Polska konstytucja daje rodzicom prawo wyboru edukacji domowej. Artykuł 70, punkt 30 mówi: "Rodzice mają wolność wyboru dla swoich dzieci szkół innych niż publiczne." Można więc uczyć dziecko w domu. Ale po co? - pytał Kuba Strzyczkowski w audycji "Za, a nawet przeciw".
Szkoła w domu
Joanna Dzieciątko, współzałożycielka stowarzyszenia "Edukacja w rodzinie", która była gościem Kuby Strzyczkowskiego, powiedziała, że szkoła zawsze trzyma pewien parasol nad dzieckiem: Nawet jeśli uczymy się w domu, to musi być zapisane do szkoły, która pod koniec roku przeprowadza egzaminy i wydaje świadectwo. Obecnie ustawa jest tak sformułowana, że dyrektor każdej szkoły, prywatnej bądź publicznej, nie tylko rejonowej, może wydać zezwolenie na naukę w domu.
Joanna Dzieciątko, która uczy dzieci w domu, przyznała, że nie chce mówić o szkole negatywnie: - Można mieć zastrzeżenia do systemu edukacji, do indywidualnego podejścia nauczycieli. Ale my edukujemy domowo, ponieważ widzimy w tym duże korzyści. Dzieci są w domu, tworzą się między nami silne więzi. Mamy więc wpływ nie tylko na edukację, ale również na wychowanie.
Współzałożycielka stowarzyszenia "Edukacja w rodzinie" powiedziała, że obecnie w Polsce jest od 100 do 150 rodzin uczących dzieci w domu.
Pełna odpowiedzialność
Bożena Krajewska - psycholog, która również gościła w audycji "Za, a nawet przeciw" - powiedziała, że decyzję o tym, by rozpocząć edukację w domu, rodzice powinni bardzo dokładnie przemyśleć. - Całą odpowiedzialność za edukowanie dziecka bierzemy wtedy na siebie – zastrzegła. Powiedziała, że dziecku, które nie chodzi do szkoły, odbierana jest pewna część edukacji: – Chodzi m.in. o edukację społeczną.
W audycji wystąpili również Katarzyna Popiołek ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach oraz Jakub Rzekanowski, redaktor naczelny "Głosu Nauczycielskiego.
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
Oto wyniki sondy:
Audycji "Za, a nawet przeciw" można słuchać od poniedziałku do czwartku tuż po godz. 12.00.
rk