Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 18.05.2010

Bronisław Komorowski chce debaty

Kandydat PO na prezydenta jest gotów do debaty, najchętniej z Jarosławem Kaczyńskim.

Kandydat PO na prezydenta jest gotów do debaty, najchętniej z Jarosławem Kaczyńskim. Sztaby pracują, ale nie wiadomo z czyim udziałem takie debaty można zorganizować.

Posłanka PO Małgorzata Kidawa-Błońska, rzeczniczka sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego podkreśla w "Sygnałach Dnia", że trzeba znaleźć właściwą formułę takiej debaty. - Trudno sobie wyobrazić rzeczową debatę w gronie dziesięciu kandydatów - zwraca uwagę posłanka. Więc o tym, czy kandydaci mają dyskutować we dwójkę, w cztery czy pięć osób rozmawiają cały czas sztaby wyborcze.

- To jest bardzo trudne zadanie dla sztabów - mówi Kidawa-Błońska. Podkreśla, że trzeba debatę zorganizować w sposób rozważny.

Posłanka PO przypomina, że Janusz Palikot nie jest w sztabie wyborczym Bronisława Komorowskiego. Pytana o ostatnią przemianę posła Palikota, rozmówczyni "Sygnałów Dnia" podkreśla, że ludzie mają prawo zmieniać się. - Ostatnio wielu polityków sie zmienia - zwraca uwagę. Zapewnia, że nie wierzy w nagłe przemiany.

Rzeczniczka sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego zapewniła, że osoby odpowiadające za kampanię wyborczą marszałka koncentrują się na swojej pracy, a nie na tym co zrobi konkurencja. Małgorzata Kidawa-Błońska zapewniła, że sztab chce tak zorganizować czas kandydata, by mógł przeprowadzić jak najwięcej spotkań z wyborcami - bezpośrednio, ale również na czatach internetowych.

Małgorzata Kidawa-Błońska broni wypowiedzi Andrzeja Wajdy i Władysława Bartoszewskiego podczas ogłaszania składu komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego. Przyznała, że wypowiedzi te były dosyć emocjonalne, ale rozumie wzburzenie ich autorów.
Podkreśliła, że każda z osób zaproszonych do komitetu honorowego miała prawo powiedzieć co myśli i dlaczego popiera akurat tego kandydata.

Andrzej Wajda podczas niedzielnej prezentacji komitetu powiedział, iż obecna kampania wyborcza to "wojna domowa" i "wojna o wszystko". Skrytykował też mocno telewizję publiczną i zapewnił o poparciu dla kandydata ze strony telewizji komercyjnych. Z kolei Władysław Bartoszewski mówił o jednym z kandydatów jako o człowieku, który "ma doświadczenie w hodowli zwierząt futerkowych, a nie ma doświadczeń ojcowskich".

Małgorzata Kidawa-Błońska przypomniała, że kilka tygodni temu niektórzy wyrażali sądy, że to samolot z delegacją rządową powinien się rozbić pod Smoleńskiem, a nie samolot prezydencki. "Takie wypowiedzi z pewnością wpłynęły na poziom emocji, zwłaszcza, że Andrzej Wajda był w Smoleńsku razem z premierem Tuskiem" - przypomniała posłanka PO.

(ag)

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Pani poseł Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego, jest naszym gościem. Dzień dobry, pani poseł, witamy.

    Małgorzata Kidawa-Błońska: Witam wszystkich.

    K.G.: Cytowałem już dzisiaj fragment dziennika Polska dotyczący tego, co działo się po niedzielnej inauguracji działalności komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego. Chodzi o wypowiedzi profesora Bartoszewskiego, chodzi o wypowiedzi Andrzeja Wajdy, ale przede wszystkim chodzi o reakcję premiera. Oto miał on powiedzieć, że to kompletna porażka, katastrofa, na dodatek na własne życzenie i bez sensu. Słyszała pani takie słowa?

    M.K.-B.: Nie, nie słyszałam, żeby pan premier takie słowa powiedział. I nie sądzę, żeby tak oceniał wypowiedź profesora Bartoszewskiego i Andrzeja Wajdy. To były osoby, które rzeczywiście są w komitecie poparcia marszałka Komorowskiego. W tym komitecie jest bardzo dużo bardzo różnych osób z różnymi życiorysami, z różnymi temperamentami, z różnym doświadczeniem życiowym, z różnych środowisk te osoby się wywodzą i każda z tych osób ma prawo powiedzieć to, co myśli, ocenić ze względu na swoje doświadczenie sytuację. Te wypowiedzi były rzeczywiście dosyć... szczególnie pana Andrzeja Wajdy, dosyć taka bardzo emocjonalna.

    K.G.: Może powiedzmy, że chodziło o „wojnę domową” i o „wojnę o wszystko”, tak miał powiedzieć, że te wybory to wojna domowa.

    M.K.-B.: Ale ja też rozumiem, dlaczego pan Andrzej Wajda udzielił takiej wypowiedzi, dlaczego był tak wzburzony. Bo jeżeli kilka tygodni przedtem słyszy, że szkoda, że samolot, którym on leciał do Katynia, nie zleciał, tylko inny, jeżeli lekarz odmawia mu przyjścia i mówi: proszę zmienić lekarza, to ja rozumiem, że starsza osoba może czuć, że nie jest wszystko w porządku, że jednak trzeba traktować poważnie, bo to są przeciwnicy... Zostały gdzieś przekroczone emocjonalne granice i on ma prawo powiedzieć to, co myśli. Tutaj nikt nikogo nie obrażał, ale ludzie muszą mówić o swoich emocjach, o swoim osądzie tego, co się dzieje, bo każdy ma jakieś doświadczenie, jakąś pamięć, a osoby, które znamy, które są gdzieś autorytetami w różnych dziedzinach, mają prawo to mówić. Możemy się z tym zgadzać czy nie, ale powinniśmy tego wysłuchać.

    K.G.: A szczerzy byli ci, którzy występowali w filmie „Solidarni 2010”?

    M.K.-B.: Nie chcę tego oceniać, nie widziałam tego filmu na szczęście, więc zakładam, że może te wypowiedzi były szczere, ale sposób ułożenia tego może nie do końca, dlatego że jednak zawsze są różne wypowiedzi – i dobre, i złe. Równowaga powinna zostać zachowana.

    K.G.: Jak sztab wyborczy działa, reaguje w sytuacji, kiedy najpoważniejszy konkurent tak na dobrą sprawę milczy, sztab Platformy Obywatelskiej? Dzisiaj co prawda w wywiadzie dla Rzeczpospolitej Jarosław Kaczyński na przykład pytany o debatę mówi, że do debaty pewnie dojdzie. „Wcześniej się postaram, żeby Polacy mieli okazję poznać mój program”.

    M.K.-B.: To rzeczywiście jest dziwna sytuacja, że głównego kontrkandydata nie ma, nie ma bezpośredniego kontaktu z wyborcami, ale my nie zajmujemy się kampanią Jarosława Kaczyńskiego, tylko kampanią Bronisława Komorowskiego i dbamy o to, żeby miał jak najwięcej spotkań z wyborcami, żeby odwiedził jak najwięcej miejsc w Polsce, żeby był stale obecny w Internecie, żeby ilość czatów z internautami była jak największa, żeby był z nim bezpośredni kontakt. I to jest nasze zadanie.

    K.G.: I to jest możliwe w sytuacji, kiedy jest marszałkiem sejmu, pełni obowiązki głowy państwa?

    M.K.-B.: Jest to możliwe.

    K.G.: Znajdzie czas na to wszystko?

    M.K.-B.: Jest to możliwe, oczywiście, tylko czasu ma mniej, bo te dni, kiedy jest sejm, musi rzeczywiście zajmować się sejmem i tak jak dzisiaj jest pan marszałek w Częstochowie, musi wrócić wcześniej, bo już po południu jest konwent, są wszystkie prace związane z organizacją następnego posiedzenie sejmu, ale jeżeli dobrze się zaplanuje czas, można go wykorzystać efektywnie.

    K.G.: A odwiedzi Kraków i Poznań?

    M.K.-B.: Wszystkie miasta.

    K.G.: Odwiedzi?

    M.K.-B.: Odwiedzi. A dlaczego ma nie odwiedzić? Pan marszałek jest...

    K.G.: To rejony Polski zamieszkałe przez ludzi wyjątkowo oszczędnych i takich...

    M.K.-B.: Ale oszczędność jest bardzo wielką cnotą i cechą i to jest bardzo dobra cecha. I zawsze, jeżeli mówimy o Poznaniu i o gospodarce Poznania, sposobem zarządzania, zawsze stawiamy Wielkopolskę za przykład rozsądnego zarządzania pieniędzmi, gospodarką. Więc to jest bardzo pozytywny przykład.

    K.G.: Pani poseł, jak to jest z tymi sondażami? Bo co sondaż, to dowiadujemy się czegoś nowego, wiemy, wyborcy, już wkrótce, 20 czerwca. A to że różnica między tymi najpoważniejszymi kandydatami bardzo się zmniejsza, a to, właśnie nie wiadomo, dlaczego, na przykład robi się coraz większa. Jak pani sądzi? Szczerze odpowiadamy na pytania tych, którzy prowadzą ankiety?

    M.K.-B.: Nie do końca mamy przekonanie, robiąc badania, że jest sto procent szczerych odpowiedzi. To też trzeba założyć robiąc badania. Wszystko zależy od momentu, w którym dane badanie zostało przeprowadzone. Czasami to rzeczywiście godziny, jeżeli to są badania telefoniczne, decydują o emocjach ludzi przy podejmowaniu decyzji. Zależy to od metody przeprowadzania tego badania. I tak naprawdę powinniśmy porównywać badania tej samej pracowni, bo wtedy łatwiej znaleźć różnice, bo jeżeli są zupełnie inne pracownie, to mogą pokazać taki kierunek. Wiadomo, że jest dwóch poważnych kandydatów, wiadomo, że frekwencja... i to możemy powiedzieć, że dwóch kandydatów, że ma być prognozowana duża frekwencja i zmniejsza się ilość osób, które nie wiedzą, na kogo chcą głosować. I to na pewno wiemy. I wiemy też z tych wszystkich badań, bo wszędzie się to potwierdza, że marszałek Komorowski ma przewagę, ale jak to się ułoży, to wszystko jest jeszcze możliwe, dlatego że badania są tylko takim barometrem nastrojów.

    K.G.: Pięć lat temu Donald Tusk też miał przewagę w sondażach, a okazało się, że...

    M.K.-B.: Ale wie pan, zawsze tak może być, ale dwa razy nic tak samo się nie zdarza. Zawsze jest inaczej, zawsze jest inna sytuacja, tamta była inna kampania, w innej sytuacji, ta jest inna, też jesteśmy inni. Trudno porównywać, bo to są zupełnie inne kampanie, zupełnie inni kandydaci.

    K.G.: Wspominała pani o tych tzw. polach aktywności Bronisława Komorowskiego, wyjazdy, spotkania, czaty i tak dalej, i tak dalej. A czy będzie miejsce na debatę?

    M.K.-B.: Tak, na pewno będzie miejsce.

    K.G.: Z kim, kiedy?

    M.K.-B.: Marszałek Komorowski od początku powiedział, że chce debaty. Naturalna wydaje się debata dwóch najpoważniejszych kandydatów. Jarosław Kaczyński też wyraził chęć do przeprowadzenia takiej debaty. Sztaby muszą ustalić dogodny dla kandydatów termin, ale przypominam, że na przykład Waldemar Pawlak zgłosił do naszego sztabu prośbę, że dobrze byłoby zorganizować debatę czterech najpoważniejszych kandydatów.

    K.G.: A ktoś inny zgłosił, że trzech.

    M.K.-B.: Ale właśnie, mamy dziesięciu kandydatów startujących w tych wyborach. Wszystkich trzeba traktować poważnie, bo to są przeciwnicy w wyborach i trzeba ich szanować. I trzeba też stworzyć taką szansę, żeby nie zostali pominięci, bo gdzieś to by było bardzo nie fair wobec nich na początku walki, dlatego to jest bardzo trudne zadanie dla sztabów, żeby znaleźć takie rozwiązanie, żeby wyborcy mogli jak najwięcej dowiedzieć się o kandydatach i zobaczyć ich w takiej bezpośredniej rozmowie, ale z drugiej strony też nie wyobrażam sobie debaty dziesięciu kandydatów jednocześnie, ponieważ to nie byłaby debata, tylko takie przepytywanie z bardzo krótkimi odpowiedziami bez możliwości odpowiedzi jednego kandydata drugiemu. Więc to jest bardzo trudne logistyczne zadanie dla sztabów, żeby znaleźć dobre rozwiązanie, chociaż tak naturalnie wydaje się, że najlepsza byłaby debata dwóch najpoważniejszych kandydatów, jeżeli obserwujemy procentowo, ile mają... jakie mają poparcie, bo wszyscy...

    K.G.: Znaczy naturalne wydaje się, że jeśli obaj kandydaci, ci najpoważniejsi przejdą do drugiej tury, to wtedy przed drugą turą potrzeba na sto procent, prawda?

    M.K.-B.: To jest... Ale to jest najprostsze rozwiązanie. Natomiast teraz jesteśmy w takiej sytuacji, że mamy dziesięciu kandydatów i trzeba to zrobić w sposób bardzo taki rozważny. Więc nie wiem, czy czterech, czy pięciu, tutaj sztaby na ten temat rozmawiają.

    K.G.: Janusz Palikot, pani poseł, wrócił...

    M.K.-B.: No, Janusz Palikot powiedział, że się zmienił.

    K.G.: Nowa oprawka...

    M.K.-B.: Powiedział, że się zmienił.

    K.G.: ...do okularów, nowa fryzura.

    M.K.-B.: Mężczyźni... Ja w ogóle mam dużą nieufność do mężczyzn, którzy się gwałtownie zmieniają, ja...

    K.G.: Tu mówimy o Januszu Palikocie w tej chwili cały czas?

    M.K.-B.: W ogóle ostatnio wielu polityków się zmienia. Ja uważam... Każdy ma prawo się zmienić i cieszę się, jeżeli ta zmiana idzie na lepsze, to, że ta osoba robi się łatwiejsza we współżyciu, bardziej otwarta do ludzi. I to jest bardzo... Ja z tego się cieszę. Ale nie wierzę w zmiany za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Czekam, obserwuję, daję dużą dozę zaufania, ale czekam, bo dwa słowa, dwa listy, dwa wystąpienia to za mało. Ludzi ocenia się jednak przez całe życie i w działaniu. Więc tutaj tak samo oceniam Janusza Palikota, bardzo bym chciała, żeby mój kolega się zmienił, ale czekam.

    K.G.: Wczoraj na blogu napisał, że „nie można polemizować ze śmiercią, można walczyć z natrętnie budowanym wokół niej mitem. Można nie milczeć”. I to ostatnie zdanie jest najbardziej chyba interesujące. Wygląda na to, że nie będzie milczał.

    M.K.-B.: No, nie wyobrażam sobie, żeby do końca kadencji sejmu Janusz Palikot milczał. Ale ważne jest to, co będzie mówił i w jaki sposób. I na to musimy poczekać.

    K.G.: A czy to prawda, że wszedł do kampanii na życzenie Bronisława Komorowskiego?

    M.K.-B.: W sztabie Janusza Palikota nie ma i nie jest... nie propo... Tak jak każdy członek Platformy wspiera marszałka niezależnie, natomiast w sztabie i w pracach sztabowych nie bierze udziału.

    K.G.: Poseł Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego, nasz gość. Dziękujemy bardzo, pani poseł.

    M.K.-B.: Dziękuję.

    (J.M.)