- Jedną z moich pierwszych prób literackich było opowiadanie, w którym opisywałam kolory - wspomina Marta Syrwid. - Po latach widzę, że często wracam do tej poetyki, ale nie wiem, czy to świadczy o mojej oryginalności, czy też jestem do kogoś podobna, bo przyznam szczerze, że nie czytam polskiej literatury współczesnej. A przynajmniej od roku nie wpadała w moje ręce żadna interesująca pozycja.
Syrwid zaczynała od "Czkawki" - debiutanckiego zbioru opowiadań, potem było "Zaplecze", teraz przyszedł czas na "Bogactwo", którego bohaterką jest ofiara gwałtu: - Gwałt był mi tu potrzebny, żeby rozłupać pamięć mojej bohaterki - przyznaje autorka książki. - Wydaje mi się też, że w procesie twórczym potrzebuję silnego punktu, wokół którego zorganizuję narrację.
W "Bogactwie" główną postacią jest Pat. Dziewczyna wynajmuje mieszkanie i obsesyjnie w nim sprząta, a jednocześnie gromadzi rzeczy, które znajdzie na śmietniku. Towarzyszą temu wspomnienia o związkach, w których się znalazła i kiedy pojawia się gwałt czytelnik zmuszony jest zrewidować wszystkie zebrane dotąd informacje.
- Na formę tej książki duży wpływ miały moje studia filmoznawcze - przyznaje gość "Kontrkultury". - Postanowiłam opowieść skonstruować tak, jak pisze się scenariusze filmowe. Każda scena to zamknięta całość z, mam nadzieję, wyraźną puentą.
"Bogactwo" ukazało się w marcu tego roku nakładem wydawnictwa Lampa i Iskra Boża.
kul