Najbardziej ruchliwe miejsca Warszawy: skwery, przystanki, podwórka kamienic. To właśnie w tam członkowie fundacji pozostawili płaczące beciki i rozpoczęli obserwację zachowań mieszkańców stolicy.
- W koszyczku umieściliśmy becik, a w beciku pozytywkę z nagranym płaczem dziecka - opowiada Jowita Kiepas z Fundacji Rodzin Adopcyjnych. - W ten sposób chcielibyśmy zwrócić uwagę na problem porzuconych dzieci. I to nie tylko tych, o których głośno mówi się w mediach.
Z raportu Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego, że rocznie w Polsce w samych tylko szpitalach pozostawianych jest ok. 700 noworodków. W Warszawie i powiatach ościennych w sposób szczególny ogniskuje się problem dzieci porzuconych. W województwie mazowieckim przychodzi na świat około 200 dzieci rocznie, które rodzice porzucają tuż po urodzeniu lub którym nie mogą zapewnić odpowiedniej opieki.
Reportaż w Czwórce: zajrzyj do archiwum Studia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia
- Zależało nam, żeby poruszyć ludzi faktem, że są małe dzieci, które przebywają poza rodziną. I to wtedy, gdy jest im ona najbardziej potrzebna - tłumaczy psycholog, Dorota Polańska. - Poruszają nas bardzo historie, które oglądamy w mediach. Ale są sytuacje, w których nie musi dojść do tragedii, żeby był dramat. I ta akcja ma spowodować, że będziemy bardziej wrażliwi na to, co dzieje się wokół nas.
Na zawiniątka reagowały głównie kobiety - częściej osoby w średnim wieku i starsze. Jeśli same nie wiedziały co zrobić, to wołały innych przechodniów. Młodzi zerkali i szli dalej.
Reportaż Joanny Bogusławskiej "Porzucony becik" znajdziesz w pliku dźwiękowym dołączonym do tekstu.
kul