Choć dress code to stosunkowo nowe zjawisko, już wyraźnie zaznacza swoją obecność w polskiej etykiecie. W niektórych firmach i na niektórych stanowiskach zbiór reguł, określający jak powinniśmy ubierać się do pracy, jest sztywny i trudno pozwolić sobie na jakiekolwiek odstępstwa.
- W zawodach mundurowych jest to praktycznie niemożliwe, bo strój dostajemy "z góry" - mówi Marta Zalega, stylistka. - Dlatego warto w takiej sytuacji podkreślić swoją kobiecość delikatnym makijażem i fajną fryzurą. Natomiast do osób projektujących mundury apelowałabym, żeby modele dla kobiet miały wcięcie w talii.
Dress code jest sexy! Sprawdź dlaczego >>>
Ekspertka podkreśla też, że żeby dobrze wyglądać wystarczy znać swój typ sylwetki. Wtedy kilkogramy nie mają już żadnego znaczenia. - Polka nie musi być szczupła, żeby zachwycać. Wystarczy, że będzie wiedziała, jaki fason podkreśla jej atuty i sprawa załatwiona. W większości sieciówek mamy już dostepną odzież w rozmiarze "42 Plus". Warto z tego korzystać - zachęca Zalega.
Czasami też warto brać przykład z innych kobiet. Na przykład tych, które pracują w Parlamencie Europejskim.
- Wbrew temu, co mogłoby nam się wydawać, w PE nie ma sztywnego kodeksu ubierania się i nie ma restrykcyjnych zasad: co wolno, a czego nie - opowiada Magda Skajewska, korespondentka Polskiego Radia w Brukseli. - Dużo zależy do grup politycznych. I tak, konserwatyści ubierają się zwykle bardziej elegancko. Kobiety chodzą w kostiumach i na wysokich obcasach. Członkowie Zielonych natomiast znani są ze swojego luzu. Noszą dżinsy, dresowe bluzy z kapturem. Kobiety gustują w kolorowych marynarkach. I tak dzieje się nie tylko podczas obrad poszczególnych komisji, ale też w trakcie posiedzeń plenarnych.
(kul/kd)