Radiowe Centrum Kultury Ludowej

"La musica ci salverà". Muzyka nas uratuje

Ostatnia aktualizacja: 02.04.2020 08:00
...powiedziała włoska skrzypaczka, jedna z tysięcy osób zaangażowanych w muzyczne flash moby, które odbywają się codziennie w oknach, na balkonach, a nawet na dachach domów włoskich miast i miasteczek. 
Ptaszek w klatce, zdjęcie ilustracyjne.
Ptaszek w klatce, zdjęcie ilustracyjne.Foto: Pixabay

Muzyka daje więc zajęcie, staje się rodzajem nowej aktywności w czasie separacji, za jej pośrednictwem można dawać rady i wskazówki, werbalizować wsparcie itd.

Nie wiem, czy muzyka nas uratuje, choć niektórzy specjaliści od muzykoterapii twierdzą, że wykonywanie muzyki może poprawić nie tylko samopoczucie, ale i odporność organizmu. Z całą pewnością jednak muzyka może pomóc przetrwać ten dziwny i straszny czas. Może dostarczać nam tych treści, których najbardziej nam dziś brakuje, może łączyć i dawać nadzieję. Bo muzyka jest nie tylko nośnikiem estetycznych wrażeń – ona ma moc kreowania społecznej i kulturowej rzeczywistości. Choć zatem muzyka koronawirusa w sensie dosłownym nie pokona, w różnych miejscach i przestrzeniach świata stała się ona w czasach pandemii bardzo ważna. Oczywiście wiele osób odbywających kwarantanny czy po prostu zdroworozsądkowo pozostających w domach słucha muzyki, bo umila to czas, jest przyjemne – tak samo jak czytanie książek czy oglądanie filmów. Przestrzenie internetowe zalewane są przez nowo powstające piosenki o koronawirusie, muzyczne instruktarze mycia rąk, wyrazy wsparcia czy pokrzepienia. Coraz popularniejsze stają się koncerty domowe – transmitowane przez profesjonalnych muzyków, którzy z powodu epidemii pracować nie mogą. Muzyka daje więc zajęcie, staje się rodzajem nowej aktywności w czasie separacji, za jej pośrednictwem można dawać rady i wskazówki, werbalizować wsparcie itd.

Jednak ja chcę przyjrzeć się tej muzyce, która brzmi realnie – offline, czyli nie w internecie. Powrót do wspólnego muzykowania staje się dziś bowiem jednym z ważnych sposobów budowania i podtrzymywania więzi społecznych. A najlepszym tego przykładem są włoskie muzyczne flash moby. Mieszkańcy różnych osiedli włoskich miast i miasteczek o wyznaczonych porach dnia wychodzą na balkony, otwierają okna, by razem muzykować. Najistotniejsze jest tu właśnie spotkanie – nie mogą być razem fizycznie, ale jednocześnie są razem poprzez muzykę. Nie ma znaczenia, czy jesteś profesjonalistą, amatorem, czy tylko słuchaczem – do wspólnego bycia razem w muzyce dołączyć może każdy. Nie ma też znaczenia, jaki rodzaj czy gatunek muzyki lubisz, jakiego słuchasz na co dzień. Nie sama muzyka jest tu bowiem najważniejsza, ale manifestowanie pewnej wspólnoty i poczucie bycia razem. Repertuar wykonywany podczas balkonowych spotkań zdecydowanie potęguje to poczucie jedności – znajdują się w nim popularne włoskie piosenki, takie jak "O sole mio", "Bella ciao" czy "Volare". Regionalnie wykonywane są tradycyjne pieśni neapolitańskie, sycylijskie itd.

Niezwykłym powodzeniem cieszy się piosenka o wymownym tytule "Lasciatemi cantare" ("Pozwólcie mi śpiewać"). Oczywiście Włosi śpiewają także swój narodowy hymn. Pojawiają się i arie operowe w wykonaniu profesjonalnych śpiewaków – oni także najczęściej wybierają włoskie kompozycje wokalne (nie zapominajmy, że Italia to operowa kolebka) z arią "Nessun dorma" ("Nikt nie śpi") Pucciniego na czele.


Analiza repertuaru płynącego z balkonów dowodzi więc jasno, że istotna staje się tu manifestacja włoskiej wspólnoty, narodowej solidarności. Śpiewamy, by "przytulić Italię" – powiedziała pewna Włoszka[1]. Inny mężczyzna jeszcze dosłowniej wyraził się o narodowej dumie: "My Włosi jesteśmy wyjątkowi i nawet w najtrudniejszej sytuacji potrafimy wymyślić coś absolutnie niezwykłego". 

Muzyka działa pokrzepiająco, daje nadzieję i siłę do dalszej walki. Służy także wyrażaniu wdzięczności – dla lekarzy, ratowników, laborantów, wszystkich zaangażowanych w walkę z wirusem. To właśnie dla nich Włosi z okien nie tylko biją brawo, ale też śpiewają, uderzają w garnki, patelnie, drewniane łyżki – robią hałas.

Sądzę jednak, że nie tylko o narodową wspólnotę tu chodzi. Ludzie angażują się w te muzyczne spotkania także w celach… terapeutycznych. One dają im okazję do spotkania, pozawalają choć na chwilę zapomnieć o toczącym się koło nich dramacie, przez moment po prostu się cieszyć. "To daje poczucie bycia razem, bycia jednym, a nie oddzielenia, odseparowania". "Muzyka łączy ludzi ze światem i pozwala zapomnieć o tej okropnej sytuacji. Pomaga się z tym zmierzyć i to przeżyć". Muzyka działa pokrzepiająco, daje nadzieję i siłę do dalszej walki. Służy także wyrażaniu wdzięczności – dla lekarzy, ratowników, laborantów, wszystkich zaangażowanych w walkę z wirusem. To właśnie dla nich Włosi z okien nie tylko biją brawo, ale też śpiewają, uderzają w garnki, patelnie, drewniane łyżki – robią hałas. Zresztą właśnie hałasowanie, produkowanie dźwięku staje się teraz bardzo istotne – w tych cichych, nieruchomych miastach tylko dźwięk może się poruszać, tylko on przypomina, że normalne życie niebawem tu powróci.

Być może ów hałas ma też w sobie też coś z dawnej magicznej mocy przepędzania zła? "Właśnie teraz jest potrzeba by krzyczeć, by hałasować. To daje siłę do życia, do walki, do przezwyciężenia tego wszystkiego". "Myślę, że najskuteczniejszą bronią, jaką mamy przeciwko wirusowi, jest muzyka i kultura. Więc wypełnijmy nasze dni pięknem, pokonajmy wirusa rytmem muzyki, żebyśmy niebawem znów mogli się przytulać".


O zaprzestanie śpiewów i wyeliminowanie dźwięków apelował sam Ennio Morricone. "Muzyka? Dla mnie – i nie tylko dla mnie – ma ogromne, fundamentalne znaczenie, ale w tej chwili nie ma żadnej wartości". Kompozytor powiedział, że sam teraz nie słucha muzyki ani jej nie pisze. Zaś muzyczne spotkania na balkonach uznał za "niestosowne".

Nie wszyscy jednak uważają, że muzyczna zabawa jest teraz na miejscu. Pojawiają się słowa krytyki, przypominające, jak wiele osób już umarło, jak wiele właśnie umiera i jak wiele jeszcze umrze. W związku z epidemią rodziny nie mogą nawet godnie pożegnać swoich bliskich, brać udziału w pogrzebach. Dziś, kiedy piszę te słowa, liczba śmiertelnych ofiar koronawirusa we Włoszech przekroczyła 13 tysięcy. O zaprzestanie śpiewów i wyeliminowanie dźwięków apelował sam Ennio Morricone. "Muzyka? Dla mnie – i nie tylko dla mnie – ma ogromne, fundamentalne znaczenie, ale w tej chwili nie ma żadnej wartości". Kompozytor powiedział, że sam teraz nie słucha muzyki ani jej nie pisze. Zaś muzyczne spotkania na balkonach uznał za "niestosowne". Zmarłym należy się szacunek, a rozśpiewani ludzie w oknach myślą tylko o sobie – skonkludował Morricone [2].

Każdy inaczej radzi sobie z tą trudną sytuacją. Jedni potrzebują ciszy, inni ekspresji i namiastki jakichś społecznych interakcji – w końcu z nich utkane jest nasze "normalne" życie. Pamiętajmy jednak, że walka wciąż trwa. Jeśli muzyka może komukolwiek pomóc w tej walce, używajmy jej, śmiało! Zagrzewajmy się nią do boju. Niech pomoże nam #zostaćwdomu, nie rozsiewać, nie zarażać, a jednocześnie poczuć więź z innymi, jakąś wyobrażoną muzyczną, sąsiedzką, narodową czy nawet światową wspólnotę. "La musica ci salverà" – ja w to wierzę.

Maria Małanicz-Przybylska

[1] Wszystkie wypowiedzi pochodzą z krótkiego filmu opublikowanego przez „The New Yorker”: https://www.youtube.com/watch?v=EBByYjjvNzs&t=2s

[2] https://www.connessiallopera.it/news/2020/ennio-morricone-inopportuni-i-flash-mob-sui-balconi/?fbclid=IwAR0HUwKAoJi-90eIGescW_xkDVs9apoXPfs9xEMCy4mq0mRDjlVr5ocUZGA


***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.

Czytaj także

Śpiewy z Czarnobyla

Ostatnia aktualizacja: 23.10.2019 14:55
Za sprawą serialu telewizyjnego odżyły upiory czarnobylskiej katastrofy. Przeżyłem ją w mojej wsi, wożąc dzieci do płynu lugola. Chcę zabrać w tej dyskusji głos, bo w latach 2003–2018 jeździliśmy z Małgośką co rok i nagrywaliśmy śpiewy z rejonu samego Czarnobyla, jak i z sąsiednich stref zagrożenia, gdzie mieszkańcy dostają specjalną czarnobylską rentę.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Folk i pandemia. Jak rzeczywiście radzą sobie muzycy i artyści?

Ostatnia aktualizacja: 26.03.2020 10:27
Odwołane koncerty i festiwale, związane z tym ekonomiczne i finansowe kłopoty, ale tu i ówdzie również artystyczne nadzieje. W epoce pandemii koronawirusa los artystów z kręgu folkowego jest z całą pewnością niełatwy. Opisują to sami.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Czy wiosenny cykl obrzędowy został przerwany?

Ostatnia aktualizacja: 30.03.2020 07:00
- Nikt z Marzanną nie wyszedł, zima nie została pożegnana, Wielkanoc stoi pod znakiem zapytania. Wiemy już, że nie poświęcimy pokarmów, że nie będzie Triduum Paschalnego, że nie będziemy uczestniczyć w obrzędach w kościołach. Będzie to trudny czas i test - powiedziała Małgorzata Jaszczołt z Państwowego Muzeum Etnograficznego.
rozwiń zwiń