Gdy zmieniamy miejsce zamieszkania, zwykle przenosimy się do dużego miasta, bo tam dużo łatwiej znaleźć dobrą pracę. Życie w wielkim mieście jest wygodniejsze - bezrobocie nie jest tak poważnym problemem jak na prowincji, a jeśli chcemy poszerzać swoje kompetencje zawodowe, to możemy przebierać w możliwościach. Pod ręką są kino, teatr, restauracje, kluby i centra sportowe. Do tego można liczyć na większą swobodę i anonimowość. Ale niektórzy obierają kierunek odwrotny: z metropolii do niewielkiej miejscowości. Goście audycji podjęli taką właśnie decyzję i opowiadają, co dzięki niej zyskali.
Wertykalne farmy dla lepszego jutra?
32:23 _PR4_przenosiny_AAC 2021_08_17-20-08-00.mp3
- W ogóle nie tęsknię za dużym miastem. W końcu mam miejsce na biuro i miejsce do życia, bo w małym mieszkaniu nie dało się tego pogodzić - mówi Artur Sójka. - Patrzę na przepiękny ogród, jest cisza, spokój, nie ma odgłosów miasta takich jak sygnały karetek pogotowia, policji i wielu innych niedogodności.
Decyzja o przeprowadzce dojrzewała w gościach audycji od dawna, a sytuacja pandemiczna tylko przyspieszyła ten proces. - Uznaliśmy, że jeżeli i tak wszyscy pracujemy zdalnie, to nie ma najmniejszego sensu gnieździć się w niewielkim, w porównaniu z naszą obecną lokalizacją, mieszkaniu, prowadzić z niego firmę i jednocześnie w nim mieszkać - wyjaśnia gość Czwórki. - Wykonując służbowe obowiązki, nieco sobie przeszkadzaliśmy. Teraz, przy bardzo podobnych finansach, w zamian za 53,5-metrowe mieszkanie w Warszawie mamy wynajęty dom o powierzchni 180 metrów. Możemy więc oddzielić swój biznes od życia prywatnego. Uznaliśmy, że plusy mieszkania na prowincji będą większe, i w naszej decyzji byliśmy zgodni.
Plan B. Od czego zaczyna się nowe życie?
Zobacz także:
Goście Czwórki mieszkają w niewielkim mieście, gdzie nie ma tak dużego zaplecza kulturalnego jak w Warszawie. Jednak - jak tłumaczą - obciążenie obowiązkami i tempem życia i tak nie pozwalało się w pełni cieszyć z tych dobrodziejstw. - Kończyliśmy pracę bardzo późno i po takim dniu nie mieliśmy już siły na nic. Więc wszystkie dostępne w stolicy atrakcje odwiedzaliśmy przy okazji odwiedzin rodziny z innych miejscowości - opowiadają. - Nie widzieliśmy plusów wynikających z życia w Warszawie, widzieliśmy natomiast sporo niedogodności.
Jak przekonują rozmówcy Kuby Jamrozka, w mniejszym mieście tempo życia jest wolniejsze. Nie ma wielkich przestrzeni do pokonywania i korków, w których trzeba tkwić. - Moje życie teraz jest spokojniejsze. Mam na wszystko czas, lepiej planuję swój czas i odpoczywam - mówi Aldona Bochen. - W moim życiu było bardzo dużo bodźców, teraz cieszę się, że jest ich dużo mniej i szybciej mogę się wyciszyć.
Zobacz także:
- To nie jest tak, że będziemy deprecjonowali mieszkanie w Warszawie. Dla każdego coś miłego znajdzie się i tu, i na prowincji - dodaje Artur Sójka. - Nie będę mówił, że mały ośrodek ma tylko same plusy, bo zauważamy też straty. Jednak rachunek zysków i strat w naszym przypadku przemawia za mniejszą miejscowością. Po latach energicznej pracy i pogoni w którymś momencie uświadamiasz sobie, że nie musisz już tego robić. I to, czy zarobisz parę złotych mniej czy więcej, to jest nic w porównaniu ze skutkami zderzenia czarnych dziur w kosmosie. Nie róbmy z siebie robotów, nie gońmy w wyścigów szczurów. Po prostu sobie to odpuśćmy. W pewnym wieku przychodzi refleksja i człowiek bardziej zaczyna cenić jakość życia, a nie jego tempo.
***
Tytuł audycji: "Strefa prywatna"
Prowadzi: Jakub Jamrozek
Gość: Artur Sójka (prezes Biznes Klub Polska, trener, moderator sesji networkingowych), Aldona Bochen (bizneswoman, copywriter)
Data emisji: 18.08.2021
Godzina emisji: 20.09
aw