- Jak przyjechałem do Płocka pierwszy raz, to nie było żadnej komunikacji miejskiej. Pierwszą podroż do Warszawy odbyłem statkiem, który płynął całą noc - wspomina jeden z inżynierów.
Krajobraz miasta zaczął się dynamicznie zmieniać. Naczelnym architektem miasta był Stanisław Staszewski, tata Kazika.
Staszewski na początku lat 60. rozpoczął wiele inwestycji budowlanych w Płocku, ale obok działalności zawodowej, udzielał się towarzysko. - To był taki "brat łata". Miał lekkie pióro. Potrafił wyjść na chwilę i wrócić z gotową piosenką, którą nam odśpiewywał - wspominają koledzy.
W pewien sobotni poranek, Staszek zadzwonił do kolegi, żeby podzielić się nową piosenką. Przy akompaniamencie gitary zaśpiewał: "pisała sama Trybuna Ludu, że nas pociąga romantyzm budów".
"Inżynierowie z Petrobudowy, budowniczowie na sto dwa" są bohaterami wielu jego piosenek, które chętnie były śpiewane w klubie "Marabut", którego istnienie zainicjował Kazimierz Kokoszczyński, inżynier Petrochemii.
- Zobaczyłem, że na drzwiach do lokalu Klubu Inteligencji Katolickiej wisi wielka kłódka. Nawiązałem kontakt z władzami miasta. Dostaliśmy zgodę na uruchomienie klubu. Stworzyliśmy zarząd i wymyśliliśmy nazwę. Wprawdzie marabut to straszne ptaszysko, ale nazwa ma swoje uzasadnienie jako skrót od słów - Mazowsze, rafineria, budowa - wyjaśnia Kokoszczyński.
W klubie było też kino. I przestrzeń do tańca. - W tej tancbudzie wiele małżeństw się skojarzyło. Staszek zapraszał inżynierów, urzędników ze swojego urzędu i towarzystwo z ulicy. Potem układał piosenki. W dużej mierze fikcyjne, ale Celina... Celina była naprawdę. I to była bardzo urodziwa dziewczyna - wspominają bohaterowie reportażu.
Czytaj także: reportaże w Czwórce <<<
Reportaż Doroty Bonieckiej-Górny pt. "Inżynierowie z Petrobudowy" został przygotowany w Studiu Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia.
jl