Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon, która również brała udział w spotkaniu, dyskusję uznała za sukces.– Postulujemy wprowadzenie prawa i obowiązku po stronie służb do informowania obywateli o tym, że byli inwigilowani, jeżeli nie zakończyło się to wszczęciem postępowania karnego – proponowała Szymilewicz na spotkaniu z premierem.
Na antenie Jedynki tłumaczyła, że nie da się regulować internetu bez rozmowy o wartościach fundamentalnych, takich jak wolność słowa, prawo do prywatności czy prawo do dostępu do internetu na równych zasadach. – Premier powiedział, że zrozumiał, że o blokowaniu sieci, retencji danych oraz blokowaniu informacji publicznej musimy mówić w wymiarze wartości i praw podstawowych – poinformowała. – To, że premier mówi o teście proporcjonalności, o tym, że każda ustawa będzie analizowana z punktu widzenia tego, jakie wartości narusza czy może naruszać i jak to zrównoważyć, to jest moim zdaniem wielki sukces – dodała.
Tłumaczyła, że w świetle prawa granicę między wolnością obywatelską a bezpieczeństwem teoretycznie wyznaczają obywatele. – Czyli my poprzez struktury demokratyczne, poprzez Sejm, rząd. Decydują o tym politycy, których wybraliśmy – tłumaczyła.
W praktyce o tym, co dziej się w internecie, decydują firmy, czyli podmioty, które dostarczają usługę. – Jeżeli mówimy na przykład o usuwaniu wpisów na forum, to rzeczywiście władzę absolutną ma ten, kto jest właścicielem tego forum – stwierdziła.
Fundacja chce poprzez prawo zmieniać takie sytuacje. – Mówimy: halo, halo, nie może być tak, że firma taka jak portal społecznościowy czy jakaś gazeta społecznościowa ma władzę absolutną w tym zakresie. To musi wynikać z prawa – podkreśliła Szymielewicz.
Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.
(mb)