Jak przekonuje Szymon Sołtysik z Top Gear Polska, w ciągu ostatnich lat Czesi stali się wzorowymi kierowcami. Wszystko dlatego, że ich policja bardzo skrupulatnie zaczęła ścigać wszelkie drogowe wykroczenia. Dlatego użytkownicy tamtejszych aut nie przekraczają prędkości, nie wyprzedzają tam, gdzie nie wolno tego robić, m.in. na liniach ciągłych, a także pamiętają o tym, że tolerancja na alkohol na drodze właściwie nie istnieje. - Jazda pod wpływem jest tam zresztą bardzo surowo karana, a we krwi można mieć 0,0 promila - mówi ekspert.
Czytaj także: Abu Dhabi - miasto przystosowane do luksusu <<<
Czeska policja duży nacisk kładzie na to, by kierowcy nie przekraczali prędkości. Zarówno w terenie zabudowanym, jak i poza nim fotoradarów jest mnóstwo. Uważać trzeba nawet na autostradach, gdzie dozwolona prędkość wynosi 130 km na godzinę, bo tu z kolei trafić można na nieoznakowane radiowozy, m.in. skody, fordy i ople.
Czytaj także: W New Delhi taksówką jest nawet słoń >>>
Czesi starają się być uprzemymi kierowcami, ale tamtejsi policjanci już mniej. Zwłaszcza dla piratów drogowych. - Zauważyłem tendencję, że lubią zatrzymywać samochody z polskimi rejestracjami - opowiada Sołtysik. Dlaczego? - Na pokładzie czeskich aut niezbędne są nie tylko apteczka czy trójkąt, ale także zestaw zapasowych żarówek. Zatem, gdy nie ma się do czego przyczepić, pada pytanie: "A są żarówki?". Wówczas po minie kierowcy już widać, że czeka go mandat.
A ile wynoszą czeskie mandaty? Zapraszamy do wysłuchania nagrania materiału dźwiękowego z audycji "Czwarty wymiar".
(kd/ag)