Dozwolona prędkość nie wzięła się znikąd, ale została wyliczona na podstawie drogi i czasu hamowania pojazdu. To prędkość, przy której - w razie wypadku - jesteśmy w stanie pozwolić przeżyć innym uczestnikom ruchu Sławomir Moszczyński
Dopuszczalna prędkość w terenie zabudowanym wynosi do 50 km/h, jeżeli znaki drogowe nie stanowią inaczej. W godzinach nocnych dozwolony limit to 60 km/h. Przekroczenie prędkości to nie tylko ryzyko otrzymania mandatu i punktów karnych, ale również możliwość spowodowania wypadku.
- Istnieje taka reguła, że jak droga jest pusta, a wokół nie widać innych pojazdów, włącza nam się nieśmiertelność i wtedy wbrew przepisom dodajemy gazu - mówił Sławomir Moszczyński. A jak podkreślała Dorota Bąk-Gajda, psycholog transportu, w świadomości wielu kierowców ograniczenia prędkości ustawione są w niewłaściwych miejscach.
- Więc traktują je jako prędkość sugerowaną, a nie maksymalną. Dlatego też uważamy, że jeśli jedziemy o 10 km szybciej, to wszystko jest w porządku - mówiła ekspertka. - Brakuje tu edukacji, bo na kursach nauki jazdy nie pokazuje się konsekwencji nawet tak niewielkiego przekraczania prędkości.
W jaki sposób ograniczyć liczbę wypadków na drodze? Zmienić przepisy, a może wprowadzić nowe elementy na kursach, np. jazdę po płytach poślizgowych czy w symulatorze dachowania? Dlaczego nasi rodacy poza granicami w kraju jeżdżą zgodnie z przepisami, a w Polsce nie zawsze? O tym w nagraniu dyskusji ze studia Czwórki.
***
Tytuł audycji: Czat Czwórki
Prowadzi: Piotr Firan
Goście: dr Dorota Bąk-Gajda (psycholog transportu), Sławomir Moszczyński (instruktor nauki jazdy)
Data emisji: 25.07.2018
Godzina emisji: 15.07
kd/ac