Teraz w tym właśnie celu leci do… Nowej Zelandii. – Nasz trening jest bardzo mocno uzależniony od pogody – opowiada sportowiec. – Jeśli nic nie widać i wieje silny wiatr, wtedy po prostu nie idziemy jeździć i odpoczywamy. Gdy słońce świeci cały tydzień, przerwę i tak robimy po trzech dniach, bo snowboard eksploatuje organizm.
Jednak jazda na snowboardzie to wcale nie taka prosta sprawa. Nie wystarczy wskoczyć na deskę i śmigać w dół. Do takiego sezonu snowboardowego też trzeba się przygotować, a przede wszystkim- jak twierdzi Ligocki – wzmocnić mięśnie. – To jest przecież taka nasza ochrona, pancerz, który podczas jazdy na snowboardzie jest często narażony na niebezpieczeństwa i urazy – opowiada Ligocki i dodaje, że on sam uprawia mnóstwo innych dyscyplin sportowych, by nie wyjść z formy. – Gram w tenisa, squosha, biegam, jeżdżę na rowerze, do tego dochodzą ćwiczenia ukierunkowane: koordynacja, balans, ćwiczenia na batucie.
Polscy snowboardziści to silna drużyna. Oprócz Michała Ligockiego, jest w tym poczcie kilka nazwisk, które warto zapamiętać. – Na pewno zawodniczka z Krakowa, Kasia Rusin, która ma teraz 16-17 lat a w ubiegłym sezonie udało jej się wygrać zawody Pucharu Świata w slopestyle’u, który jest nową dyscypliną olimpijską i będzie w Soczi – wymienia Ligocki. – Dziewczyna bardzo szybko się rozwija, ma sporą motywację.
Jednak Ligocki nieco studzi entuzjazm snowboardowych kibiców. – Wśród młodych mężczyzn jest również kilku dobrych zawodników, ale poziom światowego snowboardingu jest bardzo wysoki, więc przed Polakami jeszcze trochę pracy.
Więcej o życiu Michała Ligockiego, jego pasji do snowboardu i nie tylko dowiesz się, słuchając całej rozmowy w audycji "Co was kręci".
(kd)