- Wskaźnik osób nie uczących się i nie pracujących, od paru lat rośnie, natomiast jest on dużo niższy niż jeszcze 10 lat temu. To wiąże się przede wszystkim z tym, że młodzi ludzie chętniej i dłużej się uczą - tłumaczy dr Michał Sitek z Instytutu Badań Edukacyjnych. - Rozpoczynanie dorosłego życia bardzo się przesunęło. Dawniej większość młodych ludzi kończyła szkoły i szła do pracy oraz zakładała rodziny. Teraz dzieciństwo jest przedłużone. Psychologowie, którzy pracują w naszym instytucie, nazywają to "odroczoną dorosłością".
W czasie podjęcia studiów, wiele młodych osób nie jest pewnych, co chce robić w życiu. Zapisują się na kolejne kierunki i porzucają je, czekając na nastepną rekrutację. W międzyczasie nie chcą się nigdzie zatrudnić. Twierdzą, iż nie opłaca im się zaczynać pracy, z której zrezygnują wraz z ponownym rozpoczęciem nauki.
Czytaj także: Wczesna praca się opłaca?<<<
Młodzi mają też zawyżone oczekiwania względem przyszłych zarobków. Według wielu świeżo upieczonych absolwentów, pracodawcy oferują zbyt małą pensję. Czekają więc na satysfakcjonujące ich oferty, czas mija, a w efekcie zwlekania wypadają z rynku pracy. - To są negatywne konsekwencje braku aktywności. To znaczy zdezaktualizowanie się kompetencji i kwalifikacji - podsumował dr Michał Sitek.
Serdecznie zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z audycji "4 do 4".
bc, ac