- Ta gra dalej olśniewa - mówił w Czwórce Leszek Smosarski z Electronic Dreams, który wspólnie z Kubą Marcinowiczem nie szczędził gwiazdek ósmej serii komputerowych przygód Lary Croft. Tym razem ta najsłynniejsza, obok Indiany Jonesa, archeolożka, udaje się na poszukiwanie artefaktów boga Wikingów, Thora, przy okazji tradycyjnie już, rozgląda się za swoją zaginioną przed laty matką.
- W grze wracamy do korzeni. Mamy jeden ogromny poziom i musimy znaleźć drogę do następnego, rozwiązując przy okazji zagadki oraz ciesząc się niczym nieskrępowaną eksploracją takich krajów jak Meksyk, czy Tajlandia – opowiadał gość "Czwartego Wymiaru".
Zapierającym dech w piersiach przygodom Lary towarzyszą odpowiednio sugestywne dźwięki: – Gdy trzeba muzyka zagrzewa do boju, to znów wprowadza pięknie w klimat. Wszystko jest na najwyższym poziomie, od odgłosów strzelania, po mruczenie zwierząt – oceniał Smosarski.
Jedynym elementem gry, który nie do końca podszedł naszym recenzentom była sylwetka głównej bohaterki: "zbyt sztywna, za mało gibka".
Więcej na temat gry "Tomb Rider Underworld" dowiesz się słuchając nagrania audycji.
bch