- Instalując aplikacje i akceptując regulaminy, często wyrażamy zgodę m.in. na nagrywanie naszych rozmów
- Często nawet nie wiemy, jakie dane udostępniamy do sieci, bo nie czytamy regulaminów
- Firmy pobierają nasze dane i odsprzedają podmiotom, które potem je wykorzystują do swoich celów
Używamy aplikacji mobilnych w pracy, dla rozrywki, podczas uprawiania sportu, w trasie, żeby coś zjeść, odebrać przesyłkę, dostać powiadomienie. Z drugiej strony - twórcy "darmowych" aplikacji korzystają z naszych danych. - To przestrzeń nie do końca jasna i klarowna, bo tych informacji jest niezwykle dużo. Mogą one dotyczyć naszej lokalizacji, zakupów - produktów, które odrzuciliśmy, albo na których dłużej zatrzymał się nasz wzrok, naszego ruchu w sieci - opowiadała prof. Aleksandra Przegalińska-Skierkowska z Akademii Leona Koźmińskiego. - Można też mówić o tzw. danych kontekstowych, czyli m.in. to, gdzie loguje się nasz smartfon i jak to koreluje z miejscem naszego zamieszkania. Dodatkowo dochodzą to tego dane dotyczące sposobów spędzania przez nas czasu: czy długo siedzimy w danej aplikacji, czy gramy, jak funkcjonujemy: czy konsumujemy bardzo dużo treści w sieci, czy raczej jesteśmy aktywni i nie sprawdzamy mediów - podkreślała ekspert.
Jak tłumaczyła, tylko część tych danych zbierana jest legalnie, reszta to "szara strefa", a przynajmniej "pewna nieoczywistość". - Istnieją firmy, które istnieją tylko po to, by zbierać dane dla innych podmiotów, np. sklepów czy banków, i potem handlują tymi danymi - tłumaczyła ekspert. - Naszymi danymi zainteresowane są też podmioty, które chcą nam coś sprzedać. Tu działa cały łańcuszek przesyłu danych, który prawdopodobnie dla "końcowych użytkowników" może nie być przejrzysty - tłumaczyła prof. Aleksandra Przegalińska-Skierkowska.
Choć zdaniem gościa Czwórki, poziom społecznej świadomości w zakresie ochrony danych poufnych w internecie rośnie, wciąż wiedza ta nie jest pełna. - Zwłaszcza jeśli chodzi o to, jaka jest skala pobierania tych danych i jak wygląda wykorzystanie ich w praktyce - mówiła gość Czwórki. - Użytkownik nie ma nawet kontroli nad tym, jak zostanie sklasyfikowany. Ktoś, kto po prostu pracuje w domu, więc wciąż ma włączony komputer, a w tle działają mu określone aplikacje, może zostać uznany za "kanapowego lenia", choć w praktyce jest aktywny towarzysko i sportowo - mówiła prof. Aleksandra Przegalińska-Skierkowska.
09:53 _PR4_AAC 2022_02_02-15-20-44.mp3 O bezpieczeństwie naszych danych w aplikacjach mówi prof. Aleksandra Przegalińska-Skierkowska (Czat Czwórki)
Zobacz także:
Nie zawsze, jak podkreślała gość Czwórki, świadomie i w pełni korzystamy z ustawień prywatności i nadajemy aplikacjom tylko takie dostępy, jakie rzeczywiście wystarczą. - Często nie wiemy, ile naszych danych gromadzą konkretne podmioty, a niektóre aplikacje pobierają np. słowa z naszych mikrofonów, czyli to, co mówimy podczas prywatnych rozmów telefonicznych - podkreślała ekspert. Jednymi z najpoważniejszych podmiotów zbierających nasze dane są media społecznościowe, które "żądają czerpania danych" z mikrofonu, galerii czy kamery. - To są z drugiej strony źródła treści, więc ciężko z nich zrezygnować. Warto jednak czytać regulaminy i "bawić się" ustawieniami. Być może okaże się, że nie trzeba dawać dostępu do naszego mikrofonu w całości, można zaznaczyć, że w czasie, gdy jesteśmy nagrywani, będzie on się świecił na inny kolor. To zwiększy naszą świadomość - podkreślała.
Jak opowiadała, najprawdopodobniej w najbliższych latach, przynajmniej na terenie Unii Europejskiej, powstaną regulacje dotyczące pobierania i przetwarzania danych przez firmy. - Zwykli użytkownicy nie mają do tego kompetencji cyfrowych ani takich możliwości. Ta walka jest partyzancka i na starcie nie fair, bo dodatkowo takie regulaminy z czasem się zmieniają - tłumaczyła gość Czwórki.
***
Tytuł audycji: Czat Czwórki
Prowadzi: Piotr Firan
Gość: Aleksandra Przegalińska-Skierkowska z Akademii Leona Koźmińskiego
Data emisji: 02.02.2022
Godzina emisji: 15.18
kd