Joy!Guru. Niewolnicy muzyki
13 marca, w piątek, w radiowym Studio im. Agnieszki Osieckiej koncertowali Debashish Bhattacharya, Hubert Zemler i Wojciech Traczyk. Wbrew wcześniejszym planom koncertowali, niestety, bez publiczności w studiu, oglądani i słuchani jedynie zza komputerowych monitorów. W internecie wciąż można wesprzeć wydanie płyty z tego wydarzenia, które stało się dla folkowej sceny swego rodzaju symbolicznym pierwszym (albo jednym z pierwszych) koncertów zakłóconych przez pandemię.
W krótkim czasie w świat popłynęły kolejne złe wiadomości: ot, na przykład swój doroczny koncert w auli warszawskiej politechniki odwołała Werchowyna, przeniesiono też wiosenną edycję festiwalu Wszystkie Mazurki Świata. Fatalne wieści napłynęły z Polskiego Radia, gdy RCKL, zmuszony okolicznościami, podał komunikat o odwołaniu tegorocznej Nowej Tradycji. Tych strat, bardziej i mniej spektakularnych, jest jednak strasznie dużo. Poniżej zebrane wypowiedzi niektórych ważnych osób związanych ze sceną folkową. Materiał ten nie ma być zamkniętym katalogiem zdarzeń, ma raczej sygnalizować w jakiej sytuacji znaleźli się dziś artyści – i organizatorzy.
Zespół Kroke
Koncerty jesienią?
Tomasz Lato, kontrabasista zespołu Kroke, wyraża obawy zarówno w perspektywie artystycznej, jak i ekonomicznej: „Jeśli mowa o kwestiach koncertowych, to w przypadku Kroke w okresie świąteczno-zimowym, czyli od grudnia do lutego nie występujemy. W tym czasie przygotowujemy nowy program lub odpoczywamy, zbieramy siły. Jeśli pracujemy w studio nad tworzeniem i nagrywaniem nowego materiału, to jest to koszt rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. A oczywiście w tym okresie, kiedy nie koncertujemy, każdy z nas musi płacić ZUS, kredyty albo leasing za samochód – bo przecież muzyk podróżuje cały czas, musi mieć czym przewieźć sprzęt.
Żyjemy dzięki temu, co zarobimy działalnością koncertową od marca do listopada. No i właśnie w marcu jesteśmy niestety na etapie odwoływania koncertów na maj i czerwiec, odwołana została m.in. trasa po Skandynawii. Teraz próbujemy ustalić nowe terminy i potwierdzić sale koncertowe w okresie jesiennym, kiedy – mamy nadzieję – koncertowanie będzie możliwe. Na razie żyjemy resztkami oszczędności, ale gdyby sytuacja potrwała dłużej, to będzie bardzo źle. Zwłaszcza jeśli państwo nie zaproponuje realnych udogodnień. Mam na myśli na przykład możliwość urlopowania się, czyli przesunięcia w czasie konieczności spłacania tego kredytu, ZUS-u, leasingu”.
Maria Pomianowska
Świat będzie inny
Z nieco innej perspektywy patrzy na rzecz Maria Pomianowska: „Pracuję w Akademii Muzycznej w Krakowie i obecnie prowadzę ze studentami lekcje on line. Pod pewnymi względami jest łatwiej ale są obszary, których nie zauważałam w bezpośrednim kontakcie. Mając w tej chwili czas, ćwiczę, piszę utwory na nowa płytę Dance of suka. Ponadto włączam się, jeśli jest taka możliwość, w pomoc międzysąsiedzką. Pod pewnymi względami to czas dramatyczny, inny, nowy, a z drugiej strony daje możliwość zastanowienia się nad tym dokąd dotychczas goniliśmy, gdzie jest prawdziwy smak życia, co nas uszczęśliwia.
Jeśli wyjdziemy z tej pandemii cało, świat już będzie kompletnie inny. Wczoraj, zbierając materiały do profesury, opisywałam kilka moich projektów w Senegalu, Pakistanie, Indiach, Iranie, Afryce, USA i w pewnym momencie poczułam, że obcuję z innym światem, nie tylko z uwagi na czas przeszły ale też na to, że – odkryłam – należy on już do innej rzeczywistości. To było jak żal za utraconym dzieciństwem, ale nie w skali osobistej, raczej globalnej”.
Pomysły, hibernacja
Lapidarnie opisuje bieżący czas Janusz Prusinowski wyliczając: „Odwołane koncerty, w tym radiowy w cyklu Źródełko, przeniesiony – w przyszłość – festiwal Wszystkie Mazurki Świata, ostatecznie odwołana trasa po USA. Ale cóż – czas w domu, z rodziną, ze sobą, z pomysłami”.
Niejako wtóruje mu Maciej Szajkowski z Kapeli Ze Wsi Warszawa: „odwołane próby, koncerty, festiwale, eventy, wstrzymane prace nad nową płytą. To okres hibernacji i prac solowych – domowych. I jeszcze jedno: chyba jak nigdy wcześniej, aktualne hasło: co nas nie zabije, to nas wzmocni”.
Zmiany terminów uderzają też w organizatorów, więc nie jesteśmy pewne wszystkich potwierdzonych wstępnie dat koncertów letnich czy w drugiej połowie roku. Jest też w tym wszystkim kwestia finansowa: plany, które miałyśmy, kalkulacje budżetu – wszystko się zmieniło. Basia Songin, Mehehe, Sutari
Kwarantanna
Wśród artystów, którzy dzielą swa aktywność między różnymi formacjami jest Basia Songin, muzykująca z Mehehe i Sutari. O tym pierwszym zespole mówi: „Każda z nas oprócz Mehehe ma też inne zespoły, plany, projekty. Boję się, że przenoszenie wydarzeń na dalszą część roku skończy się tym, że same będziemy musiały dokonywać trudnych wyborów, które zlecenia zachować, a z których zrezygnować. Zmiany terminów uderzają też w organizatorów, więc nie jesteśmy pewne wszystkich potwierdzonych wstępnie dat koncertów letnich czy w drugiej połowie roku. Jest też w tym wszystkim kwestia finansowa: plany, które miałyśmy, kalkulacje budżetu – wszystko się zmieniło. Przyglądamy się temu teraz i zastanawiamy co i jak dalej. Staramy się jednak nie dać ani stresowi, ani zwariować powszechnemu teraz zrywowi przenoszenia wszystkiego online. Specyfika muzyki Mehehe skłania nas do innych działań w tym czasie. Nadrabiania zaległości, spacerów po lesie, kreatywnej pracy w zaciszu własnej wyobraźni i domu, poszukiwań twórczych, doskonalenia posiadanych umiejętności i rozwijania nowych”.
Pytana o aktualną sytuację Sutari odpowiada: „Sutari w połowie przerwało trasę w Szwecji i Norwegii, której przygotowywanie trwało rok. Praca nad wydaniem nowego albumu nieco spowolniła, choćby dlatego że w tłoczniach i drukarniach również jest teraz mniej pracowników. Praca nad trasą promocyjną chwilowo nieco w zawieszeniu – cały świat bowiem wstrzymuje oddech. Wstrzymane mamy chwilowo próby, bo objęte jesteśmy kwarantanną: ze Szwecji wróciłyśmy w ostatnim momencie”.
Koncert Kompanii Janusza Prusinowskiego
Zachować spokój
Jacek Grekow potwierdzając fakt, że i Sarakinie odwołano wiosenne koncerty z optymizmem podkreśla: „w nadziei że wirus padnie na jesieni, udało się nam zdobyć nowe zaproszenie na koncert Sarakina & Peyo Peev w Szczecinie, ale czy dojdzie do niego? Zobaczymy” Pytany o inne plany odpowiada: „Czas na spokojne popracowanie nad nowym materiałem”.
Z dystansem komentuje bieżącą sytuację również Jarosław Bester: „Odwołano nam wszystkie koncerty na dwa miesiące do przodu. Mam nadzieję, że wydanie nowej płyty odbędzie się w wyznaczonym terminie: 3 lipca. Poza tym, jako muzyk, z którym życie się nie pieści, zachowuję spokój. Bywało i tak, że nie grałem koncertów parę miesięcy, a nadal żyję, komponuję, kształcę się…”.
Optymistycznie rzeczywistość widzi Michał Żak: „Jestem szczęśliwy jak nigdy, bo to darowany dla mnie czas. Przez ostatnie cztery lata miałem albo trasy koncertowe po świecie, mnóstwo projektów, nagrań i wyjazdów, albo budowę i początek wiejskiego kosmosu, nową szkołę dla dzieci… i wreszcie stop! Z dnia na dzień niemalże. A do tego urodziła nam się 3 marca córka, Róża Malina Żak, więc jest cudownie. Siedzimy na wsi, robimy swój ser, mamy masę pracy w polu. Oczywiście czasem myśl ulatuje w przyszłość, że jeśli to potrawa dłużej, będzie nieciekawie, ale na razie odsuwam ją. Cieszę się na ten post, który nastał. Jest tak blisko tradycyjnego rytmu, jak nigdy przedtem. A poza tym wszystkim można wreszcie w spokoju poćwiczyć!”.
Czas na próby
Ze swojej perspektywy opisują sytuację członkowie Kapeli Maliszów: „Odwołano nam już koncerty w marcu, niestety w maju również. Najbardziej nam żal festiwalu folkBaltica w Niemczech, na który mieliśmy już kupione bilety lotnicze. Staramy się nie myśleć o późniejszych terminach. Trochę jesteśmy w strachu, bo rzeczy, które robimy, nie są tzw. pierwszej potrzeby: instrumenty, ikony, warsztaty muzyki tradycyjnej. Nikt w tym czasie o takich rzeczach nie myśli.
Średnio pocieszający jest również fakt, że stacje radiowe grają polską muzykę*. Niestety muzyka folkowa, tradycyjna puszczana jest chyba jedynie w Źródłach. Jedyny plus zaistniałej sytuacji jest taki, że wszyscy są teraz w domu. Kacper chwilowo nie studiuje, więc zaczynamy myśleć o materiale na kolejną płytę. Jest czas na próby. Chyba jednak nie mamy najgorzej, życie na wsi w takiej sytuacji ma ogromne plusy, świeże powietrze, przestrzeń, kontakt z naturą”.
Płyta do ściągnięcia?
Paula Kinaszewska z tria Wowakin mówi: „Skoro działalność koncertowa uległa zawieszeniu miałam początkowo nadzieję, że jakimś pomysłem na przeczekanie będzie praca w domu kultury, w którym prowadzę zajęcia, ale one oczywiście też zostały odwołane. Mój mąż prowadzi studio dźwiękowe, w którym również odpadły wszelkie zlecenia, produkcje, więc mamy zero dochodu. W sobotę daliśmy streamingowany koncert w Domu Kultury Praga, ale oczywiście i tu trudno mówić o zarobku. To dla nas wszystkich bardzo bolesne doświadczenie. Dowiadywałam się już w ministerstwie, jak starać się o zapomogę dla twórców...
Skończyliśmy nagrywanie płyty. Zajmiemy się więc dokończeniem tego wydawnictwa: opracujemy zdjęcia, opisy, poligrafię. A może udostępnimy ją w internecie, może nasi słuchacze będą chcieli nam pomóc – i zapłacą za jej ściągniecie…?”.
W Poznaniu dużo po polsku
Jako się rzekło, w trudnej sytuacji są również organizatorzy. Także ci, którzy na lato zaplanowali kolejne edycje festiwali: Ethno Portu, Globalitiki, Rozstajów.
Andrzej Maszewski, szef Ethno Portu mówi: „Podjęliśmy decyzję o przesunięciu czerwcowej edycji festiwalu na pierwszy weekend września. W naszych planach były trzy polskie zespoły plus świąteczna odsłona spotkania z obchodzącym jubileusz Poznańskim Domem Tańca. Któregoś dnia słyszałem jak Michał Fetler, lider Fanfary Avantury, mówił w radiu o niezabawnej sytuacji życiowej jego i innych członków zespołu. Podobnie zapewne sytuacja wygląda u dziewczyn z Mehehe czy ekipy tworzącej Timingeriu – naszych potencjalnych festiwalowych gości. Postaramy się podczas wrześniowej odsłony pokazać ich wszystkich. Myślimy też o poszerzeniu sceny polskiej, gdyż sytuacja jest zupełnie wyjątkowa
Po pierwsze możemy mieć jeszcze bardziej ograniczony budżet. Po drugie być może głównym zadaniem instytucji takiej jak nasza będzie wsparcie krajowych artystów”.
A może udostępnimy ją w internecie, może nasi słuchacze będą chcieli nam pomóc – i zapłacą za jej ściągniecie…? Paula Kinaszewska o najnowszej płycie WoWaKin
Gdyńska niepewność
O niepewnym losie tegorocznej imprezy mówi Piotr Pucyło, dyrektor festiwalu Globaltica: „W zasadzie wstrzymaliśmy większość działań związanych z organizacją festiwalu i czekamy na rozwój wydarzeń. Wydaje się, że do lipca jest dużo czasu, ale... jest wiele tych ale. Globaltica w większej części jest dotowana z budżetu Miasta Gdyni – w obecnej sytuacji nie wiemy jakie koszty poniesie miasto w związku z COVID-19. Nie wiemy czy przypadkiem nie będzie musiało w trybie wyjątkowym zmienić planu wydatków na kulturę. Jeśli okaże się, że nie ma zagrożeń finansowych, to rodzą się kolejne wątpliwości: czy w lipcu będzie można już organizować imprezy masowe? Czy sytuacja związana z ograniczoną mobilnością będzie już wyjaśniona? Czy w innych krajach również? Czy muzycy, których planowaliśmy zaprosić (z Azji, Afryki, Ameryki Południowej, Bliskiego Wschodu) będą w stanie do nas przylecieć? Większość z nich planuje przecież trasy koncertowe i tylko w sytuacji, gdy taka trasa dojdzie do skutku ich koncert na Globaltice będzie możliwy. Czy publiczność będzie chciała wziąć udział w festiwalu? Program jest ustalony – udział artystów wstępnie potwierdzony, ale to wszystko może się zmienić z dnia na dzień. Poza tym nie możemy wymagać od artystów, żeby do nas przyjechali w sytuacji zagrożenia ich zdrowia czy życia. To czas, kiedy musimy się wykazać przede wszystkim rozsądkiem, empatią i zrozumieniem drugiego człowieka. Mam jednak nadzieję, że wszystko się uspokoi i spotkamy się w lipcu na Globaltice”.
Koncert Tamary Obrovac podczas tegorocznego Festiwalu "EtnoKraków - Rozstaje"
Kraków modyfikowany?
Z kolei Jan Słowiński, pytany o nastroje panujące w Krakowie, wspomina o wielu aspektach bieżącej sytuacji. Mówiąc o działaniach artystycznych – własnych, Joanny Słowińskiej i Stanisława Słowińskiego – podkreśla „przyspieszenie w nadrabianiu zaległości wydawniczych (nagrania dawne i nowe)” oraz „przenoszeniu koncertów z teraz na kiedyś”. Nieczynny do odwołania jest prowadzony przez nich klub Strefa (trwają prace remontowe, a z innej strony: porządkowanie archiwów).
A jaki będzie los festiwalu Etno Kraków/Rozstaje? „Festiwal planujemy w nowym terminie, tj. 25-28 czerwca lub (gdyby była konieczność dłuższej izolacji) w przedostatnim tygodniu sierpnia. Zmiana wynika głównie z konieczności pogodzenia terminów z Festiwalem Kultury Żydowskiej, któremu w tym roku Szalom na Szerokiej na wielkiej scenie wypada wtedy, kiedy i u nas odbywałyby się koncerty plenerowe”.
Słowiński, dyrektor Rozstajów, dodaje jeszcze wieloznacznie: „W sytuacji ograniczeń komunikacyjnych, samolotowych koniecznością może okazać się modyfikacja programowa, która – niezależnie od faktu, iż prawdopodobnie mocno zawężona geograficznie – będzie musiała być ekwiwalentem merytorycznym i artystycznym zamysłów pierwotnych. Wyzwanie to ciekawe i nie wykluczam, że możliwe”.
Folk online?
Znaczna część aktywności wielu twórców trafiła, siłą rzeczy, do internetu, choćby w postaci występów pokazywanych na żywo. Można w ten sposób nawet uczyć ludowych tańców, o czym przekonali na jednym z portali społecznościowych Bogumiła i Piotr Zgorzelscy.
Jest to jednak raczej zło konieczne. Twórcy podchodzą do tej formuły kontaktu z dystansem. Jan Słowiński mówi: „Domeną naszych działań na wielu frontach jest przede wszystkim kontakt międzyludzki, bezpośredni. Rzecz jasna od akcji streamingowych nie będziemy uciekać, będziemy się jednak starali, by były one narzędziem pomocniczym w czasach zawirusowanych, a jak sytuacja się poprawi: wsparciem rozmaitych przedsięwzięć, na pewno NIE próbą budowania zastępczej rzeczywistości równoległej”.
Wtóruje mu Basia Songin mówiąc o Mehehe: „Chwilowo trwamy w izolacji, każda w swoim domu. Nie jesteśmy w stanie tworzyć nowych utworów online. Zaprzecza temu improwizowany i intymny charakter naszych kompozycji, a może po prostu nasza natura. Oczywiście powstają zarysy nowych rzeczy, zalążki kompozycji, które potem będziemy aranżować, przetwarzać. Początek roku miał być dla nas czasem, kiedy robimy twórczy ferment, by później wejść do studia i nagrywać. Teraz zapewne przeniesiemy te plany na jakieś bliżej nieokreślone kiedyś”.
Oby to kiedyś nastąpiło jak najszybciej!
Tomasz Janas
*Radiowe Centrum Kultury Ludowej polską muzykę ludową i folkową prezentuje w audycjach "Etnowieści", "Kiermasz pod kogutkiem" i "Tu jest muzyka" na antenie Programu 1, w "Źródłach", sobotnim "Poranku Dwójki" i "Nokturnie" w Programie 2 oraz w "Źródełku" w Polskim Radiu Dzieciom (przyp red.).
***
Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.