Ultrakolarstwo w rytmie drum and bass

- Jestem dowodem na to, że facet w średnim wieku, z dwojką dzieci i pracą w biurze może robić takie rzeczy jakie ja robię - mówi Remek Siudziński, ultrakolarz.

- Jestem tylko człowiekiem, normalnym facetem. Czasem się zdarza, że gdy jest kiepska pogoda nie chce mi się wyjść na trening. Ale jest cel wiec trzeba być konsekwentnym - mówi gość Justyny Dżbik.
Pierwszy wyczyn Remka Siudzińskiego to przejechanie 1000 km non stop. Rower stał się jego pasją, częścią życia. Zanim zdecydował się na długie dystanse rowerowe, sprawdził inne dyscypliny.

- Próbowałem różnych dyscyplin rowerowych: jeździłem na wyprawy, maratony MTB, ale stwierdziłem, że trochę za krótkie dystanse tam mają i zacząłem jeździć na szosie - wyjaśnia Siudziński.
Swój plan treningowy ultrakolarz rozłożył na kilka lat, w 2015 roku chce przejechać 4800 km jadąc non stop. 15 sierpnia startuje natomiast w "Race round Austria", planuje, że pokonanie tego dystansu zajmie mu około 5 - 6 dni.
- Żeby uprawiać sporty "ultra" trzeba mieć pewność, że jest się zdrowym - wystarczą podstawowe badania, ale warto zrobić też diagnostykę sportową - zachęca kolarz. 

Remek Siudziński świetnie opanował już jedzenie na rowerze, serie krótkich drzemek w przerwach w jeździe, połączenie z samochodem pomocy, zebrał zespół specjalistów, którzy pomagają mu w przygotowaniach, a jeździ przy muzyce drum and bass.
- Muzyka drum and basse nadaje mi rytm. Ja obracam kołami w rytmie 80-90, a ona ma 180  - czyli dwa razy szybciej. Koleżanka z pracy zrobiła mi taki set - wyjaśnia gość audycji "Pod lupą".
Co jest najważniejsze w wyposażeniu ultrakolarza, kiedy Remek Siudziński zaczął swoją karierę dowiesz się słuchając dźwięku audycji "Pod lupą".

Zapraszamy też do wysłuchania materiału Martyny Ogonek o biżuterii dla sportowców i jakie ozdoby może nosić sportowiec podczas zawodów.

(pj)