Zdaniem znakomitego aktora, który wydał niedawno książkę "Mężczyzna i one", piszący aktor powinien podczas spotkań z czytelnikami zrobić wszystko, by jego występ był lepszy od jego książki. – Jak ludzie pomyślą sobie: "acha, on tak mówi, jak mówi, to teraz zobaczymy sobie, jak on pisze”.
Jan Nowicki przekonuje, że autorzy powinni wyjeżdżać z dużych miasta, gdyż ludzie mieszkający poza nimi mają więcej czasu na refleksje i na czytanie.
- Ci ludzie są znakomici, zawsze miałem słabość do prowincji, sam z niej pochodzę, ale nie przypuszczałem, że taki tam drzemie potencjał. W takim Włocławku, w biednej dzielnicy, 300 osób na widowni czeka na mój przyjazd. Potem kupują książki. To jest fantastyczne doznanie – podkreślał w rozmowie z Majką Kluczyńską w polskimradio24.pl
Jan Nowicki przyznał, że przez wiele lat pisywał felietony, a nie zaczął pisać dopiero wtedy, gdy stało się modne, by aktorzy i ludzie ze świata mediów w ten sposób się realizowali.
W Polskim Radiu 24 przyznał, że większość pytań, na które odpowiada w książce napisał sam. Czytelnicy książki nie znajdą tam jednak pikantnych szczegółów dotyczących jego życia prywatnego. - Ja nie jestem wariatem, samobójcą. Jestem za dobrze wychowany – tłumaczył.
- Wszystkie rzeczy w książce są wymyślone, ja nawet nie mogę powiedzieć, że się znam na kobietach. To są moje przypuszczenia, domysły, poszukiwania. Kobieta jest tajemnicą tak niesłychanie niezgłębioną, że nawet ta dziewczyna, która tam za szybą nas nagrywa, to aż się boję, o czym ona tak naprawdę myśli. Kobiety są nieprzeniknione – tłumaczył.
***
Jan Nowicki w latach 1958-60 studiował na Wydziale Aktorskim PWSTiF w Łodzi, w 1964 roku ukończył PWST w Krakowie. Po ukończeniu szkoły debiutował w 1965 w "Zaproszeniu do zamku" J. Anouilha w krakowskim Starym Teatrze. Jest wykładowcą PWST w Krakowie, w latach 1973-74 był prodziekanem Wydziału Aktorskiego tej uczelni. Na ekranie debiutował w 1963, wystąpił w kilkudziesięciu filmach m.in. w Popiołach, w Panu Wołodyjowskim, w Nocach i dniach, w Sztosie i w Przedwiośniu.