Jego krótkie 37-letnie oraz pełne dramatyzmu życie wielokrotnie badali nie tylko historycy sztuki, ale również opisywali pisarze i pokazywali filmowcy.
14:36 VINCENT VAN GOGH g.mp3 Vincent van Gogh - życie i twórczość artysty. (PR, 10.02.2010)
Ten holenderski artysta jest w powszechnej świadomości uosobieniem nieszczęśliwego malarza. – To jest postać symbol. Tak często czerpano z jego życiorysu, że on się po prostu zbanalizował, tak jak zbanalizowało się jego najsłynniejsze dzieło: "Słoneczniki" – mówi krytyk sztuki Monika Małkowska.
Zbyt wrażliwy i nadgorliwy
Van Gogh jest ciekawą postacią, choć niewątpliwie miał trudny charakter. Podejmował się różnych zawodów, ale ciągle spotykała go klęska. Wydawało się nawet, że odnalazł swoje powołanie życiowe, kiedy został kaznodzieją w górniczej miejscowości Borinage. Jednak tak bardzo współczuł i chciał ulżyć tamtejszej społeczności, że stał się za agresywny w tej swojej pomocy, zbyt aktywny, zbyt namiętny, żeby ci ludzie przyjmowali go jako prawdziwego duszpasterza.
– Coś w nim było takiego, że jemu trzeba było pomóc, a on był do dawania pomocy innym niezdolny – dodaje Monika Małkowska.
14:31 Vincent van Gogh.mp3 Vincent van Gogh - audycja z cyklu "Słynni ludzie w anegdocie". (PR, 28.11.1980)
Pobyt w miejscowości Borinage był momentem przełomowym. Wtedy właśnie Van Gogh zrozumiał, że mógłby pomóc ludziom też w inny sposób.
Pięć lat prób
W 1880 roku zaczął uczyć się malarstwa. Przypadek Holendra jest o tyle fascynujący, że jego twórczość trwała 10 lat. Pierwsze pięć to był czas prób, a następne pięć świadomej, dojrzałej twórczości, genialnej pracy, która dała znakomite wyniki.
Najważniejszym jego dziełem z tego początkowego okresu jest obraz "Jedzący kartofle". W ciągu tych pierwszych pięciu lat namalował kilkaset obrazów.
Jedzący kartofle (1885), Wikipedia/domena publiczna
W 1886 roku Vincent van Gogh pojechał do Paryża. Przebywał tam dwadzieścia miesięcy, w trakcie których stworzył 200 obrazów. – Był pazerny na pracę, to był człowiek, który praktycznie nie znał wypoczynku, a do tego żył alkoholem i kawą. Ten nadmiar pracy był destrukcyjny dla jego i tak rozchwianej psychiki – mówi Monika Małkowska.
W czasach mu współczesnych szczyt popularności odnosili impresjoniści. Van Gogh, choć był nimi zafascynowany, nigdy nie znalazł się w ich kręgu. Jak stwierdza Jan Białostocki w książce "Sztuka cenniejsza niż złoto": "Podobnie jak Cézanne i Gauguin zaczerpnął z tego nurtu dorobek kolorystycznej dojrzałości, ale impresjonistycznej barwie nadał zupełnie nowe znaczenie i funkcje. Zachwycony ich pięknem umiał dostrzec słabości, brak głębszych spraw, dramatów ludzkich, trudu człowieczego".
W przeciwieństwie do wszystkich impresjonistów, którzy pobierali nauki, van Gogh nigdy systematycznych studiów nie odbył. – To było takie rzucanie się na naukę rzemiosła i odskakiwanie, on nawet nie wytrzymywał długiego pobytu w Luwrze – mówi krytyk sztuki.
Pięć lat geniuszu
Według Moniki Małkowskiej najlepszy okres w twórczość van Gogha zaczyna się od wyjazdu na południe Francji, do miejscowości Arles. Tutaj Vincent poczuł się znakomicie. Nieustannie wspierał go także finansowo jego brat Theo, który był marszandem i znał się na obrazach. On jako jedyny wierzył w talent swojego brata i sens tego co robi.
W 1888 roku malarz pisał do brata: Czuję tak wielką potrzebę malowania, że jestem zdruzgotany psychicznie i wyczerpany fizycznie, właśnie dlatego, że nie mam innego sposobu, by zwrócić Ci kiedykolwiek wydane pieniądze. Nie mogę nic na to poradzić, że moich obrazów niepodobna sprzedać. Nadejdzie jednak dzień kiedy się okaże, że są one więcej warte niż kosztowały, że są czymś więcej niż ceną farb i mego nędznego życia.
W Arles Vincent spędził kilka najlepszych lat życia, kiedy jeszcze jego psychika była we względnej równowadze. W tym czasie bardzo intensywnie pracował i stworzył swoje najpiękniejsze prace.
– Jeżeli posługiwał się czerwieniami to w jednym obrazie pięciu, sześciu odcieniom czerwieni znajdował odpowiedniki w zieleniach. Szczególnie cudowne są jego żółcie. On potrafił żółciami oddać całą skalę różnych doznań – o obrazach van Gogha mówi Monika Małkowska.
Malował własny obłęd
W Arles przez jakiś czas gościł u niego inny wielki malarz – Paul Gauguin, który miał równie trudny charakter co Vincent. W pewnym momencie doszło między nimi do kłótni.
Niestety intensywność pracy Holendra, jego psychika, która wymagała stałych napięć, spowodowały, że od konfliktu z Gauguinem nastąpił kryzys. Znana wszystkim jest historia, kiedy van Gogh, usiłując najpierw zaatakować Gauguina, a potem przenosząc ten wrogi gest na siebie samego, 23 grudnia 1888 odciął sobie ucho.
Powód, dla którego to zrobił, przez lata był powodem dociekań naukowców. Powstało na ten temat wiele teorii. Część ekspertów widziała w tym przejaw choroby psychicznej Holendra. Inni byli przekonani, że malarz obciął sobie ucho załamany zerwaniem przyjaźni z malarzem Paulem Gauguinem.
Droga bez powrotu
Od tego zdarzenia van Gogh prawie stale przebywał pod opieką, także w zakładzie dla psychicznie chorych. Tam uspakajał się, malując. Dzieła tam stworzone są bardzo poruszające, widać na nich, że nie tylko radość, namiętność i wesołość potrafił oddać w swoich obrazach, ale także smutek i cierpienie. A wszystko to przy pomocy koloru.
Vincent van Gogh stworzył galerię swoich autoportretów, namalował ich około trzydziestu. Studiował swoją twarz, żeby zobaczyć, co jest w człowieku i jego psychice, próbował to przekazać przez formę i kolor. Malował nieustannie, żeby zobaczyć, jak ta psychika się zmienia. - Sam dla siebie chciał być lekarzem, on bardzo chciał się wyleczyć, jednak nie potrafił znaleźć dla siebie wyjścia – dodaje Monika Małkowska.
Vincent van Gogh zmarł w wieku 37 lat, 29 lipca 1890 roku w wyniku postrzału z broni palnej. Najprawdopodobniej było to samobójstwo.
mk