Szał zakupów budzi w nas władcze instynkty

Wpychanie się w kolejkę, wybrzydzanie, marudzenie, bałaganiarstwo, nieuprzejme odzywki - to tylko niektóre z zachowań, z którymi możemy się spotkać podczas zakupów. Skąd się to bierze w nas, klientach?

Zakupy

Foto: sxc.hu

Rajstopy na półce z jogurtami czy wędlina pośród dezodorantów to widoki, z którymi z pewnością spotkał się niejeden klient supermarketu. Psycholog, specjalistka od zachowań konsumenckich dr Dominika Maison z Uniwersytetu Warszawskiego przypuszcza, że wiele z naszych nagannych zachowań może wynikać z wychowania lub dawnych czasów. - Jeszcze nie tak dawno mało się szanowało to, co jest nie moje, własne, prywatne - mówi ekspertka. - Do własności publicznej nie przywiązujemy dużej wagi. Często też w sklepie wykorzystujemy to, że sprzedawca pełni funkcję usługową np. proponuje pomoc. Taka propozycja może u niektórych osób powodować zachowania w stylu: proszę to podnieść, tamto przynieść. 
Dr Dominika Maison podkreśla, że sprzedawca w sklepie jest usługodawcą, zaś klient usługobiorcą, jednak ten podział nie ma nic wspólnego z okazywaniem szacunku, który należy się każdej ze stron. Ekspertka wyróżnia też typ klientów, którzy chodzą na zakupy z potrzeby władzy.

PRZECZYTAJ TEŻ: Pamiętajmy, że kurier to też człowiek

Jarosław Skibiński od 8 lat pracuje w hipermarkecie, kiedyś jako kasjer, dziś jako menadżer kas. - Praca przy obsłudze klienta jest ciężka, ale daje dużo satysfakcji i zadowolenia. Musimy być przygotowani na różnego rodzaju sytuacje. Cały czas trzeba być czujnym - mówi rozmówca Eweliny Grygiel. Jarosław Skibiński nie pamięta niemiłych sytuacji ze swojej pracy, wspomina zaś pozostawione listy, numery telefonu, czy zaproszenia na kawę. Zdaje sobie sprawę, że czasem zdarzają się klienci marudzący, czy spieszący się, ale i tych stara się obsłużyć jak najlepiej.

(pj / ac)