Od tego, jak się zaangażujesz, zależy to, co zobaczysz, i czego doświadczysz – tak mówi o odbiorze instalacji jeden z najbardziej znanych artystów – instalatorów, Duńczyk Olafur Eliasson. W instalacji chodzi o to, by sztuka pochłonęła odbiorcę, dostarczając mu doznań. – Człowiek chce wejść w sztukę, chce, żeby ona go jak najbardziej ogarniała. Z drugiej strony artysta chce pobudzić emocje jak największej liczby odbiorców. W związku z tym mały piece of art już nie wystarczał – mówi Monika Małecka, krytyk sztuki, gość "Radiowej Akademii Kultury" Jedynki.
Skąd wzięły się w sztuce instalacje? Monika Małecka zauważa, że były od zawsze. W pewnym sensie były nimi wielkie świątynie, scenografia teatralna albo choćby wystrój wnętrz, który też trzeba zaaranżować, żeby poczuć się w nim w określony sposób.
Od morza do nieba
Instalacje bywają różne. Niektóre sięgają nieba – zauważa Monika Małecka. Jako przykład podaje spaliny, które wydzielał samolot, a tworzyły na niebie ulotną instalację. Amerykański artysta bułgarskiego pochodzenia Christo opakowywał wyspy na morzu czy budynek niemieckiego parlamentu Reichstag.
Bywają również instalacje minimalistyczne – na przykład przestrzeń wypełniona tylko dźwiękiem.
Wideoinstalacje
Szwajcarska artystka Pipilotti Rist tworzy głównie instalacje wideo. Obecnie w Hayward Gallery wyświetlane są na nich na paru ekranach sielskie obrazy spaceru po lesie, wśród kwiatów, a na podłodze ułożone są poduszki. Artystka znana jest jednak również z bardziej prowokujących prac (np. wideo Sip my Ocean).
– Wokół nas słychać elektroniczny szum. Pracują różnego rodzaju urządzenia: silniki, wentylatory, projektory. Jeśli obrazy, które wyświetlają, posłużą zadawaniu pytań, refleksji, uda się pogodzić to, co cielesne, organiczne z ciągłym nieustannym elektrycznym hałasem – tak mówi artystka o swoich pracach.
Mistrzem wideoinstalacji jest Bill Viola. Niezwykłym artystą jest także Olafur Eliasson. W londyńskiej galerii Tate Modern zawiesił gigantyczne słońce. Współpracuje z fizykami, meteorologami, optykami, architektami. Tworzy ogromne instalacje "totalne".
W galeriach świata znani są też polscy artyści. W Barbicane Centre w Londynie pokazano pracę Roberta Kuśmirowskiego – była to replika bunkra z czasu II wojny światowej. "The Guardian" umieścił ją wśród pięciu najważniejszych wystaw roku.
W Tate Modern w Turbine Hall w 2009 roku wystawiona była instalacja minimalistyczna Mirosława Bałki, How is it. To metalowy kontener o wysokości 13 metrów i szerokości 10 metrów, którego wnętrze jest całkowicie ciemne i dodatkowo pokryte materiałem pochłaniającym światło. Do kontenera wchodziło się przez rampę. Wiele interpretacji mówiło o Holocauście i katastrofach XX wieku. Monika Małecka widzi jednak w tej instalacji drogę do tajemnicy, do nieznanego, które czeka przed nami.
źr. YouTube
Brudne łóżko
Instalacje to często prowokacje światopoglądowe lub obyczajowe. Artystka Tracey Emin w Tate Gallery pokazała swoje łóżko – niespecjalnie czyste, na którym walały się różne rzeczy – od misiów po prezerwatywy, części garderoby. O mało, jak mówi Monika Małecka, nie dostała nagrody Turnera.
W Hayward Gallery w Londynie można oglądać dziwny żyrandol Pipilotti Rist, szwajcarskiej artystki. Żyrandol ma konstrukcję klasyczną, znaną z Wersalu, z tym że zamiast kryształków są damskie i męskie majtki, czyste i uprasowane.
Zniszczone szczotką
Instalacje spotykają się często z brakiem zrozumienia. W jednym z muzeów w Niemczech sprzątaczka niechcący zniszczyła instalację wartą 800 tysięcy euro. Częścią dzieła był pojemnik, do którego skapywała woda. W pojemniku zrobił się osad. Pani sprzątaczka dokładnie go wyszorowała. Artystą jest nieżyjący od 14 lat Niemiec Martin Kippenberger. Trwa dochodzenie, czy sprzątaczka była przeszkolona: w grę wchodzi olbrzymie odszkodowanie.
Z Moniką Małecką rozmawiała Magda Mikołajczuk.
(agkm)