"Wielofunkcyjne urządzenie multimedialno-pirotechniczne" - tak telewizor Rubin opisał Kamil Jasieński, który w audycji "Czwarty Wymiar" postanowił nam przypomnieć jedno z kultowych dokonań radzieckiej myśli technicznej. Dokonanie nazywane często "zemstą Stalina". - Wbrew plotkom, które można było usłyszeć, w Polsce nigdy tego sprzętu nie produkowano. Rubin to był telewizor lampowy, można powiedzieć, że kolorowy. Kolorami były różne odcienie niebieskiego, zieleni i żółci, zależnie od tego, jak pokręciliśmy jedną z trzech gałek - wprowadził nas w magiczny świat telewizji sprzed pół wieku Rafał Patla z muzeum Czar PRL.
PRZECZYTAJ TEŻ: Odkurzacze z czasów PRL. "Rządził Predom"
Pokrętłami umieszczonymi w obudowie Rubina można było też regulować głośność, jasność i częstotliwość. Na samej górze był zaś włącznik. Niestety zdarzały się sytuacje, w dodatku było to dość regularne, że uruchomienie odbiornika było równoznaczne z małym pożarem w domu. - Lubił wybuchać, taka była jedna z jego cech rozpoznawczych. Dlatego też Rubin najlepiej było postawić przy oknie, ale nie pod firankami. Lepiej też było nie parkować wówczas pod oknem auta - przypominał Jasieński.
Więcej o wyśmienitej, składającej się z podzespołów najwyższej jakości, konstrukcji telewizora Rubin - w nagraniu z "Czwartego Wymiaru".
ac/kd