Motto jest proste i bardzo życiowe: od hamburgerów rośnie brzuch i może kiedyś pęknąć. Z takiego założenia wyszli twórcy gry zręcznościowej "Piggy Pop", choć zdaniem Kamila Jasieńskiego bliżej jej do interaktywnej zabawki niż do tradycyjnej planszówki: - Planszy to tu nie mamy, jest za to wielka świnia, która jak na to zwiezrzę przystało, lubi jeść. Tym razem je plastikowe hamburgery, a właściwie jest nimi karmiona przez gracza.
Przegrywa ta osoba, która karmiąc świnię, sprawi, że z pęknie jej brzuch i porwie się fartuch.
- Moment, w którym ona pęknie jest obliczony i pojawia się mniej więcej po zjedzeniu trzeciego, czwartego hamburgera - opisuje rozgrywkę fan gier, Maciek Kasprzyk. - Zdaję sobie sprawę, że to może być niezła zabawa, ale dla naprawdę małych dzieci.
Podstawową zaletą "Piggy Pop" jest fenomenalne wykonanie, twierdzą użytkownicy. - Jeżeli spojrzeć na komponenty, z których składa się "główny bohater" to mamy do czynienia z prawdziwą lalką. Szkoda tylko, że przy takich zaletach "Piggy Pop" nie jest po prostu lepszą grą - kończy rozmówca Kamila Jasieńskiego
Posłuchaj jak Czwórkowi testerzy z audycji "Czwarty Wymiar" rozGRYwali "Piggy Pop" i zobacz na dołączonym nagraniu wideo, dlaczego ciągneli prosiaka za ogon.
kul