Polskie Radio

Wirus Ebola - gorączka, która zabija

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2014 21:00
Obecna epidemia Eboli na zachodzie Afryki jest najpoważniejszą epidemią tej choroby w notowanej historii. Czym charakteryzuje się wirus, który zbiera śmiertelne żniwo w Afryce? Czy może pojawić się w Polsce?
Świat nasila walkę z wirusem Ebola na zachodzie Afryki. Bank Światowy przeznaczył na ten cel dwieście milionów dolarów
Świat nasila walkę z wirusem Ebola na zachodzie Afryki. Bank Światowy przeznaczył na ten cel dwieście milionów dolarówFoto: EPA/AHMED JALLANZO

Gorączka krwotoczna Ebola to ciężka choroba zakaźna, wywołana przez wirusa. Nawet 90% przypadków kończy się śmiercią z wykrwawienia. Podczas obecnej epidemii zmarło już (dane na dzień 1 sierpnia) 887 osób, a 1603 mieszkańców Afryki Zachodniej zostało zarażonych wirusem.

Nazwa, która budzi obecnie tyle strachu, wzięła się od nazwy rzeki przepływającej niedaleko pierwszego zdiagnozowanego ogniska choroby. Było to w Demokratycznej Republice Konga w 1976 roku. Choroba zabiła wówczas 88 proc. zarażonych: spośród 318 chorych umarło 280. Od tej pory epidemie zdarzają się co kilka lat, głównie w Afryce.

Wystarczy kontakt z łóżkiem chorego

Ludzie zarażają się wirusem od zwierząt i innych ludzi. Długo sądzono, że rezerwuarem tego zarazka są jedynie nietoperze owocożerne - lokalny przysmak. Niestety, lista zaczęła się wydłużać. Coraz więcej jest dowodów, że zarazić mogą także świnie, zarówno dzikie jak i domowe, które roznoszą najgroźniejszą szczep Eboli, za jaki uznawana jest tzw. odmiana zairska. Wirusa mogą też "podłapać" małpy - makaki czy szympansy. Ludzi zarażają się, jedząc mięso szympansów, goryli czy antylop. Ebola doskonale przenosi się między ludźmi. Tutaj wystarczy dotyk.

Wirus Ebola nie jest przenoszony przez komary. Wiriony mogą natomiast być przenoszone poprzez bezpośredni kontakt z krwią i innymi płynami ustrojowymi chorych oraz zmarłych na tę chorobę. Do zarażenia wystarczy też bezpośredni kontakt z przedmiotami skażonymi przez ich krew i inne płyny ustrojowe. Innymi słowy - wystarczy dotknąć łóżka, na którym leżał chory, lub jego ubrań. Wirus wnika do organizmu poprzez zadrapania i błony śluzowe - dlatego niebezpieczne jest używanie tych samych naczyń co chorzy lub uprawianie z nimi seksu - tutaj nawet do siedmiu tygodni po wyzdrowieniu. Właśnie dlatego podczas opieki nad chorymi stosuje się rękawice i inną odzież ochronną.

Zaczyna się jak grypa

Najczęściej okres inkubacji choroby wynosi od 8 do 10 dni. Choroba zaczyna się od gorączki (ponad 38°C), bólu głowy, mięśni i gardła oraz znacznego osłabienia. Potem pojawiają się wymioty, biegunka i wysypka. Finałem są krwawienia, zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, ponieważ agresywnie namnażający się wirus uszkadza narządy wewnętrzne. Atakuje nerki, wątrobę czy układ nerwowy. To krwotoki są powodem zgonów.

Nie musimy się bać

Czy Polska jest w stanie przyjąć osoby zarażone Ebolą? - Nasze placówki zakaźne są przygotowane do izolacji chorych. Warszawski szpital ma sześć sal zapewniających leczenie choroby wysoce zakaźnej - przekonuje Maria Pawlak, z Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Warszawie. - Ryzyko zawleczenia gorączki Ebola do Europy jest na chwilę obecną bardzo niskie - uspokaja.

Mirosław Wysocki wyjaśnił, że nie ma powodu do obaw i oznacza to po prostu, że jesteśmy przygotowani. - Wszystkie testy wskazują, że jesteśmy znakomicie przygotowani. Laboratorium znajduje się w stanie ciągłej gotowości - wyjaśnił gość "Popołudnia z Jedynką".
EPIDEMIA EBOLI - serwis specjalny >>>
Jak dodał, ryzyko jednak istnieje. W czterech afrykańskich krajach zarejestrowano 1600 przypadków choroby, z czego prawie 900 zgonów. Te kraje są w komunikacji lotniczej z Europą. Zdaniem Wysockiego, nie zawsze możemy wierzyć w służby na afrykańskich lotniskach. - To jest pewien stopień niebezpieczeństwa, że ta choroba zostanie zawleczona do jakiegokolwiek kraju europejskiego, również do Polski - powiedział.
Ekspert wyjaśnił również, że wirus zagraża każdemu krajowi Europy, bo nie jesteśmy izolowani. - To niebezpieczeństwo jest bardzo niewielkie, ale im lepiej jesteśmy przygotowani do tego, tym bardziej skutecznie można działać, jeśli coś takiego się wydarzy - uspokajał Wysocki.

Także Mirosław Wysocki, Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, zapewnia, że nie ma powodu do obaw - Jesteśmy znakomicie przygotowani -  mówi.

Oczywiście, pewne ryzyko jednak istnieje. Teoretycznie Ebola może jednak trafić na nasze szerokości geograficzne np. samolotem wraz z niezdiagnozowanym chorym. Amerykanie celowo przewożą swoich chorych do USA. Wirusa nie ustrzegł się m.in.amerykański lekarz Kent Brantly, który pracował w Liberii. Amerykanie ewakuowali doktora i jest on leczony w specjalistycznym szpitalu w Atlancie.

Kraje, w których trwa epidemia, są w komunikacji lotniczej z Europą. Zdaniem Wysockiego, nie zawsze możemy wierzyć w służby na afrykańskich lotniskach. - To jest pewien stopień niebezpieczeństwa, że ta choroba zostanie zawleczona do jakiegokolwiek kraju europejskiego, również do Polski - mówi.

Lekarze starają się na razie zatamować rozprzestrzenianie się choroby po Afryce. Jak uspokajają np. Brytyjczycy, którzy utrzymują szersze kontakty handlowe z państwami afrykańskimi, nie ma zagrożenia, że ebola zacznie się rozprzestrzeniać w Europie tak jak teraz w Afryce. Pojedyncze zarażenia powinny zostać wyłapane dość szybko.

Chorym podaje się płyny, nadzieję daje eksperymentalny lek

Podstawami do podejrzenia gorączki krwotocznej Ebola są: gorączka ponad 38,5°C, przebywanie w ciągu ostatnich 3 tygodni na obszarach, na których wystąpiły ostatnio przypadki tej choroby. Ostateczne potwierdzenie diagnozy następuje w wyniku badań laboratoryjnych.

Jak na razie, nie ma skutecznego leku, ani szczepionki na tę chorobę. Oczywiście, prace nad takimi preperatami trwają i są pierwsze sukcesy. Eksperymentalny lek ZMapp, mieszanka antybiotyków, który podano m.in. Kentowi Brantly'emu, pomógł mu w pokonaniu infekcji. Preperat pomógł zapewne także innej osobie. Na razie nie jest jednak pewne, czy zadziałał lek, czy stan chorych poprawił się z innych przyczyn.

ZMapp został opracowany w San Diego (USA). Testy na małpach wskazują, że zdecydowanie zwiększa szanse przeżycia, zwłaszcza jesli poda się go do 48 godzin od zakażenia. Nie został jeszcze dopuszczony do użytku na ludziach, ale Amerykańska Agencja ds. Leków może wydawać zgodę na jego użycie w sytuacjach wyjątkowych.

Typowe leczenie objawowe polega na utrzymywaniu równowagi wodno-elektrolitowej - czyli podawaniu płynów. Im wcześniej rozpozna się infekcję, tym większe szanse na wyzdrowienie.

(ew/Wiki/PAP/Polskieradio.pl/CNN)

Zobacz więcej na temat: medycyna NAUKA
Czytaj także

Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego: ebola zagraża całej Europie

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2014 16:00
Mirosław Wysocki z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego powiedział w radiowej Jedynce, że kraje, w których występują przypadki zarażenia wirusem ebola są w komunikacji lotniczej z Europą, więc choroba może dotrzeć do każdego kraju, także do Polski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Amerykańska wolontariuszka zarażona wirusem Ebola przewieziona do USA

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2014 20:06
Kobieta, która zaraziła się śmiertelnie groźnym wirusem w Afryce, została przewieziona do Atlanty, gdzie będzie poddana leczeniu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Kolejni Europejczycy i Amerykanie zarażeni wirusem Ebola

Ostatnia aktualizacja: 05.08.2014 21:01
Hiszpański misjonarz, 75-letni Miguel Pajares zarażony wirusem Ebola, przebywa w szpitalu w Liberii w zachodniej Afryce. Wcześniej dwoje zarażonych amerykańskich wolontariuszy przewieziono z Afryki do USA na leczenie.
rozwiń zwiń