Dożynki obchodzono w Polsce prawdopodobnie już w XVI lub na przełomie XVI i XVII wieku, kiedy na naszych ziemiach rozwinęła się gospodarka folwarczno-dworska. Urządzali ją dla żniwiarzy (służby folwarcznej i pracowników najemnych) właściciele majątków ziemskich. Była to zabawa, poczęstunek i tańce, w nagrodę za dobrze wykonaną pracę przy żniwach i zebrane plony.
Obchody dożynkowe rozpoczynały się wiciem wieńca z pozostawionych na polu zbóż, z kiści czerwonej jarzębiny, orzechów, owoców, kwiatów i kolorowych wstążek. Wieńce dożynkowe miewały zwykle kształt wielkiej korony lub koła. W przeszłości umieszczano w nich także żywe (z czasem sztuczne) koguty, kaczęta lub małe gąski. Miało to zapewniać piękny i zdrowy przychówek gospodarski.
Żniwa były na wsi uwieńczeniem wszystkich najważniejszych prac gospodarskich i wielkiego, całorocznego rolniczego trudu, od efektów którego, od ilości i jakości zbiorów, zależała ludzka egzystencja.
W obchodach dożynkowych nie brakowało również elementów starszych, archaicznych, które bywają tłumaczone jako ślady odwiecznych obrzędów i ofiar składanych bóstwom urodzaju. Do takich należały różne praktyki i do niedawna zachowane zwyczaje związane np. z ostatnią garścią, kępą lub (rzadziej) pasem niezżętego zboża, które po żniwach, czas jakiś pozostawiano na pustym już polu dla ciągłości wegetacji zbóż i ciągłości urodzaju.
Wieniec dożynkowy nazywany bywał plonem, ponieważ uosabiał wszystkie zebrane plony i urodzaj. Niosła go na głowie lub wyciągniętych rękach najlepsza żniwiarka, czasami z pomocą parobków i innych żeńców.
Te ostatnie, pozostawione na polu kłosy zwano przepiórką (na Mazowszu i Podlasiu), perepełką (na Kresach Wschodnich), brodą (we wschodniej części Mazowsza), kozą (w Małopolsce), pępem lub pępkiem (w Poznańskiem); zwano je także wiązką, wiązanką lub garstką. Ścinano je bardzo uroczyście i mógł to zrobić tylko najlepszy kośnik, po czym wręczano je żniwiarkom przodownicom, aby uplotły z nich wieniec.
Ostatnie, pozostawione na polu kłosy zwano przepiórką (na Mazowszu i Podlasiu), perepełką (na Kresach Wschodnich), brodą (we wschodniej części Mazowsza), kozą (w Małopolsce), pępem lub pępkiem (w Poznańskiem); zwano je także wiązką, wiązanką lub garstką. Ścinano je bardzo uroczyście i mógł to zrobić tylko najlepszy kośnik.
Obchody dożynkowe rozpoczynały się bowiem wiciem wieńca z pozostawionych na polu zbóż, z kiści czerwonej jarzębiny, orzechów, owoców, kwiatów i kolorowych wstążek. Wieńce dożynkowe miewały zwykle kształt wielkiej korony lub koła. W przeszłości umieszczano w nich także żywe (z czasem sztuczne) koguty, kaczęta lub małe gąski. Miało to zapewniać piękny i zdrowy przychówek gospodarski.
Wieniec dożynkowy nazywany bywał plonem, ponieważ uosabiał wszystkie zebrane plony i urodzaj. Niosła go na głowie lub wyciągniętych rękach najlepsza żniwiarka, czasami z pomocą parobków i innych żeńców. Za nią postępował orszak odświętnie ubranych żniwiarzy, niosących na ramionach przybrane kwiaty, wyczyszczone kosy i sierpy.
Wieniec niesiono do kościoła, do poświęcenia; następnie ze śpiewem w uroczystym pochodzie, udawano się z nim do dworu lub domu właściciela pola. Gospodarz dożynek z szacunkiem przyjmował wieniec od przodownicy, osobiście wnosił go do domu i ustawiał na stole, po czym prosił ją do pierwszego tańca. Następnie prowadził wszystkich do stołów, ustawionych na dziedzińcu lub w stodole i częstował dobrym jedzeniem i napitkiem. Po uczcie rozpoczynały się tańce, trwające nieraz do późnych godzin nocnych.
Wieniec dożynkowy przechowywano w stodole, aż do następnego roku, do nowego siewu, a wykruszone z niego ziarna wsypywano do worków z ziarnem siewnym.
***
Tekst pochodzi z książki "Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne" dr Barbary Ogrodowskiej, wyd. Muza, Warszawa 2010.
Opracowała: Hanna Szczęśniak
Więcej tekstów dotyczących ludowej obrzędowości dawniej i dziś w dziale świętujemy.