Na bazarze są stoiska państwowe i prywatne. Klienci przeciskają się, by dotrzeć w upatrzone miejsce, a kontrolerzy wyłapują tych, którzy "uchylają się od opłat”. - Mamy takich sporo. U mnie dzień pracy jest ciężki - mówi kontroler.
Ciężką pracę mają również ci, którzy odpowiadają za ochronę przed kradzieżą. - Pary razy my złapali złodziei, odprowadzili do komisariatu, a ich puścili z powodu, że nie zrobili włamania, tylko byli na terenie. Najgorzej jest zimą. Zdarza się, że złodziej ucieka, bo jak człowiek w kożuchu, to mniej sprytny - wyjaśnia pan odpowiedzialny za porządek.
Na bazarze handel kwitnie od rana do wieczora, ale są dni szczególne… - Najlepsze na interes są poniedziałek, środa i czwartek. Czasami sobota. Ale to, jak wypadnie na dziesiątego, bo wtedy fabryki biorą wypłaty - mówi jedna z handlarek.
Ale są też tacy, dla których każdy dzień jest dobry i są w stanie sprzedać wszystko. To gwiazdy bazarowego handlu. - Proszę państwa, wewnątrz każdego opakowania jest przepis. Prawda? Ale żywe słowo lepiej trafia do ucha - tak zachęcał do kupienia swojego towaru handlarz na Bazarze Różyckiego.
jl