– Nowa Polska jest rajem na Ziemi – przekonuje Andrzej Ziemiański, autor wydanej pod patronatem Czwórki powieści „Żołnierze grzechu”. – Obecnie jedynym problemem Polaków jest to, żeby szybciej ścierać tę śmietankę, która ścieka z ust. Młodzi ludzie są optymistami do potęgi – zauważa.
– Ponownie, w ciągu zaledwie dwudziestu lat, stworzyliśmy nowoczesne państwo o olbrzymich perspektywach. Niewiele krajów może się czymś takim pochwalić – twierdzi Andrzej Ziemiański. Choć „Żołnierze grzechu” są kryminałem, intryga kryminalna schodzi właściwie na drugi plan. Istotniejsze jest ukazanie, jak bardzo współczesny Polak różni się od tego sprzed 20 lat. Są to dwa zupełnie różne gatunki ludzi – podkreśla pisarz.
Powieść „Żołnierze grzechu” nawiązuje do wydarzeń roku 1963, kiedy to we Wrocławiu wybuchła epidemia ospy, z którą służby medyczne zaskakująco skutecznie sobie poradziły. Istniało domniemanie, że epidemię wywołano z poruczenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Najważniejsze w fabule powieści są jednak wydarzenia rozgrywające się w 1989 i 2009 roku. W tle pojawia się wątek działalności tajemniczych kościelnych służb informacyjnych, które, jak przekonuje Andrzej Ziemiański, istnieją do dziś.
Wiedza o działalności „kościelnego wywiadu” jest oparta jedynie na strzępkach informacji, okruchach wiadomości z gazet, periodyków naukowych, czasem ze źródeł kościelnych – przyznaje pisarz. – Każda, najlepsza nawet służba wywiadowcza, zostawia jakiś ślad – twierdzi.
– „Żołnierze grzechu” to kościelna nazwa policjantów, siły przeciwstawiającej się chaosowi metodami nie akceptowanymi przez kler. Siły stosującej praktyki operacyjne takie jak przemoc, szantaże, brudne rozgrywki, balansujące na granicy dobra i zła – tłumaczy gość „Stacji Kultura”.
Am/ŁSz