Na temat przebiegu pierwszej polskiej koronacji – Bolesława Chrobrego w 1025 roku – wiemy, jeśli chodzi o ścisłe historyczne ustalenia, niewiele. Mogła być ona oparta na dokumencie zwanym "Pontyfikałem rzymsko-niemieckim" czy też "Pontyfikałem Ottona" – księdze liturgicznej sporządzonej w X wieku w opactwie św. Albana w Moguncji zawierającej przepisy o ceremoniach i obrzędach odprawianych przez papieży czy biskupów.
Dlaczego księga liturgiczna byłaby podstawą regulującą akt koronacji? Ustanowienie władcy królem miało w średniowieczu charakter religijny – stanowiło rytuał. W cywilizacji opartej i na feudalnych zależnościach, i na chrześcijaństwie koronacja – akt polityczny, dotyczący funkcjonowania państwa – wiązała się niepodzielnie ze sferą sacrum. Władca za pośrednictwem Kościoła otrzymywał dla swoich rządów religijne potwierdzenie, stawał się "boskim pomazańcem". Kimś wybranym przez Boga.
Szczerbiec – miecz koronacyjny królów Polski, XII/XIII w. Fot. Grzegorz Kozakiewicz/Forum
Koronacyjny kanon
Na podstawie najdawniejszych pontyfikałów i zawartych w nich przepisów można odtworzyć, z jakich stałych elementów składał się rytuał koronacji. Być może elementy te znalazły się również przy koronacjach pierwszych polskich piastowskich władców.
Obrzęd rozpoczynało uroczyste wprowadzenie władcy do świątyni. Tam przyszły król składał przed ołtarzem, w obecności kościelnych hierarchów, przyrzeczenie o zachowaniu wiary, obronie Kościoła i sprawiedliwych rządach. Następnie miała miejsce symboliczna aklamacja – okrzyk zgromadzonych w świątyni niejako potwierdzający władzę monarchy.
Po tym następowały najistotniejsze akty ceremoniału: namaszczenie monarchy świętymi olejami, wręczenie mu miecza (symbolu władzy), płaszcza, pierścienia i berła, włożenie monarsze na głowę korony. Ostatnim aktem było uroczyste osadzenie króla na tronie ustawionym w prezbiterium kościoła.
Intronizacja króla. Miniatura w "Pontyfikale Erazma Ciołka", XVI w. Fot. Polona
Bolesław Chrobry i podwójne wywyższenie
Mimo że, jak podkreślają badacze, nie możemy powiedzieć nic pewnego, jak przebiegała pierwsza polska koronacja, jedna sprawa raczej nie podlega już dyskusji: to, że ceremonia odbyła się w katedrze gnieźnieńskiej, w czasie Wielkanocy, największego ze świąt.
– Gniezno było siedzibą arcybiskupa. Co więcej, w 1025 roku i znacznie jeszcze później miasto to uchodziło ze centralny punkt Polski. Chrobry nie mógł się koronować w Krakowie – podkreślał w Polskim Radiu historyk prof. Marek Barański.
Wiemy również to, że wyniesienie na tron Bolesława Chrobrego miało w pewnym sensie dwa etapy.
Pierwszy związany był ze słynnym zjazdem gnieźnieńskim z 1000 roku. Podczas tego wydarzenia cesarz Otton III wykonał wobec Bolesława gest, który jest interpretowany jako wywyższenie piastowskiego księcia do godności królewskiej. Cesarz nałożył na głowę Bolesława własny diadem oraz wręczył mu kopię włóczni św. Maurycego (należącą do męczennika z III w.; zgodnie z tradycją w grocie włóczni znajduje się gwóźdź z krzyża Jezusa Chrystusa).
– Koronacja polegała na nałożeniu korony, ale tej, która była związana z danym królestwem oraz namaszczeniu świętymi olejami. Dopiero wtedy władca stawał się pomazańcem bożym, co oznaczało, że sam Bóg dał mu władzę, a więc jest niezależny. Chrobry taki akt odbył w 1025 roku, natomiast w 1000 roku miał miejsce jedynie pierwszy etap – mówił w Polskim Radiu historyk prof. Marek Barański.
14:27 koronacja bolesława chrobrego___2865_02_iv_tr_0-0_0ec7c9b8[00].mp3 Marek Barański o koronacji Bolesława Chrobrego. Audycja Agnieszki Steckiej z cyklu "Mity polskie" (PR, 2002)
"Rozkazał Bolesława namaścić na króla"
Intrygujące, bo obfitujące w szczegóły, jednak nienależące do źródeł historycznych w nowożytnym rozumieniu (gdyż miejscami bliżej im do literackiej prozy niż zapisu faktów) są kroniki średniowieczne, w których pojawia się opis zjazdu gnieźnieńskiego i rzekomej koronacji Chrobrego.
I tak w XII-wiecznej "Kronice polskiej" Galla Anonima czytamy: "Bolesław więc, tak chlubnie wyniesiony na królewski tron przez cesarza, okazał wrodzoną sobie hojność, urządzając podczas trzech dni swej konsekracji prawdziwie królewskie i cesarskie biesiady".
Jan Długosz z kolei w swoich "Rocznikach czyli kronikach sławnego Królestwa Polskiego" (XV w.) poszedł jeszcze dalej. Według dziejopisarza cesarz Otton udał się z księciem Bolesławem do "kościoła gnieźnieńskiego", a tam wśród "licznej drużyny rycerstwa i tłumów ludu płci obojej" rozkazał arcybiskupowi Gaudentemu i innym biskupom "Bolesława olejem świętym namaścić na króla polskiego".
Po kościelnych uroczystościach Otton, opisywał dalej Długosz, poprowadził Bolesława na "tron wyniosły", by tam zwieńczyć głowę Piasta swoją, zdjętą właśnie, koroną.
Koronacja Bolesława Chrobrego, według drzeworytu z: "Kronika polska" (Chronica Polonorum), Macieja Miechowity, Kraków 1521, s. XXVI. Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
Dwa wieki bez króla
Trzeci, po Bolesławie Chrobrym i Mieszku II, monarcha piastowski obdarzony królewskim tytułem - Bolesław Szczodry – miał koronację w Boże Narodzenie 1076 r., zapewne również w katedrze gnieźnieńskiej. Ponoć w królewskiej celebracji brało udział aż piętnastu biskupów. Użyta podczas uroczystości korona była nowa – tej z czasów Chrobrego i jego syna nie było już w Polsce, została wywieziona przez Rychezę, żona Mieszka II, do Niemiec.
Po zamordowaniu biskupa Stanisława i buncie możnych Bolesław Szczodry (Śmiały) musiał udać się na wygnanie. Insygnia władzy królewskiej przez blisko 200 lat czekały na kolejnego monarchę w wawelskiej katedrze. Koronowali się nimi (w Gnieźnie, by nawiązać do pierwszych Piastów) Przemysł II w 1295 roku i Wacław III w roku 1300.
Mieczysław II (Mieszko II Lambert) w stroju koronacyjnym, według manuskryptu pergaminowego z r. 1027 znajdującego się w Berlinie. Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
***
Czytaj także:
***
Najprawdopodobniej z Przemysłem II i Wacławem III wiąże się jeden z najdawniejszych zachowanych w Polsce zapisów rytuału koronacyjnego (ordo coronandi), zapisany na pergaminowym kodeksie z XII wieku. Kolejna formuła koronacyjna, już z XVI wieku, posłużyła przy królewskiej ceremonii Władysława Jagiełły (1386).
Stanisław Kutrzeba, znakomity przedwojenny historyk, dokonał porównania tych dwóch dokumentów. W planie ogólnym opierały się one na wcześniejszych, opisanych w pontyfikałach, rytuałach. Zatem: procesja do świątyni, szereg modlitw połączonych z pytaniami (nt. prawowierności i rządów) skierowanymi do przyszłego króla, akt namaszczenia, włożenie korony, przekazaniem insygniów. Po uroczystym hymnie "Te Deum" (przynajmniej tak było za koronacji Jagiełły) następowała msza.
Na planie szczegółowym Stanisław Kutrzeba dostrzegł wiele różnic między tymi formułami. Na przykład starszy ceremoniał zakładał więcej modlitw (np. odśpiewanie psalmu "Exaudiat te Dominus" przy wejściu do kościoła). Frapującą sprawą było również zróżnicowanie w obrzędzie namaszczenia. Według starszej formuły następowało "pomazanie głowy, piersi i barku, potem pomazanie rąk". Formuła z XIV wieku zakładała "pomazanie rąk, potem piersi i barku (nie głowy)".
Korona, berło, jabłko królewskie - kopie insygniów króla Kazimierza Wielkiego wykonane w 1869 r. W zbiorach skarbca katedralnego na Wawelu. Fot. PAP/Wojciech Kryński
Wawel i kapłańskie stroje
Pierwszy rodzimy, przeznaczony dla polskiego monarchy, opis rytuału koronacyjnego pochodzi z 1434 roku – przygotowano go dla Władysława III Warneńczyka, syna Władysława Jagiełły. Jak wcześniejsze tego typu dokumenty, tak i on opierał się na dawnych źródłach – łacińskich, ale w tym przypadku i czeskich.
Dokument ten jako głównego hierarchę kościelnego przy uroczystości koronacyjnej wskazywał na arcybiskupa gnieźnieńskiego, jednocześnie podkreślał ważną pozycję biskupa krakowskiego przy tym rytuale. Co istotne bowiem: od Władysława Łokietka (król od 1320) koronacje polskich władców zaczęły odbywać się w katedrze na Wawelu. Miejsce to wiązało się z św. Stanisławem, biskupem męczennikiem, którego kult nierozerwalnie łączył się z ideą odnowienia (po rozbiciu dzielnicowym) Królestwa Polskiego.
Stąd też ceremoniał koronacyjny zakładał pielgrzymkę przyszłego króla, w przeddzień uroczystości, do kościoła św. Stanisława na Skałce związanego z zamordowaniem biskupa. Ceremonia ukoronowania miała zaś mieć miejsce przed wawelskim ołtarzem św. Stanisława, nie zaś przed głównym ołtarzem świątyni (od tego punktu bywały jednak odstępstwa). Olej święty natomiast, który służył do aktu namaszczenia, powinien według rytuału być przechowywany w wawelskiej kaplicy św. Katarzyny – podczas celebracji w procesji mieli go przynieść, w złotym kielichu, opaci.
Konfesja św. Stanisława w katedrze na Wawelu, 2. poł. XIX w. Fot. Polona
Nowością w opisywanym rytuale było to, że przy przekazywaniu królowi oznak władzy – miecza, pierścienia, berła i jabłka – nakładano władcy specjalny płaszcz, nawiązujący do szat liturgicznych biskupa. Według Jana Długosza na ten pontyfikalny strój króla Władysław III składały się sandały (trzewiki), alba (biała szata o długich, szerokich rękawach), dalmatyka (szeroka szata wierzchnia noszona dziś przez diakonów), wreszcie: kapa narzucona na ramiona.
Władca podczas ceremonii koronacyjnej również swoim ubiorem nawiązywał do sfery kapłańskiej, sfery sacrum.
Leon Wyczółkowski, kapa koronacyjna, 1907. Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
***
Czytaj także:
***
Ceremoniał koronacyjny z XV wieku obowiązywał, z kilkoma zmianami, do XVIII wieku i koronacji ostatniego polskiego króla, Stanisława Augusta. Tylko dwa razy, przy Stanisławie Leszczyńskim i, właśnie, Stanisławie Auguście Poniatowskim, koronacja odbyła się nie na Wawelu, ale w kolegiacie św. Jana w Warszawie.
Leon Wyczółkowski, Miecz koronacyjny Augusta III, włócznia św. Maurycego i miecz Zygmunta Augusta. Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
jp
Źródła:
Zbigniew Dalewski, "Ceremoniał koronacyjny królów polskich w XV i początkach XVI wieku", "Kwartalnik Historyczny", Rocznik CII, 1995, 3-4; Stanisław Kutrzeba, "Źródła polskiego ceremoniału koronacyjnego", "Przegląd Historyczny", 1911, 12/1; Maciej Michalski, Maciej Forycki, "W blasku korony Bolesława Chrobrego. Tradycje gnieźnieńskich koronacji w okresie staropolskim"; Jerzy Lileyko, "Regalia polskie", Warszawa 1987.