Dziś Michał "Brelok" Ligocki stara się jednak intensywnie przygotowywać do sezonu zimowego. Właśnie powrócił z półtoramiesięcznego obozu treningowego z Nowej Zelandii. – Miałem tam pierwszy start w Pucharze Świata – opowiada sportowiec. – To mogło mi dać wstępną kwalifikację na igrzyska w Rosji. Na razie jednak się nie udało. Byłem 35.
Następne zawody już przed świętami Bożego Narodzenia w USA. – Mam nadzieję, że tam pójdzie mi dużo lepiej – mówi sportowiec.
Finansowanie zapewnia polskim snowboardzistom, przynajmniej częściowo, Polski Związek Snowboardu, ale zdaniem Ligockiego sportowcy nie mają u nas takich warunków jak Szwajcarzy, czy Amerykanie. Zwłaszcza, że biorąc pod uwagę klimat, panujący w Polsce, trenowanie zagranicą, czyli na przykład w Nowej Zelandii, jest niezbędne. – To podstawa, minimum, które trzeba mieć, żeby zakwalifikować się na igrzyska, biorąc pod uwagę umiejętności które już mam – mówi Ligocki. – Przydałaby się jednak jeszcze jakaś ekstra gotówka, która pozwoliłaby, by na każdy wyjazd wyruszał z nami choćby fizjoterapeuta. Snowboard to sport ekstremalny, więc o kontuzje nie trudno.
Jak wyglądają plany zawodowe i nie tylko Michała "Breloka" Ligockiego dowiesz się, słuchając nagrania rozmowy ze studia Czwórki.
(kd)