Historia telefonów stacjonarnych jest długa, a w Polsce - także wyboista. - W latach 60. ubiegłego stulecia na telefon czekało się latami. Pierwsza forma płatności to był abonament i płaciło się za rozpoczęcie połączenia. Nie było "impulsów" co minutę albo co trzy minuty - wspominał Janusz Kamiński, ekspert nowych technologii. - Potem pojawiły się "wielkie kaloryfery", czyli Centertel, które kosztowały mniej więcej tyle, co samochód "Maluch". To był symbol nowobogackiego biznesu: chodziło się z tym "kaloryferem" w ręku, co jednak dawało namiastkę wolności. Dopiero w 1996 roku pojawiły się w Polsce sieci GSM, choć zasięgu jeszcze nie było.
Dziś z telefonów stacjonarnych korzystają dwie główne grupy Polaków: osoby starsze i pracownicy firm. Aż 60 proc. tych pierwszych przyznało w badaniach, że mają swój automat wyłącznie dlatego, że "kiedyś go założyły". - W firmach telefony stacjonarne są dziś wykorzystywane nie tylko jako aparaty, z których można dzwonić do innych instytucji, ale, by komunikować się wewnętrznie - mówił Janusz Kamiński.
ZOBACZ TAKŻE Nauszne, douszne, z kablem czy bez - jakie słuchawki wybrać >>>
Czy era telefonów stacjonarnych właśnie bezpowrotnie się kończy i czy całkowicie zostaną one zastąpione przez telefony komórkowe? Dlaczego jeszcze instytucje wybierają stacjonarne aparaty telefoniczne? O tym w nagraniu materiału reporterskiego, który przygotowała Weronika Puszkar. W programie zapytaliśmy także słuchaczy Czwórki, czy pamiętają czasy telefonów komórkowych i czy mieli okazję z nich korzystać.
***
Tytuł audycji: TOP - Trochę Optymizmu Popołudniem
Prowadzi: Kuba Marcinowicz
Data emisji: 29.10.2019
Godzina emisji: 18.15
kd/kul