Googleplex jest ogromny i w niczym nie przypomina gmachów wielu innych korporacji. Znajduje się w Mountain View, zwykłym amerykańskim miasteczku oddalonym od San Francisco o ok. 50 kilometrów. Kampus mieści się z dala od centrum miasta i jest naprawdę ogromny: zajmuje aż 47 tysięcy metrów kwadratowych. Składają się na niego budynki biurowe, parki, oraz kilka boisk, na przykład do koszykówki, czy do golfa.
- Z zewnątrz ten kampus nie robi wrażenia, ale po wejściu do środka widzimy m.in. dinozaura, flamingi, mnóstwo kafejek. Jest jasno i kolorowo - mówi Joanna Sosnowska, dziennikarka Gazety.pl, która miała okazję wizytować siedzibę technologicznego giganta. Jak opowiada, pracuje się tam "gdziekolwiek bądź". - Jeśli ktoś ma ochotę siedzieć przy biurku, to siedzi przy biurku, jeśli chce wyjść i popracować na ławce, czy w jednej z kawiarni, również może to zrobić. Wszędzie jest zasięg bezprzewodowej sieci - mówi ekspertka.
W głównym budynku, na parterze znajduje się przestrzeń dla gości. - Jest tam kilka około 40-calowych monitorów; można stanąć między nimi i dosłownie otoczyć się trójwymiarem Google Earth - opowiada Sosnowska w "Czwartym wymiarze". - To robi ogromne wrażenie- podkreśla.
Na terenie kampusu Google’a znajduje się kilkanaście stołówek. W największej jest aż 6 kuchni do wyboru, m.in. indyjska, meksykańska, czy tajska. Jedzenia jest więc mnóstwo i jest ono bezpłatne. - Googlersi twierdzą, że istnieje taka niepisana zasada, według której żaden z pracowników tej firmy nie może się znajdować dalej niż 150 m od jedzenia - mówi Sosnowska.
Pracownicy Googla nie mogą narzekać także na nudę w pracy. Do ich dyspozycji są bowiem stoły bilardowe, piłkarzyki, oraz basen. W biurach Google są też specjalne pokoje, w których można się zdrzemnąć, jeśli ktoś czuje taką potrzebę. Po to, żeby za chwilę wstać i pracować bardziej wydajnie. Ale z tych pomieszczeń Googlersi podobno nie korzystają zbyt często.
(kd)