Spacer, kino albo inne zajęcia poprawiające nastrój nie zawsze pomagają cierpiącym na depresję lub lęki. To dlatego, że chorzy mimowolnie sami pogarszają sobie nastrój przez "czarne" myśli - wynika z badań dr Magdaleny Nowickiej z SWPS.
Depresja i lęk nie tyle związane są z nieumiejętnością poprawy nastroju, ile z automatyczna "dostawą" coraz to nowych powodów do zmartwień. Dlatego próby poprawy nastroju nie zawsze działają. - Czasem zabiegi te pozostają nieskuteczne z powodu automatycznie działających zabiegów obniżania nastroju - tłumaczy autorka badań.
Chodzi o to, że zarówno ci, którym dokucza depresja, jak i pacjenci z lękami w sposób niezależny od woli "uruchamiają poznawcze i behawioralne zabiegi zmierzające do pogorszenia nastroju", czyli odruchowo zaczynają robić lub myśleć coś, co pogłębia ich zły nastrój.
- W depresji są to przede wszystkim zabiegi związane z nasilaniem przeżywanego już nastroju negatywnego, np. utrzymywanie przekonania, że po jednym niepowodzeniu zaraz przyjdą następne. W przypadku lęku to osłabianie nastroju pozytywnego, np. przypisywanie własnych sukcesów innym i przekonanie o własnej niekompetencji - wyjaśnia badaczka.
Nawyk dobrego humoru
Najtrudniej jest najciężej chorym. Nie tylko rzadziej decydują się oni na świadomą aktywność poprawiającą nastrój, ale też słabiej ona na nich działa. Osoby depresyjne i lękowe, w tym zarówno cierpiące na zaburzenia o charakterze klinicznym, jak i osoby z zaburzeniami nastroju, które nie wymagają interwencji terapeuty, tzn. subklinicznie depresyjne, mimowolnie i automatycznie obniżają swój nastrój. - Obie grupy badanych potrafią stosować kontrolowane metody poprawiające nastrój, ale pacjenci kliniczni są do tego zdolni w mniejszym stopniu, gdyż większy wpływ na ich psychikę mają zabiegi automatyczne - mówi dr Nowicka.
Wyniki badań sugerują, że osoby cierpiące na kliniczną postać depresji lub lęków powinny być zachęcane przez terapeutów do stosowania zabiegów kontrolowanych, tak aby z czasem poprawa nastroju stała się u nich działaniem zautomatyzowanym.
Zaburzenia związane z pogorszeniem nastroju stanowią jeden z najbardziej rozpowszechnionych problemów psychicznych. Szacuje się, iż około 20 proc. dorosłych oraz nawet 50 proc. dzieci i młodzieży cierpi na objawy związane z pogorszeniem stanu emocjonalnego, które coraz częściej wymagają interwencji klinicznej.
(ew/pap)