Tymczasem zdaniem prowadzącej czwórkową audycję Magdaleny Kasperowicz dziś wielu młodych ludzi "szuka autorytetów, o które ciężko".
– Uogólnienia są niezbyt szczęśliwe – twierdzi aktor i dodaje, że warto "podkreślać ludzką indywidualność". – Każdy z nas ma swoje życie i własny scenariusz życiowy; nie trzeba się podłączać do jakiegoś "pociągu".
Zdaniem Marka Kondrata życie mieni się różnymi kolorami i na tym polega jego uroda. – Jesteśmy różni – twierdzi aktor. – Jeśli za każdym razem będziemy się łapać za ręce i tworzyć jakąś barykadę, czołówkę, awangardę, to staniemy się nużący i słabo rozpoznawalni.
Aktor podkreśla jednak, że warto znaleźć swoich mistrzów i od nich się uczyć. – Nie wiem, kto czego szuka w życiu, i nie wiem, czy moje pokolenie czegokolwiek szukało, ale ja sam znalazłem – mówi. – Ci, od których ja się uczyłem, dawali mi poczucie bezpieczeństwa, opowiadali mi świat.
Dla Kondrata menotrem był przyjaciel, którego poznał jeszcze w szkole podstawowej, gdy potrzebował… pomocy z matematyki. – Wtedy dzieliła nas różnica ok. 6 lat. Gdy jest się dzieckiem, to ogromnie dużo – opowiada. – Pamiętam, że przychodził do mnie i mieliśmy rozwiązywać zadania, a on mi opowiadał o kobietach. To mi dawało poczucie bliskości kogoś, kto mnie wprowadza w świat.
Zdaniem aktora, dziś u młodych ludzi "odpłynął imperatyw poszukiwania właściwej pomocy". – W internecie znajdujemy "wszystko", co jest nam potrzebne do życia. Oczywiście w cudzysłowie, bo tak naprawdę mamy potrzebę rozmowy – podkreśla. – Codziennej, zwykłej… Która czasem nie ma wysokich podmiotów, ale która ośmiela człowieka i daje mu poczucie obecności wśród innych. To właśnie poczucie bezpieczeństwa.
Zachęcamy do wysłuchania całej rozmowy z Markiem Kondratem z czwórkowej "Kontrkultury".
(kd)