swoim zdrowiem psychicznym. Jak sama wspomina, żyła z depresją od 10 roku życia. - Czegokolwiek nie robiłam, gdziekolwiek nie pracowałam, to zawsze miałam w głowie idee, że ktoś powie mi, kim jestem, albo że ja się dookreślę przez jakieś działania - opowiada. - To było poruszanie się w czarnej matni. Do specjalisty udałam się przez myśli samobójcze.
Kontrakt na życie
Agnieszka zwróciła się do psychologa, kiedy zaczęła w głowie układać plan próby samobójczej. - Nikomu nie życzę, żeby stanął na dachu szesnastopiętrowego bloku i zadał sobie pytanie "po co żyję?". Ja nawet nie pamiętam, jak zeszłam z tego dachu - wspomina. - Na początku terapii zawarłam kontrakt na życie; czyli z sesji na sesję kontraktuję z terapeutką, że nic sobie nie zrobię, a terapeutka będzie mnie wspierać i w razie sytuacji krytycznej miałam do niej dzwonić, a ona miała prowadzić interwencję.
Źródło depresji
Po wielu sesjach u psycholożki Agnieszka zaczęła sobie uzmysławiać, że przyczyną jej nieszczęścia jest problem z tożsamością płciową.
- Terapeutka chciała poznać przyczyny mojej depresji i odkryła moje problemy w związku - opowiada gościni Czwórki. - Związek się rozpadał, odkryłam, że mam problemy z płodnością i nie mogę mieć dzieci, a moja małżonka była już po dwóch poronieniach, co było dla nas potwornie trudne.
48:14 CZWORKA Bez tabu - dysforia plciowa_2024_08_07-21-03-53.mp3 Czym tak naprawdę jest dysforia płciowa? Jak z nią żyć w społeczeństwie? Czy młodym ludziom jest dziś łatwiej niż ich rówieśnikom z poprzednich pokoleń? Gość: Agnieszka Kardas - psycholożka i osobą z dysforią płciową (Czwórka/Bez tabu)
Jednak nie problemy w związku okazały się główną przyczyną depresji. - Na sesjach zaczęliśmy się cofać do okresu młodzieńczego i pewnego razu wspomniałam o tym, że patrząc w szkole na podręcznik od biologii, poczułam, że zazdroszczę kobietom tego, że są kobietami - wspomina. - Pani psycholog wtedy powiedziała, że mam iść się diagnozować w kierunku dysforii płciowej.
Droga do diagnozy
Proces diagnozy dysforii płciowej jest bardzo długi i trudny. - To nie działa tak, że się wypełni parę testów i już - tłumaczy gościni audycji "Bez tabu". - Proces ten składa się z trzech części: somatycznej, gdzie wykonujemy badania genetyczne, robimy rezonans magnetyczny mózgu i wykonujemy badania hormonalne; psychologiczno-psychiatrycznej, w których zadaje się wiele bardzo intymnych pytań; i na koniec części, w której trzeba napisać własne wspomnienia. opowiada. - Po tych trzech częściach dostałam orzeczenie, że mam dysforię. To było 5 kartek papieru, które zmieniły moje życie.
Reakcja rodziny
- Po otrzymaniu diagnozy powiedziałam o tym żonie, która była w szoku i po tej informacji podjęła decyzję, że nasz związek się zakończył i po jakimś czasie wystąpiła o stwierdzenie nieważności ślubu - opowiada Agnieszka Kardas. - Jako psycholog rozumiem te reakcje - moja żona wychodziła za mężczyznę, a tu osoba, z którą była, okazała się kimś zupełnie innym - ale mimo wszystko poczułam się opuszczona i samotna.
Nie tylko była żona źle zniosła informację o sytuacji Agnieszki.
- Od moich bliskich dostałam informację, że mam dalej żyć w poprzedniej roli - kontynuuje. - Moja mama powiedziała mi, że zniszczyłam jej życie. Jedynie mój tata próbował to zracjonalizować i relacje zaczynały się powoli ocieplać; aż zmarł na COVID - mówi. W tym momencie nie ma kontaktu z nikim ze swojej rodziny.
Zobacz Także:
Terapia hormonalna
- Przez 5 tygodni od diagnozy chodziłam i zastanawiałam się, co dalej? - wspomina psycholożka. Po miesiącu od diagnozy zdecydowała się rozpocząć leczenie. - Po przyjęciu pierwszej dawki kuracji hormonalnej wiedziałam, że diagnoza jest trafiona, zaczęłam się lepiej czuć ze sobą, a po dwóch tygodniach kuracji wyszłam z depresji - mówi.
Jednak to nie był koniec kuracji, celem Agnieszki było "wmieszanie się w społeczeństwo". Rok temu zdecydowała się na chirurgiczną korekcję płci i zaczęła proces prawny, żeby oficjalnie zmienić imię na Agnieszka.
- W Polsce, żeby dokonać prawnej korekcji płci, trzeba pozwać swoich rodziców lub opiekunów prawnych - tłumaczy. - Po 9 miesiącach rozprawy i ponownej diagnozie udało mi się oficjalnie prawnie zmienić płeć.
- Obecnie mam wiele koleżanek i jestem bardzo kontaktową osobą, przed korekcją płci taka nie byłam - mówi w audycji "Bez tabu".
***
Tytuł audycji: Bez tabu
Prowadzi: Jakub Jamrozek
Goście: Agnieszka Kardas
Data emisji: 07.08.2024
Godzina emisji: 21.15
gV/wmkor