- Kiedyś, Steven Spielberg podczas wyświetlania filmu o przygodach Indiany Jonesa, pokazał co się stanie, kiedy wyłączymy muzykę Johna Williamsa w sekwencji pościgu na jadącym pociągu – opowiadał w Czwórce Jan A.P. Kaczmarek. - Bez muzyki, to w pewnym sensie było żałosne i amatorskie. Natomiast, kiedy ją włączył, to historia znowu zaczęła zapierać nam dech w piersiach – podkreślał kompozytor.
Niestety znaczenie pracy współczesnych kompozytorów często bywa marginalizowane, a ich wymagania finansowe spotykają się z niezrozumieniem ze strony producentów. Główną przyczyną tego stanu są malejące budżety powstających filmów.
- Żyjemy w czasach dużej destabilizacji różnych stabilnych dotąd struktur. Jest mniej pieniędzy w systemie. To rodzi większe napięcia i prowadzi często do frustracji i spadku jakości muzyki filmowej – zwracał uwagę Kaczmarek.
Inną ze złych branżowych praktyk jest brak zaufania do kompozytora i zbytnie narzucanie mu swojej wizji przez reżyserów. Gość "Stacji kultura" radził młodym kompozytorom, by mimo takich nacisków, próbować robić swoje.
- Ja jestem po to, żeby wnieść coś nowego i autonomicznego, co jednocześnie służy filmowi. Nie mogę jednak na starcie być nastawiony na wiernopoddańczy proces wsłuchiwania się w zalecenia, bo to się zwykle źle kończy – tłumaczył.
Edukacji reżyserów i producentów na temat znaczenia dobrej muzyki filmowej i warunków, które trzeba spełnić, żeby taka muzyka mogła powstać, służy między innymi festiwal Transatlantyk Poznań International Film & Music Festival, który odbędzie się w dniach 15-22 sierpnia. Więcej na jego temat dowiesz się słuchając nagrania audycji.
Zachęcamy także do wysłuchania relacji Kamila Jasieńskiego z konferencji "Muzyka i Film - artyzm, aspekty licencyjne i prawne".
bch