Kultura

Samotność nie jedno ma imię

Ostatnia aktualizacja: 20.03.2008 08:27
Ludzkość za wszelką cenę stara się uciec od samotności, wymyślamy rożne sposoby na komunikację z drugim człowiekiem, jednak wszystkie „osiągnięcia techniczne” tak naprawdę nas przed nią nie „ratują”.

Stanisław Srokowski. Dzięki uprzejmości autora. 

Ze Stanisławem Srokowskim, autorem książki "Samotność" rozmawia Petar Petrović.

Ludzkość za wszelką cenę stara się uciec od samotności, wymyślamy rożne sposoby na komunikację z drugim człowiekiem, jednak wszystkie „osiągnięcia techniczne” tak naprawdę nas przed nią nie „ratują”. Jeden z Pana bohaterów mówi: „Tak wiele jest teraz obcości miedzy ludźmi. Coraz chłodniejsze podmuchy obojętności idą od człowieka do człowieka”. Co pan myśli o współczesnych procesach alienacji człowieka?

Źle myślę. Niby na powierzchni zdarzeń jakoś się to wszystko jeszcze trzyma, ale coraz słabiej, coraz wątlej. Powstają atrapy życia duchowego. Całe obszary zastępczych figur, omamów i znaków. Najrozmaitsze maski i fantasmagorie, które udają autentyczne życie, kryją w gruncie rzeczy straszliwą pustkę i przerażający lęk przed rzeczywistością. Nasze życie intelektualne i duchowe nie idzie w głąb. Nie pogłębia się ani nie poszerza strefa metafizyczna, tak niezbędna dla zrozumienia siebie i świata, a jedynie technicyzuje się, jeśli tak można powiedzieć. Istnieją całe obszary komunikacyjne, które niczego istotnego nie rozwiązują, a petryfikują jedynie pewne pozory i fasady naszych zachowań. Obserwuję pewne interesujące zjawisko, a mianowicie tworzenie się swoistego politeizmu cywilizacyjnego. Poszczególne ośrodki zbiorowej komunikacji

Poszczególne ośrodki zbiorowej komunikacji przeistaczają się w boskie figurki bądź ołtarzyki, którym składamy codzienne hołdy.

przeistaczają się w boskie figurki bądź ołtarzyki, którym składamy codzienne hołdy.  Proszę zwrócić uwagę, jak się zachowują ludzie w tramwaju, szczególnie młode pokolenie, ale nie tylko, gdy ciągle się wpatrują w malutki kawałeczek materii, zwany komórką, który od czasu do czasu przemówi ludzkim głosem, albo coś nam zasygnalizuje. To samo dotyczy komputera, telewizora i paru innych rzeczy. Czyż nie przypomina to pierwotnych wierzeń, gdy prosty lud wpatrywał się w kamień, rzekę i święte drzewo, w trwodze oczekując , że  aż bóstwo się odezwie i oznajmi nam swoją wolę. To wielka atawistyczna potrzeba duchowej więzi, dowód na straszliwą samotność współczesnego człowieka, który widząc jak wokół niego wszystko ryczy, świeci, gra i tańczy, wpatrzony jest w jeden punkt, w oczekiwaniu na coś większego, ważniejszego i indywidualnego, co kryje się gdzieś daleko, ale co i tak nie nadejdzie.  Tak więc, żyjemy w świecie coraz większych złudzeń. A samotność wspomagana złudzeniami jest o krok od katastrofy. Poza tym, to dowód na mizerię współczesnego umysłu, który nie umie być umysłem krytycznym. Poddaje się stadnym zachowaniom, co także, wbrew pozorom,  jest dowodem na samotność.              

Najbardziej przejmujące są dla mnie relacje z „Tym za ściany”, czy można je uznać za współczesną metaforę relacji międzyludzkich. Jakaś bariera mniej lub bardziej wyraźna nas od siebie oddziela.

Istotnie, dobrze Pan odczytał tę metaforę, choć ma ona i inne odniesienia. To nie tylko bariera, ale też maska, zza której wcale nie musi wyzierać dobro, piękno i prawda. Jakże często rozmawiamy dziś z atrapami, imitacjami i złudzeniami. Tylko dlatego, że  są one na wyciągnięcie ręki. W gruncie rzeczy rozmawiamy ze swoim pustym wnętrzem. A gdy to odkrywamy, wpadamy w popłoch. Nie wiemy, co z sobą począć. Zanika duch otwartości, prostolinijności i szczerości. Ale ta ściana to też ściana dramatycznego napięcia, poszukiwania kontaktu, więzi, jedności, nawet za cenę zawodu i zdrady. To wszystko i jeszcze coś innego  mieści się w głównym nurcie powieści.
 
Pisze pan o samotności w różnych stadiach ludzkiego życia, najsmutniejsza wydaje się ta, która dotyczy ludzi starszych. Samotność towarzyszy nam na każdym etapie życia.

 

Problem polega na tym, jak zdefiniujemy samotność. Samotność nie zna granic, miejsca ani czasu. Jest pozaczasowa i uniwersalna, choć za każdym razem ma własne oblicze. Może równie dobrze zagnieździć się w dziecku, jak i w staruszku. I może być równie dotkliwa dla obu. Najbardziej przerażająca jest samotność w zbiorowości. Gdy  konfrontujemy swoją odmienność i zauważamy, że nie pasujemy do świata. To bardzo dotkliwe i wyniszczające uczucie. Naturalnie, do czasu, gdy nie przebudowujemy siebie i z

Samotność na innym poziomie może być zbawienna, twórcza i radykalnie przeobrażająca nasze i świata życie.

klęski nie czynimy sukces. Samotność na innym poziomie może być zbawienna, twórcza i radykalnie przeobrażająca nasze i świata życie. Z takiej samotności rodzą się wielcy twórcy, kapłani, politycy, filozofowie i rewolucjoniści, choć ci ostatni zwykle więcej szkody czynią światu niż pożytku.  

Samotność, starość nierozerwalnie wiąże się w pana książce z umieraniem. Czasami jest ono odejściem, a czasami, jak to ma miejsce w kamienicy z pewnego rodzaju chorobą – epidemią.

Trzeba spojrzeć na tę powieść jako na zagadkę. Nie ma dla niej jednej formuły interpretacyjnej. Każdy indywidualny czytelnik odbierze ją  poprzez własne doświadczenie. I tyle mu powieść odda, ile sam w nią włoży. Dla jednych ten dom będzie  domem - widmem. Dla innych  domem – życiem. Domem –ciałem. Domem- umieraniem. Domem –światem. Domem-ideą. Domem- szaleństwem. Lub domem – nicością. I domem, na kilku innych jeszcze planach. Od rozpoznania istoty domu  zaczyna się jakaś linia myślowa  

Wciąż nam się wydaje, gdy inni odchodzą, że o czymś zapomnieliśmy. Że coś nie do końca sobie wyjaśniliśmy.” Pana słowa przypominają mi słowa księdza Twardowskiego „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”.

 

Żyjmy tak jakbyśmy mieli dzisiaj odejść. Oto kamień filozoficzny życia.

Żyjmy tak jakbyśmy mieli dzisiaj odejść. Oto kamień filozoficzny życia. I muszą się tu spotkać sprzeczności. Żyć godnie, pięknie i mądrze. I żyć szybko, twórczo i z fantazją. Moja książka pokazuje perspektywę z ostateczności. Z takiej perspektywy każda kropka coś znaczy i każdy cień. I każde zaniechanie staje się błędem. Warto na siebie z takiej perspektywy spojrzeć, a życie  będzie odrobinę lepsze.  
 
Zatrzymajmy się przy postaci zdradzającej żony. Moim zdaniem znakomicie przedstawił pan stadium rozkładu osobowości i tożsamości osoby, która cały swój świat buduje na kłamstwie. „(…) w tych sieciach kłamstw, oszustw i matactw mieszka cała przeszłość człowieka, wszystkie jego spichlerze i magazyn zdrady”. Ostatecznie sama staje się „ofiarą” swoich własnych żądz.

Moja bohaterka wpada we własną  pułapkę.. To problem identyfikacji. Kim jesteśmy? Jakie gramy role? I czego chcemy od innych i życia?  To pytania, które warto sobie postawić. Bo dzisiejszy świat jest pełen pułapek i gier, najrozmaitszych, jak powiadają mędrkowie, strategii, czyli błazenady i lipy. Moja bohaterka kryje się za wieloma maskami, aż w końcu sama już nie wie, kim jest. Bo nie da się długo żyć między prawdą i kłamstwem. Rozdarcie kończy się klęską.
 
Zastanawia mnie postać ojca, który po ciężkim wypadku wylądował w szpitalu. Dla syna,

który do niego przychodził, był to okres oczyszczenia sumień, „wielką spowiedzią i dojrzewaniem” i „darem jaki ofiarował mu ojciec”. Czy ten fragment książki można uznać za pana wkład w dyskusję o znaczeniu cierpienia i jego wpływie zarówno na cierpiącego, jak i jego bliskich?

Cierpienie w najgłębszym sensie jest odwagą, heroizmem. Trzeba się unieść na wyżyny duchowe, by umieć znosić

Trzeba się unieść na wyżyny duchowe, by umieć znosić cierpienie.

cierpienie. Cierpienie wzbogaca i wzmacnia nas w prawdzie, która jest niezbędna dla życia. W cierpieniu odkrywamy wszystkie bogactwa duszy. Lepiej rozumiemy siebie i innych. Wzbogacamy nasz los, choć nieraz płacimy wysoką cenę. Jednak warto zapłacić  taką cenę, jeśli mamy  poznać inny wymiar rzeczywistości. Głębokie cierpienie rodzi ufność i prowadzi nas w stronę dobra.    

Przedstawia pan postać Irminy Ubiał, która z chorobą, będącą dla niej wyrokiem śmierci, potrafiła poświęcać się dla innych i w tym znaleźć spełnienie. „Radować się, cieszyć, zmagać z życiem, nie poddawać” – tymi wartościami starała się napełniać innych.

Irmina Ubiał jest symbolem trudnego losu. Wzmocniona cierpieniem i wzbogacona ciemną prawdą życia, wyzwala się od słabości. Uzyskuje najwyższy stopień wolności, który objawia się w ofiarowaniu swego życia innym. W niej się splatają najpiękniejsze cechy człowieka, głęboka mądrość, tragiczna dojrzałość i wielka prawość. Każda z tych cech osobno jeszcze nie przesądza o jakości człowieku ale wszystkie razem czynią go posłannikiem niebios.
  
Czy samotność zawsze musi wiązać się z czymś negatywnym? Jeden z pana bohaterów mówi: „Samotność zawsze wzmacnia i wzbogaca”. Wydaje mi się, że poprzez samotność i ciszę udaje nam się skupić na własnym życiu, własnej osobie. Z drugiej jednak strony pisze pan: „Człowiek znajdujący się latami w izolacji, związany grubymi sznurami z jednym miejscem, skazany na głęboką samotność, traci miary i wagi realności. Nie odróżnia wyższych wartości od niższych.”

Nie ma w tym sprzeczności, choć sprzeczność nie musi być czymś złym. Nieraz ze sprzeczności

Samotność może być koniecznością, ale też szansą, planem naszych możliwości.

rodzi się prawda i zaświadcza ona o dojrzewaniu. Samotność może być koniecznością, ale też szansą, planem naszych możliwości. Zależy na jakiej glebie wyrasta i co z niej kiełkuje. Gdy staje się przekleństwem, rani i boli. Ale gdy wywodzi się z wewnętrznej potrzeby, wzmacnia nasze duchowe racje i prowadzi ku wyższym wymiarom, stając się  błogosławieństwem. Samotność ma różne odcienie i barwy. Trzeba się dobrze wsłuchać, jakim językiem do nas przemawia.
 
Pisze pan o świecie, który ucieka od spraw duchowych. Jeden z pana bohaterów mówi: „Wiek dwudziesty pierwszy zniewolił duszę. Zakneblował jej usta. Zamurował. I dlatego jest nam tak ciężko.”

Wiek dwudziesty pierwszy jest wiekiem duchowej pustki. Im bardziej wsłuchuję się w jego mowę, tym bardziej jestem przekonany, że funduje nam same miraże. Poprzez wykreowanie kultu młodości, zabawy i  gry, rzuca całe pokolenia w objęcia złudzeń, z których wypadają już jako ludzie zgorzkniali i pozbawieni sensu. Poddając się obłąkańczej fali mody, zatracamy się w pozorach. 
 
 

Czytając pana książkę, tak w końcu osobistą, zastanawiałem się, czy podejmie pan w niej problematykę związaną z Kresami i wydarzeniami jakie miały tam miejsce podczas II wojny światowej. Pisze pan o nich w kontekście utraty pamięci przez starca. Wydaje mi się to też metaforą społeczeństwa, które traci swoją tożsamość właśnie przez proces zapominania.

Tak, ten wątek jest głębszym wątkiem książki. W gruncie rzeczy wszystkie motywy ku niemu prowadzą. Bo wszystko musi prowadzić ku  pamięci. Pamięć stanowi o sile naszej egzystencji i wielkości umysłu. Człowiek w swojej istocie jest utkany z pamięci i marzeń. Bez pamięci nie ma historii, tradycji, języka, wartości, narodu. Bez pamięci nie ma świata. Nie ma nic. Tragiczne pokolenie Kresowian, któremu społeczeństwo, poprzez swoje tępe i głupie elity, odbiera pamięć, czuje się potrójnie poniżone i wzgardzone. W znacznej części zostało zbrodniczo wymordowane, a ci, co

Bez pamięci nie ma historii, tradycji, języka, wartości, narodu. Bez pamięci nie ma świata. Nie ma nic.

ocaleli, zostali ze swojej ziemi wypędzeni i wreszcie upokorzeni. I to zarówno przez komunistów, jak i „światłe umysły” III Rzeczypospolitej, które pragną zamazać albo przemilczeć tę jedną z największych w kolejach świata tragedii. Polski parlament nie ma odwagi potępić zbrodni ukraińskich nacjonalistów. A polski, już kolejny rząd, udaje, że pół Polski nigdy nie istniało. Takie zachowanie jest zachowaniem haniebnym wobec własnej historii. To smutna karta współczesnej  Polski i jej, pożal się Boże, „politycznych elit” i „ intelektualnych salonów”, które dbają o własne interesy, a nie o historyczną tożsamość. By być sprawiedliwym, dodam, że – na szczęście- istnieją jeszcze uczciwe i odpowiedzialne środowiska i kilka poważnych instytucji, dla których kresowy dramat stanowi ważny punkt odniesienia dla rozumienia własnego bytu, oraz sensu i logiki dziejów. I do nich należy przyszłość.
 

PRZECZYTAJ: rozmowę ze Stanisławem Srokowskim o jego książce "Nienawiść".

       

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Książka czeka na nas

Ostatnia aktualizacja: 20.05.2009 12:59
Nowości, albumy, powieści, tomiki wierszy, spotkania z autorami i wydawcami, 500 wystawców, 600 imprez towarzyszących - tak zapowiadają się 54. Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie rozpoczynające się 21 maja w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Najlepsze książki Europy Środkowej

Ostatnia aktualizacja: 20.10.2009 09:12
We Wrocławiu poznamy dzisiaj 7 autorów, którzy zakwalifikują się do ścisłego finału Literackiej Nagrody Europy Środkowej ANGELUS.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Mikołajek ma 50 lat

Ostatnia aktualizacja: 03.11.2009 14:11
Wszystko zaczęło się od jajka, a właściwie od opowiadania „Jajko wielkanocne”. Był 29 marca 1959 roku, kiedy na łamach „Sud-Ouest Dimanche” ukazało się pierwsze opowiadanie o małym bohaterze Mikołajku. Jego żywot miał być krótki, a opowiadanie opublikowane we francuskim magazynie, miało być jednorazową publikacją. Stało się jednak inaczej. Mikołajek ma już 50 lat. Z okazji jubileuszu 5 listopada w księgarniach pojawi się zupełnie nowy tom mikołajkowych opowiadań „Nieznane przygody Mikołajka”. U
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Walczymy o zerowy VAT"

Ostatnia aktualizacja: 01.07.2010 09:52
Minister kultury Bogdan Zdrojewski zapowiedział, że podjął już starania o utrzymanie w Polsce w kolejnych latach zerowej stawki podatku VAT na książki oraz prasę specjalistyczną, a także o ujednolicenie stawek podatku dla książek w wersji cyfrowej.
rozwiń zwiń