Nerwica natręctw. Nawyki, które psują życie

- Adaś Miauczyński, czy detektyw Monk - w filmach ich zaburzenia mogły wydawać się zabawne. W prawdziwym życiu ta choroba oznacza dla pacjentów cierpienie - mówiła psycholog Anna Tulczyńska.

Zdjęcie ilustracyjne

Foto: ABO PHOTOGRAPHY/Shutterstock

Kim jest statystyczny komputerowy ćpun?

Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, czyli - z języka angielskiego - OCD, pojawiają się już w dzieciństwie, a po latach stają się tak częste, że zakłócają normalne funkcjonowanie. - Składają się z dwóch części: natrętnych myśli i przymusowych czynności - tłumaczyła Anna Tulczyńska. - U pacjenta pojawia się niepokojąca myśl, która wywołuje trudne do zniesienia napięcie. Wykonuje więc czynność, która ma ten lęk zniwelować, choć nie musi być nawet tematycznie związana z przedmiotem tych obaw. Na przykład: boję się, że ktoś z bliskich zachoruje, więc zakręcam w odpowiedni sposób tubkę pasty do zębów - tłumaczyła.

Jednak ulga, jaka przychodzi po wykonaniu danej czynności jest chwilowa. - Im bardziej ludzie dotknięci OCD próbują nie myśleć o danym problemie, bądź czynności, tym bardziej te myśli stają się natarczywe. To tak, jak byśmy próbowali nie wyobrażać sobie teraz różowego słonia. Im bardziej chcemy odgonić od siebie ten obraz, tym bardziej szczegółowy i wyraźny on się staje - mówiła Anna Tulczyńska.

ZOBACZ TAKŻE Uzależnienie og pasji. Gdy hobby staje się nałogiem >>>

Jak przekonywała często występują objawy na tle religijnym. Jak odróżnić zwykłe zamartwianie się od choroby? Skąd biorą się zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i jak je leczyć - o tym w nagraniu rozmowy ze studia Czwórki. 

***

Tytuł audycji: "Strefa prywatna"

Prowadzi: Kamila Dębczak

Gość: Anna Tulczyńska (psycholog, psychoterapeutka z Kliniki Terapii Allenort)

Data emisji: 5.02.2019

Godzina emisji: 20.08

kd