- Ekspozycja "Film obyczajowy produkcji polskiej" nie jest filmem, ale dziełem, które trwa już od dawna i które pewnie dalej będzie trwało - mówi Kuba Dąbrowski w "Stacji Kultura".
Mimo że artysta prezentuje zdjęcia z ostatnich 20 lat, nie oznacza to, że wyciąga je z archiwum, sentymentalnie wraca do lat 90. Kuba Dąbrowski podkreśla, że jego wystawa mówi o dzisiaj, o tym, co widzi, o czym myśli, ale też o tym, co wspomina.
"Film obyczajowy produkcji polskiej" jest bardzo osobistą wystawą, chociaż na fotografiach nie występuje sam artysta. Wszystko zaczęło się od tego, że w latach 90. dziadek Kuby chodził na bazar. Często spotykał tam znajomych i kupował różne skarby, jak pudełko gwoździ, pilnik, a pewnego dnia przyniósł przyszłemu artyście reklamówkę przeterminowanych klisz. Od tamtej chwili Kuba mógł spokojnie robić zdjecia, nie narażając się na koszta zwiazane z kupnem nowych filmów. Fotografował wszystko to, co było wtedy dla niego ciekawe w otaczającej rzeczywistości: kolegów z podwórka, białostockie blokowisko, koncerty, grę w koszykówkę, bójkę itp. Robił to dalej, gdy zdał maturę, wyjechał studiować socjologię w innym mieście, dostał pierwszą pracę…
Dzisiaj jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych fotografów w Polsce, ciągle jeszcze młodego pokolenia.
(pj / ac)