Są żywą definicją muzyki współczesnej, a dla wielu nawet kimś więcej - jednym z najwybitniejszych zespołów, jakie przyniósł XXI wiek.
Hamilton w prowincji Ontario w Kanadzie. To w tym portowym mieście, formalnie jeszcze w poprzednim wieku, w 1999 r. Jeremy Greenspan i Johnny Dark założyli Junior Boys. Jednak dopiero następne stulecie przyniosło ich oficjalny debiut, do tego zaś czasu szlifowali swój muzyczny styl, nasiąkając równocześnie dźwiękami z położonego po drugiej stronie granicy Detroit i z Wielkiej Brytanii. Po latach Greenspan przyzna się do dojrzewania przy techno z Detroit, jak i dance, garage, disco czy drum'n'bass. Lata - jak się można domyślić - niechcianego pozostawania w undergroundzie odcisnęły swoje piętno na zespole – Dark postanowił szukać szczęścia gdzie indziej i przyszłość Junior Boys stanęła pod dużym znakiem zapytania.
Punkt zwrotny nastąpił w 2002 r., kiedy to KIN Records zainteresowało się demem zespołu i zachęciło Jeremy'ego (do którego dołączył w międzyczasie Matt Didemus) do dalszej pracy. Wreszcie jesienią 2003 r. ukazało się pierwsze oficjalne wydawnictwo Kanadyjczyków – EP-ka "Birthday/Last Exit", na której obok trzech autorskich kompozycji znalazł się remiks utworu "Last Exit" autorstwa Christiana Fennesza. Idąc za ciosem, muzycy nagrali kolejną EP-kę "High Come Down" wypuszczoną na rynek na początku 2004 r., a w tym samym roku ukazuje się ich pierwszy longplay zatytułowany "Last Exit". Mieszanka noworomantycznej melancholii, nowoczesnych, połamanych bitów oraz emocjonalności porównywalnej do Radiohead wywołała zachwyt krytyków, jak również stworzyła mit wokół kapeli, jakoby nigdy potem nie nagrała ona czegoś na miarę "Last Exit" (gwoli ścisłości – tak utożsamiany ze skomplikowaną strukturą rytmiczną utworów Junior Boys - Dark jest współautorem dokładnie połowy z nich na tym albumie). To z "Last Exit" pochodzą klasyczne piosenki Kanadyjczyków, takie jak "Bellona", "Birthday" czy "Teach Me How To Fight".
Dwa lata trzeba było czekać na kolejny longplay Junior Boys. "So This Is Goodbye" ukazało się w sierpniu 2006 r., a artyści ponownie zebrali pochlebne recenzje. Tym razem kompozycje były jeszcze bardziej popowe i przebojowe – to właśnie z "So..." wykrojono najmocniejsze dotychczas single zespołu, wydane na wspólnym krążku "In The Morning/The Equalizer". Na albumie nie zabrakło także innych świetnych kompozycji, jak choćby "First Time", a zaskoczenie kryło się pod indeksem numer 9, gdzie znalazł się cover "When No One Cares" Franka Sinatry. "So This Is Goodbye" było nominowane w 2007 r. do nagrody Polaris Music Prize przyznawanej za najlepszy kanadyjski longplay (niestety bez końcowego sukcesu), a w lipcu ukazała się "The Dead Horse EP" zawierająca remiksy piosenek z drugiej płyty JB autorstwa m.in. Hot Chip. Jeśli dołożyć do tego reedycje "Last Exit" i "So...", wszystkie EP-ki, single, płytę "Body Language 6" zmiksowaną przez Greenspana i Didemusa okazuje się, że w przeciągu zaledwie kilku lat istnienia na muzycznym rynku Kanadyjczycy zgromadzili wiele materiału mogącego przyciągnąć kolekcjonerów (tym bardziej że na krążkach znajdują się utwory nieumieszczone na oryginalnych tracklistach).
Przy okazji promocji drugiej płyty w sieci pojawiła się strona SoThisIsGoodbye.com, na której internauci mogli pozostawiać wiadomości nawiązujące do wydźwięku tego tytułu. Co warte odnotowania - zespół często korzysta z możliwości, jakie dają nowe media, do utrzymywania kontaktu z fanami. Z tymi z Polski Junior Boys spotkali się w czerwcu 2007 r. podczas koncertu w warszawskim CDQ i był to jak do tej pory jedyny występ zespołu z Ontario w naszym kraju. 2008 rok przyniósł pracę nad kolejnym albumem grupy "Begone Dull Care". Tytuł nawiązuje do kanadyjskiego filmu animowanego z 1949 r., a sam longplay ukazał się w ojczyźnie muzyków 24 marca bieżącego roku.
Łukasz Kuśmierz