Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 18.03.2010

Za doping do więzienia

Ministerstwo sportu chce, żeby podawanie środków dopingujących było traktowane jak przestępstwo zagrożone więzieniem.

Ministerstwo sportu jest zdeterminowane, żeby zlikwidować zjawisko dopingu w polskim sporcie. Dlatego planuje, żeby za podawanie środków dopingowych szło się nawet do więzienia.

- Postępowania dyscyplinarne są mało skuteczne - tłumaczy w "Sygnałach Dnia" minister sportu i turystyki Adam Giersz. I dlatego ministerstwo zamierza doprowadzić do tego, żeby za doping odpowiadało się w postępowaniu karnym, tak jak w przypadku korupcji. - Kiedy zaczęto traktować korupcję jak przestępstwo, to udało się korupcję w sporcie zdecydowanie ograniczyć - przypomina minister.

Za podawanie środków dopingowych nieletnim lub bez wiedzy zawodnika będzie groziła kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Taka kara nie jest jednak przewidziana dla zawodnika, który świadomie sam używa niedozwolonych środków. Rząd przygotowal już projekt odpowiedniej ustawy. Adam Giersz przypomniał, że doping jest karany na przykład we Francji.

Minister sportu podkreślił, że przypadek narciarki Kornelii Marek, przyłapanej na dopingu, nie jest odosobniony. Szef resortu mówił w "Sygnałach Dnia", że nielegalne substancje wykryto w sumie u 36 sportowców, głównie u kulturystów i bokserów. Adam Giersz wyjaśnił, że jest to jakieś półtora procent zbadanych próbek.

Resort sportu jest zdecydowany walczyć z dopingiem, choć walka taka nie jest tania. Jedno badanie antydopingowe kosztuje 800 złotych w przypadku zwykłej próbki. W przypadku EPO koszt wzrasta do 1200 złotych.

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Wyjaśnienie sprawy Kornelii Marek przyłapanej na Igrzyskach w Vancouver na stosowaniu niedozwolonego dopingu będzie objęte nadzorem Ministerstwa. Adam Giersz, Minister Sportu i Turystyki, gość Sygnałów. Dzień dobry, panie ministrze.

    Adam Giersz: Dzień dobry państwu.

    K.G.: Jak to będzie wyglądało w praktyce?

    A.G.: Będziemy na bieżąco nadzorowali wszystkie działania Polskiego Związku Narciarskiego w celu wyjaśnienia okoliczności podania dopingu Kornelii Marek. Ponadto nadzorować to dochodzenie będzie również Międzynarodowa Federacja Narciarska.

    K.G.: A wie pan, że jest taka opinia, że miała dziewczyna pecha.

    A.G.: Została wylosowana do...

    K.G.: Nie, ją złapano.

    A.G.: Tak, bo została wylosowana.

    K.G.: Może innym się udało.

    A.G.: Tak, gdyby wszystkich uczestników Igrzysk zimowych zbadano, może tych przypadków byłoby więcej.

    K.G.: Znaczy dla nas to na pewno nie jest powód do dumy, to po pierwsze. Ale po drugie cały czas toczy się ta dyskusja na temat, czy zawodnik wie, co jest mu podawane. Zawodnik przeważnie twierdzi, że nie ma zielonego pojęcia, bo to podaje lekarz. Z kolei lekarz mówi, że on niczego złego nie podawał. Kółko się zamyka, winnych nie ma, a doping jest.

    A.G.: Tak. Każdy przyjmuje określoną linię obrony. Zawodnik wtedy, kiedy twierdzi, że bierze doping w sposób nieumyślny, oczekuje na niższą karę. Oczywiście rozmyślne branie dopingu to jest najwyższe zagrożenie karą. Najwyższe to jest 4 lata dyskwalifikacji, czyli praktycznie wykluczenie z całego cyklu olimpijskiego, więc naturalne jest, że każdy złapany sportowiec mówi, że to pobierał nieumyślnie.

    K.G.: Mówimy cały czas o Kornelii Marek, a jakby w cieniu są Paweł i Kacper Szczepaniakowie, nasi kolarze młodzieżowi, mistrz i wicemistrz świata w kolarstwie przełajowym. Oni już nawet nie prosili o wynik próbki B, czyli mieli pełną świadomość tego, że byli na dopingu. Mało tego – jeden z nich już był zawieszony przez rok, drugi miał ostrzeżenia. Chyba warto dodać, że kolarstwo to chyba jest najbardziej prześwietlana, kolarze są najbardziej prześwietlanymi sportowcami na świecie. Na przykład Tour de France, gdzie stosowne służby mogą wpaść o dowolnej porze dnia i nocy do hotelu czy do autobusu, w którym są kolarze i po prostu przetrzepać wszystko.

    A.G.: Tak, w sportach wytrzymałościowych szczególnie doping jest skuteczny i dlatego jest często stosowany. Francuzi penalizują posiadanie i wprowadzanie do obrotu substancji i metod dopingowych, stąd te rewizje, przeszukania zawodników i trenerów. My natomiast idziemy w innym kierunku – chcielibyśmy eliminować z otoczenia zawodników wszystkich tych, którzy pomagają w stosowaniu dopingu, wręcz podają doping, substancję dopingową lub stosują wobec zawodników metodę niedozwoloną. Postępowania dyscyplinarne, o czym mówiliśmy na wstępie, są mało skuteczne. Tak jak w zjawisku korupcji w Polsce, dopóki były to postępowania tylko dyscyplinarne, okazywało się, że nie można tych łapówkarzy, oszustów w sporcie osądzić. Natomiast w momencie, kiedy wprowadziliśmy... uznaliśmy korupcję za przestępstwo, korupcję w sporcie, wówczas okazało się, że można znaleźć winnych, że można ich osądzić i myślę, że korupcję w polskim sporcie zastopowaliśmy dzięki wprowadzeniu odpowiednich zapisów w kodeksie karnym.

    K.G.: Czyli te przepisy mają dawać możliwość odpowiedzialności karnej dla osób pomagających w podawaniu dopingu.

    A.G.: Tak. Szczególnie penalizujemy najbardziej negatywne przejawy stosowania dopingu, a więc stosowania wobec młodocianych. Kiedy młody zawodnik, kilkunastoletni otrzymuje substancję dopingową, to przecież działanie na szkodę przede wszystkim zdrowia, ale także zagrożeniem karą grzywny lub karą pozbawienia wolności do lat dwóch będę osoby, które podają zawodnikom dorosłym doping bez ich wiedzy.

    Wiesław Molak: A wiemy, kto podał naszym kolarzom doping?

    A.G.: Mam nadzieję, że dochodzenie, że postępowanie dyscyplinarne to wyjaśni.

    K.G.: Wróćmy jeszcze do Vancouver, do Igrzysk. Czy były jakiekolwiek ostrzeżenia przed Igrzyskami dotyczące polskich zawodników ze strony stosownych instytucji zajmujących się badaniami antydopingowymi? Czy trafiały do Polskiego Związku Narciarskiego takie informacje czy do Polskiego Związku Biatlonu?

    A.G.: Nie, z Polskiego Związku Narciarskiego nie, chociaż skala zjawiska to jest... Przeprowadzamy badania dopingowe, przeprowadzamy około 2,5 tysiąca próbek rocznie. Z tych 2,5 próbek w roku 2009 pozytywny wynik dało 37, czyli 37 polskich sportowców stosowało środki dopingujące w roku 2009 i to stwierdziła nasza komisja ds. zwalczania dopingu. W części, około 10 przypadków, to były środki odurzające, marihuana jest teraz bardzo popularna wśród sportowców, która nie jest środkiem stricte dopingującym, ale zakazanym w sporcie. Pozostałe przypadki to głównie sterydy i głównie u kulturystów. To była największa chyba grupa, ale także bokserzy, zapaśnicy. 37 przypadków to jest skala tego zjawiska, to jest około 1,5% wszystkich zbadanych próbek.

    K.G.: Teraz chce pan przeznaczyć 6 milionów złotych na badania antydopingowe?

    A.G.: Zdecydowani jesteśmy w walce z dopingiem. To są badania kosztowne, jedna próbka w Polsce kosztuje około 800 złotych, natomiast badanie pod kątem EPO jest droższe, około 1200 złotych. Ale myślę, że nie można oszczędzać na badaniach antydopingowych, jeśli chcemy walczyć o czystość sportu, o to, żeby spełnił swą właściwą rolę wychowawczą, żeby nie narażał zdrowia zawodników, musimy skutecznie temu przeciwdziałać i rozszerzyć zakres badań antydopingowych. Chciałbym dodać, że mamy od kilku lat akredytowane laboratorium antydopingowe. Zainwestowaliśmy środki w nowoczesną aparaturę, nasze laboratorium jest uznawane przez Światową Agencję Antydopingową, czyli nie można podważyć wyników badań prowadzonych w naszym laboratorium.

    K.G.: Nie chcę tu uprawiać spiskowej teorii dziejów, ale tak się składa, że i w Polskim Związku Narciarskim, i w Polskim Związku Biatlonu są zatrudnieni trenerzy, fizjoterapeuci, lekarze ze Wschodu – z Rosji, z Ukrainy. Kibice sportowi doskonale wiedzą, że na przykład kadra rosyjskich biegaczy czy biatlonistów została znakomicie przetrzebiona właśnie przez komisje antydopingowe, ale trenerzy nie, fizjoterapeuci nie, pracują w Polsce.

    A.G.: Tak. No, nie można generalizować...

    K.G.: Więc mówię – nie chcę uprawiać żadnej...

    A.G.: Natomiast w każdym takim przypadku jak w przypadku Kornelii Marek musi być dokładne postępowanie dyscyplinarne i jeśli ono potwierdzi te przypuszczenia medialne, które są, należy takich ludzi eliminować na zawsze z otoczenia zawodników.

    W.M.: Można by ironicznie powiedzieć, że oni są słabymi fachowcami, bo nie potrafią dobrze obliczyć czasu, kiedy doping nie będzie możliwy do wykrycia.

    A.G.: Czasem jest to trudne, bo są to indywidualne cechy osobnicze. Metabolizm konkretnego zawodnika w warunkach stresu może być inny niż zwyczajowo, niż w praktyce powszechnej, no i stąd czasem zdarzają się tego typu błędy tych, którzy stosują doping i dlatego możemy ich łapać.

    W.M.: Na początku mówiono, że ktoś coś narciarce dosypał. Mówili to fachowcy. Później się dopiero okazało, że tu nie ma nic do dosypania, bo tu trzeba zrobić zastrzyk i musi być współpraca i zawodnika, i tego, kto podaje ten doping.

    A.G.: Zrobił to ktoś w sposób świadomy, który zna tę metodę dopingową. Zresztą ona jest powszechnie znana w świecie. Po prostu popełnił błąd i dzięki temu mogliśmy złapać tę zawodniczkę na dopingu. No i teraz przeprowadzić postępowanie i szukać winnych. I winnym oczywiście jest nie tylko zawodniczka, ale przede wszystkim ludzie, którzy ten doping jej zastosowali.

    W.M.: Niektórzy sportowcy nawet twierdzą, żeby puścić to po prostu na wolny rynek, kto chce, niech bierze.

    K.G.: Niech się dopinguje.

    A.G.: Sport jednak oparty jest o zasadę fair play, o pewne reguły sportowe. Ustaliliśmy reguły sportowe i bez tych reguł... reguły trzeba przestrzegać. I jestem teraz zdania, że te reguły, które mają chronić również zdrowie zawodników, powinny być utrzymane. Czyli jestem zwolennikiem, żebyśmy byli jednak bliżej Olimpii aniżeli gladiatorskiego Rzymu, gdzie wszystko było dozwolone. Sport pełni rolę edukacyjną, wychowawczą dla naszej młodzieży i chcielibyśmy, żeby te wzorce osobowe w postaci czempionów olimpijskich były rzeczywiście godne do naśladowania.

    K.G.: Czasami, kiedy przeglądamy sobie tabele różnych rekordów świata – lekkoatletyka, panie, kiedy się wczytać w wyniki, jakie osiągała świętej pamięci Florence Griffith-Joyner na 100 i 200 metrów, sądzi pan, że takie wyniki powinny być jeszcze utrzymywane?

    A.G.: Dopóki się nie udowodni...

    K.G.: Tego się już nie udowodni.

    A.G.: Tego już nie udowodni. Ale proszę zauważyć, że ta walka z dopingiem jest coraz bardziej skuteczna. Jest światowa agencja, Polska podpisała konwencję antydopingową, wprowadzamy przepisy karne do naszego kodeksu. Myślę, że to przyniesie skutek. Tych rekordów już tak wielu nie ma, proszę zauważyć, w lekkiej atletyce. Ta walka z dopingiem jest skuteczna. To jest właśnie to, że nie ma już tak oszałamiających wyników.

    K.G.: Tylko jest jeszcze jedno zagrożenie, o którym mówią fachowcy – zbliża się doping genetyczny.

    A.G.: No więc powinniśmy temu zapobiegać na ile to będzie możliwe. To są szczególnie niebezpieczne dla zdrowia, ale w ogóle dla sportu praktyki. Chcielibyśmy przeżywać w sporcie zdrowe emocje, chcielibyśmy eliminować oszustów w sporcie, bo wówczas sport przestaje być sportem, stanie się gladiatorstwem.

    W.M.: Taki przykład najsłynniejsze ligi świata: NGL, NBA i NFL – tam też badany jest doping?

    A.G.: Tak.

    W.M.: I nikogo nie złapano.

    A.G.: W piłce nożnej też zawodowej. Więc... Nie znam wyników, czy nie złapano. Ale ja myślę, że to jest dla image’u sportu, to znaczy kibice też oczekują, że walka jest czysta, że walka jest sportowa. Czyli tak jak walczymy z korupcją, tak samo i będziemy walczyć z dopingiem. I to jest przesłanie całego ruchu sportowego.

    K.G.: Panie ministrze, dziękujemy bardzo za rozmowę. Adam Giersz, szef resortu sportu i turystyki, gość Sygnałów Dnia.

    A.G.: Dziękuję państwu bardzo.

    (stenogram: J.M.)