– "Kapitan Ameryka" to jest najbardziej amerykański z amerykańskich superbohaterów – twierdzi Rafał Świątek, krytyk filmowy "Rzeczpospolitej". – Ostra konkurencja dla Supermana, który zawsze kojarzył się z Ameryką. Ten bohater ubiera się wręcz w kostium przypominający amerykańską flagę.
Jak opowiada Świątek, Kapitan Ameryka pojawił się na świecie w 1941 roku, pół roku przed atakiem na Pearl Harbor. – Już wtedy był żołnierzem, który zażył serum i dzięki temu zdobył nadludzkie siły – mówi krytyk. – Nie jest jednak tak obdarzony supermocami jak Superman.
Zdaniem Świątka, twórcy Kapitana Ameryki "znakomicie wstrzelili się z odpowiednim bohaterem w odpowiedni czas", a sama postać stała się szybko "symbolem patriotyzmu amerykańskiego" i wabikiem dla młodych ludzi, którzy byli potencjalnymi kandydatami do armii. – Chłopcy, wyruszający na front II wojny światowej mogli się utożsamiać ze zwykłym żołnierzem, który w wyjątkowych okolicznościach zakłada kostium i wyrusza z tarczą bronić wolności kraju – opowiada krytyk.
Tarcza to zresztą gadżet, przypisany Kapitanowi Ameryce. Bo wszyscy amerykańscy superbohaterowie mają tego typu atrybuty: Spiderman wyposażony został w pajęczą sieć, Batman – w samochód.
Choć Kapitan Ameryka zginął od strzałów zamachowca w 2007 roku, dziś ma już swego godnego następcę. – U amerykańskich superbohaterów to z reguły wygląda tak, że w którymś momencie musi nastąpić śmierć, by twórcy mogli zrobić restart serii – tłumaczy Świątek. – A potem przychodzi następca.
Chris Evans, który wcielił się w rolę Kapitana Ameryki musiał się jednak bardzo do tej roli zmienić: przede wszystkim musiał… poćwiczyć. – Wszyscy aktorzy, grający superbohaterów muszą nabrać masy mięśniowej – tłumaczy Świątek. – To spotkało też Chrisa Hemswortha, który grał głównego bohatera w ekranizacji serii komiksów o Thorze.
Zdaniem krytyka, godnym następcą Roberta de Niro w kwestii metamorfoz, które należy przejść na okoliczność nowej roli, jest Christian Bale, który wcielił się kilka lat temu w postać Batmana.
Więcej o herosach amerykańskiej kinematografii i nie tylko dowiesz się słuchając rozmowy w "Poranku".
fot. w tekście: Wojciech Kusiński
(kd)